Wow, nieźle się rozpisaliście. Nie spodziewałam się, że mój post wywoła taki odzew. W każdym razie postaram się na wszystko (czego jeszcze nie wyedytowaliście kropkami) odpowiedzieć.
(20 Mar 2018, Wto 2:10)klocek napisał(a): [ -> ]W sumie rozsądna decyzja z jego strony, jeżeli się odciął. Gdyby Ci pozwolił, to drugi raz zrobiłabyś to samo, prawda? Ile razy łącznie go tak załatwiłaś, w ogóle?
(...)
Jeżeli potrafisz zrozumieć uczucia innych, to jak myślisz, co ten chłopak czuje?
To był drugi raz gdy się ode mnie odciął, bo miał dosyć mojej obojętności.
Sądzę, że czuje się delikatnie mówiąc paskudnie. Zdradzony, porzucony, wykorzystany, itp. Przez ten cały czas powstrzymywały mnie przed napisaniem do niego obawy, że tylko moje próby kontaktu by mu zaszkodziły. Gdybym miała teraz zupełnie gdzieś jego uczucia, zaspamiłabym go wiadomościami z prośbami by się nie fochał i dał się po ludzku zfriendzonować, bo chcę mieć go za przyjaciela.
(20 Mar 2018, Wto 2:58)Placebo napisał(a): [ -> ]Z uczuciami jest tak, ze nikt nie ma obowiazku ich odwzajemniac i nikogo nie mozna do nich zmusic.
A ja chciałam odwzajemnić to uczucie, naprawdę. Tylko nie można się do uczuć zmusić. Kłamstwo powtórzone 1000 razy nie stanie się prawdą.
(20 Mar 2018, Wto 3:27)klocek napisał(a): [ -> ]Jeżeli po prostu nie odwzajemniłaś, to Twoje święte prawo.
Jeżeli natomiast dawałaś komuś nadzieję a potem się nagle rozmyśliłaś, to już nie. Tak samo, jeżeli zaczęłaś kogoś podrywać, chociaż wiedziałaś, że nic do niego nie czujesz.
Osobiście za niewłaściwe uważam nawet nie powiedzieć komuś na samym początku, że nic z tego nie będzie, jeżeli ten ktoś (albo ta ktośka) robi sobie nadzieję. Z drugiej strony wiem, jak czasem trudno to powiedzieć, więc tutaj grzech jest mniejszy.
Welp, sama miałam nadzieję, że coś z tego wyjdzie. Cały czas miałam wątpliwości co do tego co naprawdę czuję. Jasnowidzem nie jestem, nie potrafię przewidzieć przyszłości żeby z góry informować.
(20 Mar 2018, Wto 3:27)klocek napisał(a): [ -> ]Czy związek (znajomość) koleżanki @GoodbyeKitty z jej kolegą był dobry, czy toksyczny? Czy ona była w nim szczęśliwa? Czy on był w nim szczęśliwy? Czy wynikoby z niego coś dobrego, czy tylko krew, pot i łzy? Czy taki związek warto kontynuować? Czy koleżanka umiałaby go zakończyć, gdyby było trzeba?
Żeby było jasne: Tak, zarzucam ten syndrom całemu rodzajowi żeńskiemu a przynajmniej jego większej części. Po co Wam te wszystkie dramaty? Uważam, że robicie to dla rozrywki.
https://www.youtube.com/watch?v=fYZiakSB7PQ
Dla niego pewnie był toksyczny. Gdy pierwszy raz się ode mnie odcinał, na pożegnanie napisał, że nie daje rady psychicznie i utrzymywanie ze mną kontaktu źle na niego wpływa. Dla mnie też to trochę męczące było, bo zadręczałam się tym, że nie potrafię z siebie wykrzesać choć odrobinę więcej uczuć względem niego. Męczyliśmy się ze sobą, męczymy się bez siebie.
Dramatów nie robię dla rozrywki. Dla rozrywki to mogę sobie film obejrzeć albo rowerem pojeździć. Po prostu jestem zagubiona w swoich uczuciach. Nie czuć nic jest źle, czuć nie wiadomo co jeszcze gorzej.
A jak już rzucamy sobie piosenkami, to ja dam coś co całkiem dobrze opisuje co czułam utrzymując z panem X (tak go będę nazywać, będzie mi wygodniej pisać) kontakt.
https://www.youtube.com/watch?v=krksWron54w
(20 Mar 2018, Wto 8:31)Czereśnia napisał(a): [ -> ]Co do sytuacji GoodbyeKitty, jako że zdarzało mi się być taką osobą, która blokowała kogoś, bo czuła za duży ból związany ze znajomością, nie radziłabym odzywać się po prawie pół roku. Dużo czasu minęło, może chłopak już sobie zdążył ruszyć z miejsca, może ma kogoś na oku. Może sobie pomyśleć, że skoro Tobie nie wyszło z tamtym jego kumplem, to z braku laku chcesz odnowić z nim kontakt. No bo jak, po 5 miesiącach bez kontaktu pojawia się uczucie?
Szczególnie, że już zdarzały się takie sytuacje, to on nie może mieć pewności, że tym razem to uczucie jest szczere. Bo gdyby się okazało, że jednak znów to nie wypali, to mogłoby go jeszcze bardziej zranić. Zakładając, że chciałby odnowić kontakt.
Właśnie z powodu wymienionych przez Ciebie obaw, się nie odzywam, chociaż codziennie mnie korci.
Gdy poprzednim razem się do niego odezwałam po tym jak zerwał kontakt pierwszy raz, napisał, że prawie mu się udało przestać o mnie myśleć i że zaczął kręcić z jakąś dziewczyną, ale potem olał ją dla mnie. Dlatego mam koszmarne wyrzuty sumienia, bo może gdybym wtedy się nie odezwała, byłby z nią szczęśliwy i w ogóle i może chociaż jako przyjaciele mielibyśmy kontakt. Chociaż pisałam mu od razu, że nie jestem pewna swoich uczuć i boję się, że mogę go zranić. Uprzedzałam.
A z tamtym jego kumplem mi właśnie wyszło. Od tych kilku miesięcy jesteśmy razem. Ale nie potrafię być szczęśliwa, bo ciągle czuję wyrzuty sumienia i ma poczucie jakbym swoje szczęście chciała budować na nieszczęściu pana X.
(20 Mar 2018, Wto 13:28)klocek napisał(a): [ -> ]Przykład koleżanki @GoodbyeKitty to chyba nie było tylko niewinne randkowanie.
Bardzo możliwe. Chociaż nigdy wprost mi nie powiedział o swoich uczuciach, a ja nie lubię się domyślać. Dopiero po czasie dowiedziałam się od wspólnego znajomego co o mnie myślał, jak poważnie do mnie podchodził.
(20 Mar 2018, Wto 21:21)Zas napisał(a): [ -> ]jezu, o czym wy piszecie. jakieś randkowanie, jakieś wyczucie, że ktoś się zaangażował, jakieś wycofanie się albo nie, jakieś dramy, empatia, brak empatii.. skąd wy macie takie doświadczenia życiowe
Aktualnie większość moich znajomych (w tym pan X i mój aktualny chłopak) to osoby poznane najpierw przez internet. Wystarczy wyłazić na jakieś spotkania forumowe czy coś.
U mnie dramy powstają chyba właśnie dlatego, że nie mam zbytnio doświadczenia w kontaktach międzyludzkich, a tym bardziej w relacjach damsko-męskich.