PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Co o Was sądzą...
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13
Mieliśmy kiedyś w szkole na lekcji niedawno całkiem, w sumie to dość ciekawego. Każdy miał na lekcje przynieść kartkę A4, później siedzieliśmy w kołku całą klasą i każdy po kolei puszczał kartkę i ludzie mieli pisać coś pozytywnego co oni myślą. Mnie nie był na tej lekcji bo się bałem, nie wiedziałem co tam będziemy robić bo to miała być "niespodzianka, której nie zapomnimy do końca życia". Na drugi dzień dostalem od kogoś na lekcji kartkę z tym co ludzie w klasie o mnie myślą. Napisali że jestem zamknięty w sobie , opanowany, i że dobija mnie ich spokój
myślę że uważają mnie z ajkiegoś frajera, bo z nikim nie rozmawiam..
Pewnie myślą: ta to ma życie, przychodzi sobie do szkoły trzy razy w roku, obija się po knajpach, łazi po dyskotekach, śpi do 13 itp. :Stan - Uśmiecha się - LOL:

Ludziska uważają mnie za totalnego mruka, dodatkowo wyalienowanego. Dla nich jestem oazą spokoju. Jak raz się na lekcji wydarłam (bo mnie wkurzyli gadaniem: a może jednak będzie ten sprawdzian, a może jednak nie...), to pospolite ruszenie było. Jakim to prawem się unoszę :Stan - Uśmiecha się:. Ale i tak mnie lubią :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: .
W gimnazjum i liceum uważali mnie za lamusa, naśmiewali się itp. Teraz na studiach mam w końcu spokój, ale to dlatego pewnie, że większośc ludzi jest 2 lub więcej lat starszych ode mnie i już zaczepki wyszły im z głowy. Często jednak słyszę, że wyglądam jak skacowany, albo ćpun:Stan - Niezadowolony - Martwi się:
Też to przerabiałem, bo wolałem spać na lekcjach niż widzieć innych ludzi. Wkręcałem sobie, że wszyscy o mnie gadają i nie mogłem patrzeć nikomu w oczy. Wszyscy byli podejrzani :Stan - Niezadowolony - W szoku:

Teraz miałbym to w dup*e. Tego można się nauczyć.
Jedni uważają mnie za nieśmiałą, inni znowu za wygadaną. Kiedy powiedziałam koleżance co mi dolega, to zrobiła wielkie oczy i nie mogła uwierzyć. Myślę więc, że tak źle ze mną nie jest, przynajmniej teraz.Staram się jak mogę aby nie okazywać słabości, choć nie zawsze mi to wychodzi.Niestety mam napady.Ostatnio tak się zdenerwowałam przebywaniem z ludźmi, ze zemdlałam prawie, a potem tłumaczyłam się, że ciśnienie tak na mnie działa:Stan - Uśmiecha się:
A jak była mna pierwszym roku to trochę inaczej się zachowywałam, z nikim nie gadałam, ktoś nawet wpytał mnie kiedyś co taka zahukana jestem:0
myślą ze taka cichosc to cecha charakteru!!!!!
a to nieprawda!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

jak poszłam kiedyś na wesele ze znajomym ta taka sylwia z mojej klasy się nabijała jka się dowiedziała podobno.MNie wtedy nie było w szkole.
że niby taka cicha woda brzegi rwieeeee.......eh
byłam wsciekła jak się dowiedziałam
dlatego że nigdy nie próbowała mnie poznać a sobie mowi.......
a sama tydzien ozniej tez szła na wesela i myśli że to normalne

ale takie ja ona osoby daja mi tylko kopa i sa jeszcze wiekszym wyzwaniem do celu
Ze mnie w podstawówce sie śmiali i robili głupie kawały. Podkładanie nóg, śmianie się itp. W gimnazjum zmalało to bardzo znacznie, kilka osób zaczęło mnie bardziej szanować. Dalej nie było z tym problemu. Nikt się nie śmieje, nie robi głupstw, ale po prostu uważają mnie pewnie za dziwnego, nudnego, z problemami. I czasem pewnie po cichu wyszydzą. Wybudowałem wokół siebie coś na kształt respektu. Oni widzą, że nie jestem głupi, że mam też swoich kolegów, z resztą ludzi też w miarę staram się czasami zamienić kilka słów... nie narzekam. Nie doświadczam przykrości, nawet czasem sympatię, nie wiem tylko, na ile ona jest prawdziwa.
o mnie chyba myślą, że jestem niemiły :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: i aspołeczny
jakoś w LO wszyscy się rzucili na to słowo, wszyscy je kochają
aspolecznoscaspolecznoscaspolecznoscaspolecznoscaspolecznoscaspolecznosc
to jest tylko nasz punkt patrzenia .Jak wysmiewają się z osoby pewnej siebie to ona myśli że to z sympatii
a my już , że nas nie lubią, nie szanują
To w nas tkwi problem
Nie mów, że zawsze w nas problem. Chamów i prostaków, buraków ze wsi nie brak. Nie zachowują się tak, jak powinni. Chociaż fakt to, że my często jesteśmy zbyt poważni i bierzemy wszystko na zbyt serio.
Problem jest w nas dlatego, że to my sobie wkręcamy. Ale przyczyną problemów są jak najbardziej inni ludzie. Ale zmieniając otoczenie nie koniecznie wyleczymy się z fobii, nawet jak dla mnie to jest nie możliwe. To jest coś co musimy w sobie zmienić, a nie w otoczeniu. Mówię o sytuacji, kiedy fobia jest już rozwinięta.
O mojej fobii wie tylko moja mama i nikt więcej.
Ludzie uważają mnie za nieśmiałą, cichą, myślą że już poprostu mam taki sposób bycia, a tak nie jest i wkurza mnie to że nie moge tego zmienić.
Niektórzy też pewnie myślą, że jestem zarozumiała, ze mam ich w d*pie, a tak nie jest...
Ale problem leży we mnie, tylko pytanie jak to zmienić...
Wgl jak mam gdzieś iść na jakaś impreze, to ciągle mam jakieś wymówki, że Ci ludzie naprawde pewnie mają mnie za idiotke...

wgl straszne jest to, że cieżko mi jest się otoworzyć przed nowopoznanymi ludzmi...


co za życie, wszystko jest beznadziejne...
coooraz gorzej o mnie sądzą
puremind napisał(a):Zgadzam sie. Myslalem ze jak zmienie otoczenie (tj wyjazd za granice) to sie duzo zmieni, tak naprawde w kontaktach towarzyskich nic sie nie zmieniło.
Wniosek taki ze problem nie tkwi w otoczeniu tylko w nas samych - sa wyjątki ale raczej jak jestesmy troche niesmiali a nie podczas fobii

zmiana otoczenia będzie pomocna, kiedy chcemy pozbyć się niepotrzebnych wspomnień, nie widywać więcej niektórych osób. W nowym środowisku masz czyste papiery, że się tak wyrażę. To pozwala często dopiero zacząć pracę nad nieśmiałością, kontaktami itd. oczywiście nie zawsze ale pewnie często.
Z jednej strony wyjazd moze okazac sie zbawienny, gdzies gdzie nikt nas nie zna. Chcialam zaczac budowac siebie od nowa, ale fobia i tak wylazi. I proby bycia towarzyska i pewna siebie osoba nie bardzo wychodza, bo to sztuczne jakies. A fobia z jednej strony sie uaktywnia, z drugiej czuje, ze w niektorych sytuacjach jest lepiej. W kazdym razie trzeba najpierw zmienic siebie, bo przynajmniej u mnie na pierwszy rzut oka widac jaka jestem osoba i inni i tak beda widziec we mnie niesmiala i cicha osobe, nawet jak bede sie usmiechac i gadac o :Ikony bluzgi pierd:.
Moja mam jakoś to przyjęła porostu zrobiło jak to powiedziała żal jej sie mnie ,
a taka coś w stylu że sobie wymyślam , dałam mu do przeczytania o fobii ale sobie to olał w sumie tego sie spodziewałam co nieco więc mu powiedziałam podpierając sie przykładami ale co o tym myśli to tak na prawde nie wiem

jeśli chodzi o najbliższym otoczenie to niewielu osobą powiedziałam bo ich zdaniem też wyolbrzymiam tylko , że tak naprawdę jestem tylko nie śmiała, mało rozmowna i nieco zamknięta w sobie
atena666 napisał(a):bo ich zdaniem też wyolbrzymiam tylko , że tak naprawdę jestem tylko nie śmiała, mało rozmowna i nieco zamknięta w sobie
za dobrze Cię znają, żeby dali sobie byle kit wcisnąć :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Jesteś po prostu nieśmiała, mało rozmowna i nieco zamknięta w sobie ale nie potrafisz temu zaradzić i stanowi to dla Ciebie wielki problem w codziennym życiu, tego mają prawo już nie wiedzieć.
Ja bym bardzo chciał wiedzieć co ludzie o mnie myślą, jakie widzą błędy w moim funkcjonowaniu, bo dzięki tej wiedzy mógłbym spróbować coś w swoim zachowaniu zmienić...

Terapia daje taką wiedzie, ale jak ją przechodziłem, byłem po lekach i jakoś ciężko mi było zauważyć to co widzieli inni. Tak że nie był to najlepszy moment na takie informacje.
Ogólnie to większość osób która mnie zna podchodzi do mnie obojętnie, ot po prostu pewnie się przyzwyczaili do faktu iż jestem osobą która od lat nie wychodzi z domu lub wychodzi z niego bardzo sporadycznie. Co te osoby o nie myślą tego to na 100% nie wiem, ale ja bym sobie o takiej osobie pomyślał że pewnie albo dziwak, albo że ma jakieś problemy z samym sobą. Jest jeszcze bardzo wąska grupa ludzi, za którą bardzo nie przepadam(są to najczęściej prości ludzie), a mianowicie ludzie którzy sie często na ciebie gapią i przyglądają perfidnie, i zawsze jak tylko maja okazję to sie muszą zapytać tą swoją skrzywioną i niedowierzającą miną dlaczego ja tyle siędzę w domu i co ja tam takiego robię. Ci drudzy to mam wrażenie iż mają mnie za konkretnego po+:Ikony bluzgi kochać 2:.
nic o mnie nie sądzą... nie myślą o mnie nawet przez moment
Generalnie ludzie ze szkoły uważali mnie za bardzo nieśmiałą osobę. Nikt raczej nie podejrzewał co mi naprawdę jest, bo nikomu nie powiedziałam oprócz jednej koleżanki. I nie wiem czy dobrze zrobiłam mówiąc jej, bo i tak nie potrafię rozmawiać z nią o tym co czuję.

Kiedyś nauczycielka w liceum powiedziała mi, że nikt o mnie nic nie wie. Ona chyba się pytała innych czemu, nie ma mnie w szkole. To mi dało wtedy trochę do myślenia. Zawsze myślałam, że nauczyciele w szkole nie zauważają mnie, bo się nie zgłaszałam nawet gdy wiedziałam, siedziałam taka cichutka na lekcjach.

Rodzina ta dalsza i bliższa nic nie wiedzą i się nie dowiedzą co przeżywam. Głównie dlatego, że oni nic nie zrozumieją a ja nie mam potrzeby im mówić o tym. Tak właściwie to ja nie potrafię mówić o sobie, o tym co czuję i przeżywam. A może nie mam po prostu komu.
moja psycholog na moje pytanie odpowiedziala, ze na pierwszy rzut oka wydaje sie byc wrazliwy... a jedna z osob powiedziala mi, ze wydawalem sie byc niesmialy na poczatku. ale, tylko na poczatku. w sumie tak jest, jesli z kims zlapie odbry kontakt to staje sie smialy. pewnie niektore osoby uwazaja mnie za malo interesujacego, pewne osoby mnie nie lubia, no bo skad te problemy z ludzmi sie wziely u mnie...wiadomo, ze bardziej cool sa ludzie wyluzowani, z ogromnym poczuciem humoru (ja bym to bardziej nazwal "poziomem jajcarstwa") i w ogole tacy, ktorzy robia sobie olewke. Moze stanowia dla innych mniejsze zagrozenie?
Ale ogolnie to ciezko stwierdzic, bo ludziom zdarza sie, niestety, grac albo tez nie zastanawiac sie nad swoimi zachowaniami i uczuciami.
p.s. chociaz ostatnio jak gadalem z kumpela mojego kuzyna to powiedziala, ze ja bardziej ekstrawertyk jestem :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: (no bo moj kuzyn jest w sumie bardziej skryty, w sensie ze nie ma potrzeby gadac o sobie duzo, ale jest bardziej wyluzowany i jakos jeo zarty lepiej wypadaja w otoczeniu). mozliwe ze glupot nagadalem i pozniej mnie oboje wysmiali, ale co tam :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Trochę odgrzebię.
aneczka36 napisał(a):Sugar Sweet, kadabra, wydaje mi się, że ludzie wrażliwi tacy jak my Fobiki potrafią wyczuć drugiego człowieka i nie oceniają zbyt szybko, bo wiedzą patrząc na siebie, ile przykrości mogą sprawić te oceny, a jeśli źle ocenią, starają się zrozumieć drugiego człowieka, dać szansę, ja przynajmniej tak mam.
Nie będę mówić za wszystkich, powiem tylko o sobie. Okej, ostrożna ocena tak. Ale wyczuć? Raczej mi to nie wychodzi :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony: Bo gdybym umiał wyczuć, to raczej nie miałbym takich problemów
Myślę że inni uważają że mam zryty beret.Jestem nie raz taki zakręcony że wydaje mi się ze myślą że jestem na bani albo zjarany.Ale mi się to podoba.Wydaje mi się że myślą że się naśmiewam z innych pod nosem czy coś w tym stylu.Że jestem niekontaktowy,gburowaty.Teraz mam wrażenie że niesprawiam tak bardzo nieśmiałego tylko raczej wyniosłego,zimnego.I raczej za takiego mnie uważają.Pewnie też trochę nieśmiałego.Tylko raczej ci co mnie trochę lepiej poznają.Ja siebie tak wykreowałem żeby niewychodzić na :Ikony bluzgi kotek: to byłem pewnie błednie oceniany.Ale wolę już to niż miałbym być oceniony jako ktoś słaby.Z tym ze jestem nerwowy i jak ktoś mnie zjerzy to już przestaję być nieśmiały.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13