Musze przyznać, że zakupy to dla mnie też stresujące przeżycie. Zawsze wole wybierać sklepy samoobsługowe, bo w nich możesz kupić co ci potrzeba i nawet nie musisz odzywać. Kupowanie ubrań to również stresujący temat (chyba najbardziej). Nie lubie wchodzić do sklepów z ubraniami, ze względu na ekspedientki, które od razu przybiegają z pytaniem: w czym moge pomóc. Zazwyczaj odpowiadam, że po prostu oglądam, choćby nawet wtedy kiedy chciałbym o coś spytać (po prostu panikuje i odpowiadam wyuczoną regułkę: "Narazie tylko oglądam"
).
Najlepiej chodzić na zakupy ze znajomymi. I to jest raczej rzeczą oczywistą (nawet dla ludzi bez fobii), że biorą ze sobą znajomych, żeby doradzili, żeby się pośmiać, powygłupiać, dobrze bawić...
Jeśli chodzi o mnie to zawsze biorę kogoś ze sobą, wtedy wszystkie lęki mijają. Zresztą mam tak w każdej sytuacji, że jak mam kogoś pod ręką to zapominam o lękach i o tym co sobie ludzie pomyślą.
No właśnie, chyba największy nasz problem to przesadne przejmowanie się zdaniem innych. Myślimy, że jak zrobimy coś nie tak, powiemy coś nie tak to świat się zawali i ludzie będą o nas źle myśleć, dlatego rozważamy każde wypowiedziane słowo, zwracamy uwagę na każdy swój ruch, gest, zachowanie... i jak tu jeszcze znaleźć miejsce na komunikacje z innymi i załatwianie innych spraw, skoro tyle już mamy na głowie
Staram się do każdego posta dołączać rozwiązanie, które mi przynosi wymierne rezultaty. Otóż nie pozbędziemy się fobii przed danymi sytuacjami, jeśli będziemy ich nagminnie unikać. To, że nie pójdziesz do tego małego sklepiku gdzie ekspedientka spyta od razu "w czym pomóc" tylko wybierzesz duży supermarket gdzie do nikogo nie będziesz się odzywał da ci tylko złudne poczucie bezpieczeństwa, ominie cię ten stres, ale to nie rozwiąże twoich problemów na dłuższą metę.
Ja postanowiłem, że coś z tym trzeba zrobić. Zazwyczaj chodziłem do większego sklepu spożywczego z samoobsługą, choć był dalej i omijałem mały sklepik gdzie "trzeba coś powiedzieć żeby kupić"
. Postanowiłem to zmienić, bo nie chcę w "tym" dłużej tkwić. Zacząłem od tego, że zebrałem się na odwagę i zakupy zacząłem robić w tym drugim sklepie. Postanowiłem również, że nie będę unikać rozmów z ekspedientką, nie bedą ich ograniczać jedynie do przedstawienia listy zakupów. Zacząłem od mówienia zwykłego "dziękuję i do widzenia" gdy już opuszczałem sklepik (nigdy wcześniej tego nie robiłem) - i to nie tak powiedzianego, żeby nikt nie słyszał, tylko wyraźnie i głośno. Później zacząłem dodawać inne wstawki typu: "No niestety nie mam drobnych, ja nosze przy sobie tylko grube pieniądze
", albo gdy ona mówi że nie ma wydać grosika "oo no nie wiem, grosz do grosza jak to mówią, chyba zgłoszę się po niego następnym razem"
I oczywiście popracuj nad swoim językiem ciała jak wchodzisz do sklepu. Poćwicz przed lustrem jak powinieneś wejść do sklepu, żeby pokazać, że jesteś pewny siebie. Oczywiście klata do przodu, głowa do góry, ruchy płynne, powolne, no i najważniejsze to UŚMIECH - niech on nigdy nie schodzi z twojej twarzy. Uśmiechaj się do ekspedientki, a ona napewno się tobie odwdzięczy w ten sam sposób i od razu poczujesz się lepiej.
Język ciała i umysł są ze sobą silnie powiązane. Jeśli jesteś zestresowany, to twoja postawa, gesty, mimika, pokazują wszystkim na około, że tak jest. Ale zgadnij co.., to działa również w odwrotną stronę. Jeśli zmienisz swój język ciała, np gdy się stresujesz, usiądz wygodnie, rozszerz troche nogi, ręce połóż szeroko na oparciu kanapy, tak jak siadają ludzie bardzo pewnie siebie (np. tacy co w autobusie zajmują dwa miejsca choć są szczuplejsi od ciebie
) i od razu poczujesz zmiane. Praca nad językiem ciała to według mnie jeden z ważniejszych elementów walki z nieśmiałością i fobią. Zacznij naśladować ludzi bardzo pewnych siebie (ich język ciała), a być może wkrótce staniesz się taki jak oni