PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: czy czujecie sie głupsi od innych ludzi?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5
Może 'głupsza' to złe słowo, ale na pewno czuję się upośledzona i ułomna :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Pamiętam taką sytuację ze szkoły - miałam pisać bardzo ważny sprawdzian z historii sztuki, długo i sumiennie się na niego przygotowywałam i kiedy powtarzałam sobie jeszcze na szybko cały materiał na przerwie, wszystko pięknie umiałam. Na moje nieszczęście, kiedy nauczycielka podyktowała już wszystkie zadania (właściwie, to były 3 długie opisowe zadania, z czego zad. 3 wynikało tak jakby z zad. 2) tak potwornie się zestresowałam, że dwa z tych trzech zadań napisałam na całkiem inny temat...Czytałam po kilka razy treści obu zadań i jednocześnie pisałam zupełnie co innego... Nie wiem jak ja to zrobiłam, być może były to jakieś halucynacje spowodowane stresem? O ile to w ogóle jest możliwe?
No w każdym razie, takich sytuacji miałam wiele, albo np. mogłam spokojnie zapamiętać praktyczne wykonywanie 70% (prostych, bo prostych, ale zawsze xd) zadań z matematyki, a głupia regułka mieszcząca się w dwóch linijkach zeszytowych nie chciała mi się wbić do głowy...
Mam też problemy z koncentracją i ludzie nierzadko wypominali mi, że nie słucham co się do mnie mówi.
Co do koordynacji ruchowej, to się nawet nie wypowiem, przy mnie słoń w składzie porcelany to primabalerina :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
@veila
Mam bardzo podobnie. W sytuacjach stresujących jakby mi się część mózgu wyłączała, nie mogę sobie przypomnieć oczywistych rzeczy, czyjegoś imienia czy nazwiska na przykład, wszystko jest jakby w trochę zwolnionym tempie.
Co do koordynacji ruchowej, w bardzo stresujących sytuacjach mam jakieś usztywnione, dziwne ruchy. Przynajmniej ja tak to czuję, nie wiem jak to wygląda "z zewnątrz".
W stresie człowiek idiocieje-nie potrafi zrozumiec najprostszych rzeczy. Jest jeszcze jakieś pokretne nielogiczne myslenie. Własciwie nie wiem czy to myslenie, a raczej jakis proces myslowy, którego wyniki sa bardzo dziwne, niewynikajace z posiadanej wiedzy i otrzymywanych infformacji,które sie zapomina lub nie zauważa. W głowie powstaje inna rzeczywistość..
Mówie o swoich doswiadczeniach.
Czuję się głupsza z tego powodu, że zdarza mi się nie wiedzieć rzeczy banalnych, czegoś tak prostego co wiedzą wszyscy. Nie wiem czy jest to spowodowane małą ciekawością świata, neurotyzmem? Miał ktoś podobnie? Nie potrafię przestać sobie wyrzucać rzeczy, których nie wiedziałam...
No niestety mam to samo... Jak miałem praktyki w warsztacie samochodowym nie rozumiałem prostych spraw i tylko się osmieszalem... ;f
Zupełnie odwrotnie, czuję się mądrzejszy od innych osób, nawet od tych którzy są tak bardzo pewni siebie. Niestety, zazwyczaj ich błędy i pomyłki przemilczam zamiast wytykać i krytykować. Większość ludzi niechętnie przyjmuje krytykę i są odporni na wiedze.
Nie uważam się za głupią osobę. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że są o wiele inteligentniejsi i mądrzejsi ode mnie, ale i tak samo wiele jest osób mniej inteligentnych. Natomiast fobia społeczna, stres towarzyszący mi w większości sytuacji sprawa, podobnie jak wspominali powyżej inni, że "idiocieję" :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:
Czuję się często jak niepełnosprawny intelektualnie nie wiem czy to przez zaburzenia czy na prawdę jestem zwyczajnie głupi.Często mam wrażenie takiego odrealnienia,tak jakbym rozumiał jedynie to co mnie interesuje a w poważnych sprawach jestem tłukiem
Ja mam problem z zapamiętywaniem tego co przed chwilą usłyszałem, oraz tego co przeczytałem. Dlatego trudno mi magazynować wiedzę. Zauważyłem że ludzie wiedzą mnóstwo rzeczy o których ja nie mam pojęcia. Dlatego uczę się raczej metodą prób i błędów, dużo eksperymentuję. Nie robię kariery. Nie potrafię pracować, gdy ktoś patrzy na to co robię.
Ja mam wrażenie, że od kilku lat jestem głupsza. Nie potrafię prawie niczego nauczyć się na pamięć, na zajęciach nie potrafiłam się skoncentrować, jak trzeba było wymyślić jakiś dialog, scenkę, zdania to miałam pustkę w głowie, to samo przy odpowiedziach ustnych, nawet jak ktoś zapytał o jakieś głupoty. Czytam wolniej niż inni, często jedną stronę kilka razy, żeby zrozumieć co tam jest napisane. Nie potrafię streścić tego, co przed chwilą przeczytałam, albo usłyszałam, na wykładach zapisywałam wszystko, co mówił wykładowca, bo nie potrafiłam odfiltrować tego, co jest istotne. Artykuły naukowe rozumiałam tylko jak były bardzo prosto napisane, albo jak ktoś mi je sparafrazował w prostszych słowach. Ostatnio jak czytałam umowę, którą podpisałam, a miała aż 1 stronę, to zrozumiałam co tam jest napisane dopiero za czwartym razem...
marietta napisał(a):NIe wiem czy ja jestem z natury głupia czy ta choroba tak na mnie działa. Nie potrafię zrozumieć prostych rzeczy. Gdy ubiegałam się o posadę kasjerki w markecie budowalanym nie potrafiłam zrozumieć działania kasy i opanowac fakturowania, nie potrafiłam wydawać reszty. Gdy ktos mi cos tłumaczy , kiwam głową ale nie dociera do mnie co ten ktos mówi i tłumaczy.

Gdy byłam na studiach, na ćwiczeniach nie potrafiłam nic powiedzieć wywołana do odpowiedzi. Miałam wrażenie że byłam najgłupsza w grupie.

oczywiście mam wrażenie ze to wina stresu jaki wywołuje we mnie fakt że koś mnie obserwuje, ocenia. ALe żeby do takiego stopnia, ze nie potrafiłam opanować wydawania reszty?! Prze to długo nie pracowałam, a teraz gdy w końcu podjęłam pracę jestem sprzątaczką. Tu nie musiałam niczego się uczyć i najgorsze jest to ze dobrze się w tej pracy czuję.

A jak to u was jest? czy robicie kariery? czy potraficie się wykazać? nie stresuje was wasze nieprzystosowanie, to ze ktoś patrzy,ocenia?

Nie jestes sama,tez tak mam,mysle ze to wina choroby i tego stresu, tez czesto mam wrazenie jak ktos np mowi do mnie szybko ,to to poprostu do mnie nie docierai
przytakuje tylko i mam wrazenie ze ta osoba patrzy namnie i wie ze ja nie reflektuje i mysli sobie ze jestem jakims pustakiem...Czesto tez mam cos takiego ze ktos cos do mnie mowi,ja jestem jakas zestresowana i rozumiem jakies inne znaczenie tego co ta osoba mowi,mysle ze poprostu miala co innego na mysli i wychodze na glupka.Mam wrazenie ze przez ta fobie,zycie w samotnosci,nie gadanie z ludzmi,siedzenie w domu czlowiek prEstaje sie rozwijac i jest jakis zacofany...Ja mam np 23lata,a czasem czuje sie jak dziecko jakies..mam wrazenie ze mlodsze osoby sa odemnie duzo batdziej dojrzale i wogole..pewnie dlatego ze maja poprostu zycie towarzyskie,a ja na wszystko sie zamykam...czuje sie gorsza i glupsza...Chociaz kiedys zawsze mi mowili ze jestem inteligentna ale leniwa itp..a jakis tam test na terapi wyszedl ze mam osobowosc niedojrzala :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony: mysle ze to przez fobie
Ja się podpisuję rękami in nogami pod autorką postu , mam identycznie, jak ktoś mi coś tłumaczy to go nie rozumiem , oczywiście wiedząc że jestem oceniania i wiedząc że mam mało czasu na nauke. Jakiej pracy bym się nie podjęła fatalnie mi szło. Jak byłam w anglii i pracowałam w fabryce kwiatków ludzie dziwili się że doskonale mówię po angielsku a nie potrafię opanować składania bukietu. Fakt że na jeden ciężki bukiet miałam 2 minuty i nie byłam wprawiona.

Myślę że nie jesteśmy głupie - stres nas paraliżuje. A druga sprawa że tak naprawdę żeby się nauczyć porządnie pracy potrzeba kilku miesięcy żeby się wprawić a w Polsce jest tak że wymagają od Ciebie że załapiesz od razu a jak nie łapiesz to się znęcają. Mam porównanie bo pracowałam kiedyś w Skandynawii jako sprzątaczka - na zmianie z Polkami był koszmar, pierwsze dni nie wiedziałam nic , wrzeszczały na mnie i wyzywały. Na zmianie ze Skandynawkami zupełnie inaczej - wszystko spokojnie i powoli tłumaczyły nie było wjeżdżania mi na psychikę. Najlepsze jest to że jedna z tych polek, ta która najbardziej się na mnie uwzięła wyjechała na 2 miesiące na wakacje. I po powrocie... okazało się że ja pracowałam lepiej i szybciej od niej... haha... powiem Ci że było jej tak głupio że nawet nie miała odwagi na mnie spojrzeć.

Także wykonywać dobrze pracę to kwestia wprawy i doświadczenia. Może za szybko się poddałaś w markecie ? chociaż wiem że jak na Ciebie naciskali mogłaś mieć dosyć.
Cytat:Myślę że nie jesteśmy głupie - stres nas paraliżuje
100% racji. Normalny człowiek nie czując stresu bez powodu, podczas przebywania z ludźmi - szybciej ogarnie, spokojniej, gdyż nie ma takiego parcia i nerwów. Fobik społeczny natomiast denerwuje się samą obecnością ludzi, tym że go oceniają, i zaczyna się błędne koło: fobik się denerwuje samą obecnością ludzi, zaczyna się lęk i stres -> zestresowany zaczyna się motać, nie potrafi się skupić na danej czynności przez co często mu nie wychodzi -> świadomość, że jest oceniany a dana praca mu nie wychodzi stresuje go jeszcze bardziej, przez co jeszcze gorzej mu to wychodzi. I koło się zapętla.
Jeśli dochodzą do tego inne zaburzenia jak depresje, gdzie samoocena jest bliska dna, pewność siebie już dawno o dno uderzyła - tworzy się fałszywy obraz, osoby trzecie zaczynają postrzegać taką osobę za głupszą, podczas gdy taka osoba może być zdolniejsza i mądrzejsza od otoczenia, ale jej zachowanie to wszystko maskuje, blokuje ją wewnętrznie.

Gość

dlt
Ha, ja się tak czuję na mojej terapii grupowej; gdyż jestem jedyną osobą z fobią. Oni wszyscy mają doświadczenie życiowe; mogą bez problemu komentować swoje wypowiedzi. Ja się czuję kompletnie głupia przy nich.

Cytat:Ta rodzinka nie jest normalna, bo zamiast ciepła czuję od tych cioć i wujów jedynie chęć rywalizacji, jakąś żądzę sukcesu. Nie wiem, może przesadzam. Na pewno przesadzam.

Ciocie i wujowie często mają takie podejście; w końcu to rodzeństwo rodziców; a rodzeństwo często rywalizuje ze sobą; oto komu się lepiej ułożyło w życiu.
Ja chyba tak się boję, że ktoś się na mnie zezłości (albo przynajmniej uzna za głupią i bezwartościową), że w takich sytuacjach mój umysł raczej działa nad podziw dobrze, mimo że jednocześnie jestem bardzo skupiona na byciu ocenianą. Ale to mi nic nie daje, bo ten stres w rezultacie i tak odbiera mi tyle energii, że do żadnej pracy się wybrać nie mogę.

A ja nie rozumiem, jak można ubiegać się o pracę, i to jeszcze pracę na kasie, kiedy ma się lęk społeczny?!?! Przecież to jest ciągła presja, bezustanne bycie obserwowanym i ocenianym! Dla mnie to by była taka tortura, że już chyba wolę być bezdomna.
Tortura by była, ale jak byś przetrwała to jaki plus do pewności siebie.
Nie dość, że mam duże braki jeśli chodzi o podstawową wiedzę to jeszcze mam wybrakowane słownictwo. Ciągle się zacinam i na dodatek moje pauzy w mówieniu są strasznie długie. Raczej nie znam ludzi w moim otoczeniu którzy tak mają.
Nikt mi tego nie mówi co prawda ale nieraz mam wrażenie jak ludzie mnie traktują jak jakąś idiotkę, może sprawiam jakieś takie wrażenie a może to trochę co innego (nieśmiałość, brak pewności siebie, bezkonfliktowość, fakt że mało mówię pewnie też powoduje, że łatwiej potraktować mnie z góry). Ostatnio mam niską tolerancję na różne *ujowe zachowania ludzi względem mnie i czasem muszę się popłakać a później sobie coś udawadniać, żeby poczuć się lepiej.
No i nie wiem czy to takie normalne czy to ze mną tak jest, że ludzie lubią ignorować co mówię, wcinać mi się w pół zdania i prowadzić sobie jakiś monolog (taki niby, że do mnie). Nie wiem już czy to normalne czy to znów ja sprawiam wrażenie kogoś, kogo trzeba przegadać, żeby nie p*eprzył głupot. Często jak chce coś powiedzieć muszę głośno i dosadnie powiedzieć "poczekaj", "daj mi coś powiedzieć" albo się powtarzać bo inaczej się nie da.

Poza towarzystwem ludzi nauka i nieraz filmy czy seriale, których fabuły nie potrafiłam ogarnąć potrafiły też wpędzić mnie w kompleks. Teraz już wiem, że nie chodziło o starania ani żadną głupotę, to depresja, stres, lęk, natrętne myśli są tym co cholernie mnie blokuje, nie raz nie pozwala się skupić ani nauczyć nic, nie ważne jak się staram (a może nawet tym jeszcze bardziej się autosabotuję). A z seriali i filmów znaczna część mnie zwyczajnie nie interesuje i tak już mam chyba, że mój mózg się wyłącza jak coś mu się nie spodoba. Czasem dam się namówić chłopakowi na jakieś sci-fi a po seansie nie potrafiłabym opowiedzieć o czym to cholerstwo było, za to to co lubię i interesuje mnie zapisuje mi się w pamięci ot tak.

Problem mam też taki, że kompletnie mało co mnie interesuje. W tym też to, co ludzie gadają. Jak byłam młodsza to sobie myślałam, że jestem nieśmiała i kiedyś pewnie z tego wyrosnę ale nawet pomijając już tą nieśmiałość (która jak zawsze była, tak jest) rzadko mam ochotę wchodzić w jakieś interakcje z ludziami i w ogóle z nimi gadać. Nigdy nie trafiłam w towarzystwo, gdzie poczułabym, że na prawdę pasuje i nadaję z kimś na tych samych falach. Może ludzie wyczuwają też tą inność i myślą, "o, z tą coś nie tak" i sami się dystansują. Takie mam wrażenie przynajmniej.
Zależy co pojmować przez "głupotę".
Mam czasem tendencję do gadania głupot, które po zastanowieniu się zasługują tylko na  :Memy - Facepalm:

Nigdy nie byłem omnibusem, dopiero po  latach zdałem sobie sprawę, że uczyłem się w szkole z reguły "na pamięć", co z wiekiem i postępującą ułomnością (braniem leków) było coraz trudniejsze (i z wielkim trudem ukończyłem studia...zaoczne)

Nie mam predyspozycji do bycia zaradnym, przez co raczej nigdy nie zarobię na swój własny dom czy mieszkanie (mam obiecane mieszkanie po rodzicach, ale to nie to samo)

Ale czy jestem głupi? Wydaje mi się, że jednak nie..

Umarłem mentalnie, ale wstałem ..mimo zdołowania przez chorobę zdołałem wyprowadzić się z domu rodzinnego, pracuję od blisko 8 lat w dość wymagającym zawodzie, ogarniam samodzielnie wiele rzeczy.

Kim więc jest człowiek głupi? Taki, który źle postępuje - zarówno wobec bliźniego jak i siebie samego. Nie myśli perspektywicznie, nie zastanawia się nad tym, co może uczynić poprzez to co robi...

Szary

Ja ostatnio nie potrafię się wysłowić. W sensie - brakuje mi słów, by opisać w mowie na żywo pewne emocje, zdarzenia, sytuacje i przez to czuję się jakiś ułomny. Mam wrażenie, że ludzie, gdy mnie słuchają, mają mnie za takiego wieśniaka (nie obrażając mieszkańców wsi), który nie skończył gimnazjum. Chyba pamięć mi siada i mózg nie pracuje tak szybko jak kiedyś. Zaliczam jakiś umysłowy regres.
Ja czesto czuje sie glupszy. Stres robi swoje, ale ogolnie to nie potrafie sie dobrze uczyc. Przy matematyce w dziecinstwie spedzalem troche czasu starajac sie zrozumiec, ale nic z tego nie wynikalo. Zawsze potrzebne mi sa przyklady dzialan, jezeli mam przyklady to moge cos rozwiazac w oparciu o te przyklady : ) Gdy notatki schowam, to kompletna pustka. Nigdy nie potrafilem korzystac ze wzorow, nic nie znacza dla mnie, chyba ze sa pokazane w przykladowym zadaniu : P
To samo z jezykami obcymi, a nawet z jezykiem polskim. Ortografia to meczarnia. Jezyki obce jestem w stanie opanowac maksymalnie do poziomu B1 :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Dalej wyczerpuje pamiec obliczeniaowa i nie przeskocze :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Od jakiegos czasu, rozumiem ze moge to zakaceptowac i dzialac z tym co mam i sie tyle tym nie martwic. Nie kazdy jest inteligentny i nie musi byc : ) A i tak jestem inteligentniejszy od miliardow stworzen na ziemi : ) Dodatkowo mamy takie czasy, pelne technologii ktora sie rozwija, wiec mozna korzystac z kalkulatora i innych takich sprzetow : )
Bardzo. Nie czuję, że mam jakieś straszne braki w wiedzy ogólnej, ale co z tego, kiedy nie potrafię z tą wiedzą nic zrobić - przedstawić innym, zastosować w rozmowie. Pod wpływem stresu (a przy ludziach ZAWSZE jestem zestresowana) mój mózg odmawia współpracy; zaczynam się jąkać, brakuje mi słów, nie potrafię wydusić kilku zdań z ciągiem przyczynowo-skutkowym, często muszę prosić o powtórzenie czegoś... I jeszcze mam taki problem, że bardzo żyję w świecie swoich specyficznych zainteresowań i nie umiem się zmusić do bycia na bieżąco. Ot choćby teraz jest szum z powodu serialowego Wiedźmina, ja jakoś nie potrafię wykrzesać ani odrobiny zainteresowania, żadnego trailera nie widziałam, no po prostu jakoś na tę chwilę nie, i już jestem poza nawiasem w rozmowach i czuję się jak za szybą.
To trochę przykre, ale przeciwnie.

Często wpadam w pułapkę tego, że inni ludzie funkcjonują, myślą w zupełnie inny sposób niż ja i nie możemy się "dotrzeć".
Szczególnie w przypadku osób, które znają mnie dość dobrze, a kompletnie nie rozumieją tego jaka jestem.

I wtedy myślę, że ludzie są ode mnie głupsi.
I w ogóle jestem uczulona na głupotę. Tzn na niską inteligencję.

Ale, jakby co, ja sobie po cichutku cierpię, gdy trafiam na takie jednostki.
Nigdy bym nikogo za głupotę a głos nie krytykowała.
Też się czuję głupszy. Tak jak inni napisali i jak sam wywnioskowałem, to od stresu, lęku, depresji, itp. Nie zdziwiłbym się jeśli ludzie tam w pracy, by gadali między sobą czy ja jestem może lekko upośledzony. Pod wpływem stresu przed ludźmi, mam takie parcie, że zrobić coś, powiedzieć, odpowiedzieć jak najszybciej i jak najidealniej. Przez co w rezultacie popełniam bardzo podstawowe błędy. Nagle zapominam jak się coś robiło. Nie umiem się wysłowić. Jąkam się, a przecież nie mam takiego zaburzenia. Popełniam błędy gramatyczne np. "Spójrz na tym moście" zamiast powiedzieć "Spójrz na ten most." Bo w głowie przygotowało mi się alternatywne zdanie "Widzę coś na tym moście" i tak się złączyło w połowie wypowiadanego zdania. No i to co wszyscy napisali wyżej, to też mam.
Stron: 1 2 3 4 5