28 Gru 2012, Pią 21:07, PID: 332084 
	
	
	
		Wiem że są tutaj podobne tematy ale ten się będzie trochę różnił. Normalnie nie zwracam na to uwagi ale dzisiaj mnie ta sprawa szczególnie gnębi.
Prawie cały czas - nie tylko kiedy jestem podenerwowana - mówię jakbym była wystraszona. To nie to, że drży mi głos tylko brzmię podobnie jak małe wystraszone dziecko. Jakby błagała o litość kiedy mówię coś zupełnie innego.
Czy to jest tak bardzo nienormalne czy przesadzam? Macie może podobne problemy? Może macie sposób jak się bardziej kontrolować?
	
	
	
	
Prawie cały czas - nie tylko kiedy jestem podenerwowana - mówię jakbym była wystraszona. To nie to, że drży mi głos tylko brzmię podobnie jak małe wystraszone dziecko. Jakby błagała o litość kiedy mówię coś zupełnie innego.
Czy to jest tak bardzo nienormalne czy przesadzam? Macie może podobne problemy? Może macie sposób jak się bardziej kontrolować?
 PhS
 ) albo podjadam batonika.Ja sobie to tłumacze tak że moja mózgownica jest zajęta czymś innym (smakami) i nie ma czasu na pierdoły.
	
 Jeszcze dziewczyna to pół biedy ale jak facet nie mówi głośno i zdecydowanie to już źle.