03 Paź 2012, Śro 18:01, PID: 318801 
	
	
	
		Czy jeśli krępuje mnie ubiór który mam na sobie wśród ludzi, to jest to kolejny objaw fobii? 
Dziś zdałam sobie sprawę z tego, że podobają mi się ubrania, w których czuję się absolutnie niekomfortowo. Wróciłam do domu umęczona jak wół, w ładnej sukience, butach na obcasie, ale dopiero jak przebrałam się w szorty, zdjęłam krępujący ruchy biustonosz i ubrałam zwykły podkoszulek poczułam się normalnie. Najlepiej czuję się w stroju niezobowiązującym, ale właśnie podobają mi się zupełnie inne ubrania. Zresztą, mam wrażenie, że gdy jestem tak "luźno" odziana, ludzie patrzą na mnie jak na niechluja, zaniedbaną itd. Więc znowu to mi psuje samopoczucie..
Właściwie gdyby dopuszczalne było w naszej kulturze paradowanie nago, to chyba byłabym zwolennikiem tego. Ewentualnie mogłabym udrapować na sobie firankę, o.
A tak całkiem serio, jak to jest z Wami? Obchodzi was to co na siebie wkładacie, macie jakiś "swój styl"?
I może jakiś pomysł, jak poradzić sobie z tym, że źle się czuję wśród ludzi w ubraniach przeznaczonych właśnie "do wyjścia do ludzi"?
	
	
	
	
Dziś zdałam sobie sprawę z tego, że podobają mi się ubrania, w których czuję się absolutnie niekomfortowo. Wróciłam do domu umęczona jak wół, w ładnej sukience, butach na obcasie, ale dopiero jak przebrałam się w szorty, zdjęłam krępujący ruchy biustonosz i ubrałam zwykły podkoszulek poczułam się normalnie. Najlepiej czuję się w stroju niezobowiązującym, ale właśnie podobają mi się zupełnie inne ubrania. Zresztą, mam wrażenie, że gdy jestem tak "luźno" odziana, ludzie patrzą na mnie jak na niechluja, zaniedbaną itd. Więc znowu to mi psuje samopoczucie..
Właściwie gdyby dopuszczalne było w naszej kulturze paradowanie nago, to chyba byłabym zwolennikiem tego. Ewentualnie mogłabym udrapować na sobie firankę, o.
A tak całkiem serio, jak to jest z Wami? Obchodzi was to co na siebie wkładacie, macie jakiś "swój styl"?
I może jakiś pomysł, jak poradzić sobie z tym, że źle się czuję wśród ludzi w ubraniach przeznaczonych właśnie "do wyjścia do ludzi"?
 PhS


   . I wiecie co,poczułem się w tych ciuchach świetnie,to był taki pierwszy etap do walki z fobią.Jak teraz patrze na stare zdjęcia to w sumie nawet nie dziwie się że nie byłem tolerowany w śród rówieśników,nie dość że taki nieśmiały i mało mówny to jeszcze ubrany jak pajac. A niestety ludzie na początku oceniają człowieka po wyglądzie taka jest prawda niestety.
	
 
 Jeśli udawanie kogoś kim się nie jest jest objawem szaleństwa to ludzie "cywilizowani" są szaleni. Ubierają się w cudze piórka jak np, na wiejskich weselach ,a każdemu jest tam k*rewsko niewygodnie w tych gajerkach i obcasach. Krawat pod szyję ,że oddychać ciężko. Spojrzysz na takiego i od razu widzisz .że to nie jego skóra. Wygodne ubranie to takie o którym zapominasz ,że je masz. Sam ubieram się inaczej ,gdy wychodzę z domu. Z powodu kompleksów i braku samoakceptacji cenię ponad swój komfort to jak o mnie ktoś pomyśli. Żałosne.
	
	
 Tak naprawdę, to niedawno zauważyłam ten problem i próbuję na bieżąco sobie to wyjaśnić - na razie widzę, że słabo mi to idzie. Najprościej mówiąc, jestem poza domem, czuję się dziwnie nie tylko dlatego że wokół są ludzie, ale też wkurza mnie moje ubranie, uwiera, duszno mi, nie mogę oddychać, wariactwo na całego, dobranoc.