06 Sty 2012, Pią 0:23, PID: 287384
Jak wszyscy wiemy, zaburzenia typu FS nie pojawiają się z dnia na dzień, ale przez dłuższy czas narastają.
Był temat o przebiegu pierwszej wizyty u psychiatry, chciałbym abyście w tym temacie opisali, jakie okoliczności skłoniły was do pierwszej wizyty (co przelało czarę goryczy). (Fajnie, jak podacie też, w jakim wieku zdecydowaliście się odwiedzić tego lekarza specjalistę.)
Z góry przepraszam moderację, jeżeli temat umieściłem w niewłaściwym dziale i proszę o przeniesienie do właściwego.
Był temat o przebiegu pierwszej wizyty u psychiatry, chciałbym abyście w tym temacie opisali, jakie okoliczności skłoniły was do pierwszej wizyty (co przelało czarę goryczy). (Fajnie, jak podacie też, w jakim wieku zdecydowaliście się odwiedzić tego lekarza specjalistę.)
Z góry przepraszam moderację, jeżeli temat umieściłem w niewłaściwym dziale i proszę o przeniesienie do właściwego.
PhS



, ale nie chcę sprawdzać jak długo znajomi będą tak uważać, jeżeli nadal będę ich olewać.
Myślę, że byłbym teraz w zupełnie innym punkcie gdybym się wtedy zdecydował na obie terapie naraz !

i ja się tego uczepiłam. Zagłębienie w siebie, odbicie od dna - myślę, że może pomóc. Ale długotrwała depresja - uważam, że już nie. Ze mną od zawsze było coś "nie tak" w sensie fobiczno-depresyjno-lękowym, za pomocą farmakologii i psychoterapii leczę się od 6 lat, kilka lat temu miałam poważniejsze stany, nie miałam pracy i groziło mi, że nie będę miała za co opłacić wynajętego pokoju - a nie mam innej możliwości na dach nad głową - groziła mi bezdomność, myślałam o samobójstwie. Teraz, odkąd mam pracę, zawsze myślę, o tym, jak było i to mnie chroni przed rozpaczą, bo wiem, że nie ma takiej prawdziwej tragedii, póki pracuję, ale nie mogę odnaleźć w życiu czegoś, co by je wypełniło. Pracuję, jem, śpię, boję się wyjść z pokoju i jedynie muzyka łagodzi lęk. Nie wiem tak naprawdę, czego chcę. Przepraszam za przydługi offtop - miałam zamiar napisać tylko kilka zdań. A w temacie - poszłam do psychiatry i psychologa, gdy dotarło do mnie, że ciągle snuję się bez celu i płaczę, że to, co sprawiało mi radość, jest mi obojętne, myślałam o tym, żeby się zabić, a gdzieś w środku bardzo chciałam żyć, przestraszyłam się, że skończę, jak mój wujek (cierpiał na depresję i popełnił samobójstwo). Już w szkole średniej chciałam iść pogadać z psychologiem ze względu na nieumiejętność nawiązywania kontaktów z rówieśnikami, ale nie miałam odwagi.
byłem w strasznym dołku i stwierdziłem, że potrzebuję pomocy.. poprosiłem dziewczynę aby zadzwoniła i załatwiła mi wizytę u psychiatry. Tego samego dnia już siedziałem w gabinecie