10 Lis 2011, Czw 19:15, PID: 279319 
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10 Lis 2011, Czw 19:16 przez Castle Bravo.)
	
	
	
		niestety w moim przypadku to jedno i drugie. 
	
	
	
	
	
	| 
	 
		
		
		 10 Lis 2011, Czw 19:15, PID: 279319 
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10 Lis 2011, Czw 19:16 przez Castle Bravo.)
	
	 
	
		niestety w moim przypadku to jedno i drugie.  
	
	
	
	
 
	
		
		
		 11 Lis 2011, Pią 12:59, PID: 279411 
	
	 
	
		Uwierz  mi ... gdybyś porządnie dostał po mordzie to i byś zapłakał   
	
	
	
	
  To normalne u chłopa że ma "problem" z wyduszaniem płaczu na zawołanie.
	
		
		
		 14 Gru 2011, Śro 21:40, PID: 283695 
	
	 
	
		Czasem też nie potrafię się rozpłakać. Ale dzisiaj się płakałem. To pomaga oczyścić umysł.
	 
	
	
	
	
		
		
		 14 Gru 2011, Śro 22:01, PID: 283700 
	
	 
	
		Płacz to dobra rzecz. Trochę wstyd mi przyznać, ale płaczę (tzn. spada kilka łez  
	
	
	
	
 ) przy niektórych filmach. Doznaję wtedy swoistego Katharsis i dobrze się z tym czuję.
	
		
		
		 14 Gru 2011, Śro 22:01, PID: 283701 
	
	 
	
		Mam dokładnie na odwrót, płaczę za dużo, rozwiązuję tym niepowodzenia. Tylko, że "niepowodzeniem" może być jakaś bzdurna uwaga pani w sklepie, którą roztrząsam cały dzień. Także dla mnie im dłuższy czas minął od ostatniej łzy tym większy powód do dumy, płacz jest dla mnie osobistą oznaką słabości więc chyba nie należy przesadzać w żadną stronę.
	 
	
	
	
	
		
		
		 14 Gru 2011, Śro 22:02, PID: 283702 
	
	 
	
		Ja uważam, że płacz pozwala wyrzucić z siebie problemy, zamiast je kumulować...
	 
	
	
	
	
		
		
		 15 Gru 2011, Czw 0:59, PID: 283750 
	
	 
	
		Byłbym skłonny przychylić się do twojej opinii. Potem zawsze jakoś tak... mniej nerwowo. Z tym, że na ogół raczej nie zdarza mi się płakać. Prawie nigdy. Widocznie to dla mnie zbyt zdrowe.
	 
	
	
	
	
 | 
| 
				
	 |