11 Gru 2010, Sob 11:29, PID: 231498 
	
	
	
		Ahoj,
od jakiegoś czasu zauważyłem u siebie problem z kumulacją negatywnych emocji. Budzi się we mnie jakaś chora zazdrość o pierdoły i rzeczy normalne, o styl życia, o przedmioty, o bzdury. I chociaż resztki zdrowego rozsądku krzyczą we mnie "o co ci facet do diabła chodzi, przecież to niczyja wina że mają to i potrafią to a ty nie", to jednak mimo mojej woli zachowuję się jak dzieciak - obrażam się, jestem opryskliwy, zatruwam atmosferę. Kłębi się we mnie jakaś nienawiść do osób teoretycznie mi bliskich...wieczorami kładę się do łóżka i próbuję zasnąć, ewentualnie obmyślić plan zemsty za całe moje jakże głębokie nieszczęście.
Nie wiem już jak do tego podejść. Poza tym w ostatnim czasie zauważyłem, że ludzie (w tym znowu bliscy) traktują mnie jak kompletnie niesamodzielnego dzieciaka, co dobrze nie robi na moje samopoczucie... niedługo zacznę dostawać wskazówki jak dojść do kibla (wniosek po niedawnym kierowaniu przez przyjaciela do wyjścia z galerii handlowej i drodze na rynek, chociaż doskonale wiedziałem jak tam dojść).
Czuję się strasznie głupio
 wydawało mi się, że jestem nieco bardziej ogarnięty, a tu z dnia na dzień niby serdeczne osoby próbują mi wmówić, że jestem debilem, który nie wie nawet do którego tramwaju wejść. A ja powoli zaczynam w to wierzyć...
	
	
	
	
	
od jakiegoś czasu zauważyłem u siebie problem z kumulacją negatywnych emocji. Budzi się we mnie jakaś chora zazdrość o pierdoły i rzeczy normalne, o styl życia, o przedmioty, o bzdury. I chociaż resztki zdrowego rozsądku krzyczą we mnie "o co ci facet do diabła chodzi, przecież to niczyja wina że mają to i potrafią to a ty nie", to jednak mimo mojej woli zachowuję się jak dzieciak - obrażam się, jestem opryskliwy, zatruwam atmosferę. Kłębi się we mnie jakaś nienawiść do osób teoretycznie mi bliskich...wieczorami kładę się do łóżka i próbuję zasnąć, ewentualnie obmyślić plan zemsty za całe moje jakże głębokie nieszczęście.
Nie wiem już jak do tego podejść. Poza tym w ostatnim czasie zauważyłem, że ludzie (w tym znowu bliscy) traktują mnie jak kompletnie niesamodzielnego dzieciaka, co dobrze nie robi na moje samopoczucie... niedługo zacznę dostawać wskazówki jak dojść do kibla (wniosek po niedawnym kierowaniu przez przyjaciela do wyjścia z galerii handlowej i drodze na rynek, chociaż doskonale wiedziałem jak tam dojść).
Czuję się strasznie głupio
 wydawało mi się, że jestem nieco bardziej ogarnięty, a tu z dnia na dzień niby serdeczne osoby próbują mi wmówić, że jestem debilem, który nie wie nawet do którego tramwaju wejść. A ja powoli zaczynam w to wierzyć...
	
 PhS
 



 i te osoby, co się tak niby chichrają i mówią "rybko", "kochanie" itd. a jakby co to pierwsze nakablują albo coś. Jak już mowa o emocjach, bo mnie to strasznie wnerwia ostatnio
	
 Zaciskająca się krtań, walące serce, pocenie się (jeszcze jestem czerwony i leci mi z nosa, bo przyszedłem z mrozu, na pewno głupio wyglądam). Zawsze k*** to samo  
; reasumując: jestem od nich gorszy". Cokolwiek nie wydarzy się na spotkaniu, wątpię, żeby coś w moim podejściu zmieniło, zwłaszcza żeby wyeliminowało pieprzone lęki, żebym k***a raz w życiu poczuł się wśród ludzi swobodnie. Ale na spotkanie pójdę, bo mam okazję, a ostatnia rzecz, jakiej w tej chwili chcę, to jeszcze bardziej się izolować.
  Proszę wszystkich o zrozumienie, a kto chce, to i o akceptację...
	
	
 no, przynajmniej mi takie tłumaczenie przynosi ulgę.