19 Sty 2012, Czw 1:00, PID: 289640
Witajcie.Jestem nowym użytkownikiem tego forum i mam ten sam problem co wy.Mianowicie chodzi mi o mój wygląd.Nigdy nie uważałem się za przystojniaka mialem kompleksy na punkcie swojego wyglądu,ale dało się z tym żyć.Problem zaczął narastać od tamtego roku coraz częściej zacząłem zwracac uwagę na swój wygląd podejrzewam,że przyczyną tego był tradzik młodzieńczy czułem się wtedy jeszcze brzydszy niż jestem kupowałem wiele maści ktore z biegiem czasu mi pomogły,ale to uczucie brzydkości pozostało do dziś.Ciągle czuje się gorszy od innych porównuje się,porównuje kształt twarzy do innych wiele razy słyszałem,że jestem przystojny ja w to nie wierze wiem co widzę w lustrze potrafię przeglądać się w nich praktycznie codziennie po kilka razy dziennie,ale nie tylko w nich w monitorze telefonie,szybach,nawet będąc u znajomych uczucie ,ze jestem brzydki ciągle jest to siedzi w mojej głowie i nie chce wyjść.Chodzilem na psychoterapie,ale zrezygnowalem po 3 miesiącach stwierdzilem,że nie ma sensu co zmieni zwykle gadanie, wyglądu to mojego niestety nie zmieni choć bardzo bym chciał muszę się pogodzić ze swoją brzydotą
PhS


i kolejna irytująca cecha- bardzo zwracam uwagę na innych, nie w sensie porównywania się... całkiem niedawno uświadomiłam sobie, że zawsze będę niezadowolona ze swojego wyglądu, teraz tylko się zastanawiam czy zabarykadować się w domu czy skorzystać z pomocy. także nie jesteś sama
eace: jakby to miało pomóc...
. W moim przypadku nie chodziło o to, że jestem brzydki, bo raczej nie jestem. Nie akceptowałem swojej twarzy , strasznie mnie w+
. Czułęm, że moja twarz nie pasuje do mnie, wydawała mi się obca. Do tej pory mam napady,ale są już troche lżejsze. Trochę już dojrzałem i po prostu wygląd nie ma dla mnie większego znaczenia ale w szkole i na studiach miałem obsesję do tego stopnia, że zdarzało się, że spędzałem godzinę przed lustrem zanim wyszedłem z domu. A czasami bałem się wyjść w ogóle, bo miałem np.
ą fruzurę. Teraz natomiast zdarza się, że dopada mnie panika na sam fakt, że w ogóle jestem człowiekiem. Naprawdę dziwny klimat, coś jakby dusza wyła z bólu, że jest uwięziona w ludzkim ciele, którego nie chce. Coś strasznego, taki potężny ryk rozpaczy rozdzierający od wewnątrz, nie do opisiania, jakaś taka tęsknota za uwolnieniem, bezcielesnością.

