14 Gru 2011, Śro 1:01, PID: 283479 
	
	
	
		Pochłonęłam dzisiaj pół paczki :3 Trzymam, trzymam, śmiem twierdzić, że to już podchodzi pod nałóg, bo nie potrafię wyjść z domu bez makijażu, ułożonej grzywki i bez ubrania, które uznam za wyjściowe. Ale to się chyba nazywa "być kobietą (z kompleksami)"?
	
	
	
	
	
 PhS
 
	
 Na pewno najgorsze co można zrobić to nie podjąć walki i marudzić na forum jak to źle się dzieje. Daje wam gwarancję, że za kilkunastym razem, będzie to zupełnie inna bajka. 
	
	
 ). Stwierdziła tak po kurtce w czarno-szarą kratkę i pomalowanych na czarno paznokciach oraz kolczyku w wardze 
 
 

  u mnie na ulycy nikt nie nosil takowych, bo zaraz byl wysmiewany, ze 'szpanuje'. to bylo 'za lebka', ale nieprzyjemne skojarzenie do dzis pozostalo w glowie i czasem dociera do swiadomosci. glupie to strasznie.
.
	
 cały dzień. Nie wyjdę również z domu, dalej niż na podwórko, jeżeli nie mam na sobie makijażu. Po prostu nie i już. Nawet kiedy przyjeżdża do mnie kurier, a ja akurat nie jestem pomalowana, to udaje, że nie ma mnie w domu, albo wysyłam kogoś z rodziny, żeby odebrał paczkę. Męczące, ale nie umiem tego zmienić. Uważam, że ściśle wiąże się to z moją fobią oraz silną potrzebą akceptacji i uznania. Chcę, żeby inni uznawali mnie za atrakcyjną, lubię przyciągać męskie spojrzenia. To mnie trochę dowartościowuje i sprawia, że nie czuję się aż tak beznadziejna.
	