24 Kwi 2016, Nie 11:07, PID: 534466
Witajcie, jestem tu nowa i chciałabym opowiedzieć o mojej dotychczasowej przygodzie z escitalopramem. Od połowy marca zaczęłam przyjmować Aciprex 10 mg (przez pierwszy tydzień 5 mg). Oczywiście na początku nie obyło się bez skutków ubocznych - głównie w postaci różnych dolegliwości gastrycznych, ale też mocnego nasilenia objawów fobii. Trwały one około 2 tygodnie. Natomiast 16 dnia zażywania leku zaczęłam odczuwać poprawę. Nie była ona jakaś ogromna, ale mogę powiedzieć, że zaczęłam czuć się dobrze, byłam w stanie właściwie normalnie funkcjonować. Ze zmian na niekorzyść, które zaczęłam odczuwać od czasu gdy lek zaczął działać mogę wymienić problemy z koncentracją na dłuższej rozmowie z ludźmi. Po prostu choć bardzo się staram skupić, czuję jakby docierało do mnie co dziesiąte słowo z tego co ktoś mówi. Poza tym zaczęłam też chyba mieć problemy z pamięcią - zdarzają się sytuacje kiedy inni mówią mi, że byłam świadkiem jakiejś sytuacji a kompletnie tego nie pamiętam, jakbym miała dziurę w pamięci. Ostatnio kolega powiedział mi, że "ty chyba żyjesz na jakimś innym świecie". Zastanawiam się czy ktoś miał może podobne objawy? Poza tym mogłabym też wymienić wzmożoną potliwość, ale to już drobiazg. A teraz istota problemu. Lek działał pozytywnie przez jakieś 20 dni. Niestety, od 4 dni wszystko się znacznie pogorszyło. Zmiana była tak gwałtowna, że pierwszego dnia pogorszenia zwątpiłam wręcz czy zażyłam codzienną dawkę leku, przez co wzięłam drugą tabletkę (o tym, że pierwsza jednak została zażyta przekonał mnie powrót skutków ubocznych z początku terapii
). Teraz (przeciwnie do stanu sprzed początku leczenia) na pierwszy plan wysunęła się depresja. Oczywiście powróciła też fobia. Jednak właśnie ta depresja najbardziej mnie martwi. Myśli samobójcze prześladują mnie praktycznie nieustannie, zaczęłam już snuć konkretne plany i przygotowywać się do ich realizacji. Ciągle wybucham płaczem, uświadomiłam sobie, że moja egzystencja naprawdę nie ma sensu. Po prostu nie daję już rady. Zastanawiam się co robić. Psychiatra na ostatniej wizycie powiedział, że mam dać escitalopramowi czas na działanie, w związku z czym mamy się spotkać dopiero za 2 miesiące. Ten termin wypadnie dopiero za 2,5 tygodnia. Nie wiem czy dotrwam do tego czasu. proszę, doradźcie mi co mam robić. Czy komuś jeszcze zdarzyła się taka sytuacja? Czy to znaczy, że lek już nie będzie działał? A może to tylko chwilowe? Wybaczcie długość wypowiedzi, ale chciałam wszystko dokładnie nakreślić.
). Teraz (przeciwnie do stanu sprzed początku leczenia) na pierwszy plan wysunęła się depresja. Oczywiście powróciła też fobia. Jednak właśnie ta depresja najbardziej mnie martwi. Myśli samobójcze prześladują mnie praktycznie nieustannie, zaczęłam już snuć konkretne plany i przygotowywać się do ich realizacji. Ciągle wybucham płaczem, uświadomiłam sobie, że moja egzystencja naprawdę nie ma sensu. Po prostu nie daję już rady. Zastanawiam się co robić. Psychiatra na ostatniej wizycie powiedział, że mam dać escitalopramowi czas na działanie, w związku z czym mamy się spotkać dopiero za 2 miesiące. Ten termin wypadnie dopiero za 2,5 tygodnia. Nie wiem czy dotrwam do tego czasu. proszę, doradźcie mi co mam robić. Czy komuś jeszcze zdarzyła się taka sytuacja? Czy to znaczy, że lek już nie będzie działał? A może to tylko chwilowe? Wybaczcie długość wypowiedzi, ale chciałam wszystko dokładnie nakreślić.
PhS

mam na wszystkich ludzi, nie przejmuję się niczym, ale jest cała masa skutków ubocznych: zwiększenie apetytu, senność, zawroty głowy, niepokój, pobudzenie, nadmierne pocenie się, zmniejszony popęd płciowy, trudność w osiągnięciu orgazmu u kobiet, uczucie zmęczenia, zwiększenie masy ciała (kurcze to jest okropne, że ja tyję po tych lekach, będę cierpieć na otyłość przez te leki)

jak na razie czuję się prawie jak normalny człowiek xD, nie mam chorych jazd w miejsach publicznych, nie czuję już takiego spięcia, nie myśle o otaczających mnie ludziach, nie mam natrętnych myśli typu że ludzie się na mnie gapią, śmieją itp, itd. Jest naprawdę dobrze, oczywiście są momenty w których nadal jestem zestresowana, spięta, ale na pewno nie na tyle by nie pozwalało mi to normalnie funkcjonować. Jak na razie jest ok
Jedyny minus to męczące początkowe skutki uboczne, u mnie to było drętwienie ciała, rozszerzenie źrenic, szybkie bicie serca, ale warto było przeczekać


