09 Cze 2009, Wto 17:38, PID: 155449
Wiesz, z tą dziewczyną to jeszcze można sobie poradzić. Zawsze można jakąś muzykę dajmy na to - romantyczną włączyć (o ile Ci to pomoże).Ale tak czy siak lepiej jej powiedzieć o problemie. Wtedy będzie zdecydowanie łatwiej i nie będziesz się specjalnie bał na zapas tych problemów przynajmniej w jej obecności
PhS



, niewiedziec czemu(slabszy dzien?) sprawdzil mi pęto i powiedzial ze nie moze mi pomoc i odeslal do psychologa. Nastepnie zglosilem sie do innej psycholog, troche mniej brala za wizyte a przede wszystkim wydawala sie byc lepsza od poprzedniej. No ale niestety po 12 sesjach w ktore daly tyle co nic postanowilem skonczyc.
Musze rowniez dodac ze jestem czynnym kibicem pilkarskim jest to dla mnie ogromna przeszkoda, poniewaz nie moge przez to jezdzic na wyjazdy bo na meczach "u siebie" czyli w Warszawie nie mam z tym problemow
Co ciekawe jeszcze 2 miechy temu bylem jak najlepszej drodze ku przezwyciezeniu tego problemu. Mianowicie byl wyjazd do Krakowa pociagiem(oczywiscie na wyjazd autokarem nie mialbym co liczyc) wiec postanowilem sprobowac i wszystko w drodze do Krk szlo idealnie, na miejscu pozwolilem sobie nawet na male piwo, i w miejscowym barze moglem sie wysikac bez problemow choc byl tam tlok. Gdy postanowilem jeszcze raz wejsc do tej samej toalety i nikogo w niej nie bylo. Podczas gdy ja ledwo wszedlem jak sie okazalo pozniej moj kolega czekal przy drzwiach(bo tam byla tylko jedna kabina) i wtedy nastapila blokada. Za jakies 3 minuty znow tam poszedlem i juz normalnie poszlo, nastepnie na stadionie i w drodze powrotnej pociagiem tez.
a na lekcji to znowu trzeba było poprosić o pozwolenie wyjścia - co też jest żenujące, więc unikałem). Tak jakoś dawałem radę, że zwykle mi to nawet nie przeszkadzało, ale... moim drogom moczowym i owszem, zawsze mam pogorszone wyniki jak robię badania, jakieś infekcje itp.
problemem. Wzięło się to u mnie jakoś w szkole średniej, na wycieczce jakoś nie mogłem się odlać, wszyscy wyskoczyli z autobusu i im leciało a mi gdzieś się zablokowało, i tak to się zaczęło, wycieczka to był horror, zwiedzanie stolicy z pełnym pęcherzem, ale jakoś przeżyłem, choć co to za życie, teraz kończę szkołę średnią i wybieram się na studia z akademikiem i może być problem ze zwykłą niby banalną sprawą, w domu to leci bez problemu a w miejscu publicznym jakoś następuje blokada, na szczęście w szkole był kibel na jednym piętrze z wentylatorem który zagłuszał prawie wszystko i jakoś zagłuszał to co działo się w sąsiedniej kabinie(przynajmniej mi się tak wydawało) mi pomagało i jakoś dawałem rade a w innych gdzie była cisza to nie mogłem się skupić. Jeżeli chodzi o mnie to pomaga mi alkohol jak walnę kilka głębszych to nie ma problemu, ale to nie jest rozwiązanie, czuję się wtedy rozluźniony ale to bym musiał codziennie chodzić na bani i jak tu iść normalnie studiować. No wieszać się to jeszcze nie zamierzam, jak kolega wyżej ma myśli samobójcze, ale jest ciężko chociażby gdzieś pojechać np. na jakąś wycieczkę ze znajomymi, nie mówiąc o jakieś dziewczynie albo o pojechaniu do przyszłych teściów jak się odlać w ich kiblu gdzie będą obserwować wszystkie ruchy przyszłego zięcia. Totalna porażka.
psychika. Liczyłem, że są na to jakieś lekarstwa miałem iść już do psychiatry ale z tego co czytam wasze wcześniejsze posty to widzę, że krucho. Nic trza jakoś brnąć z tym
. Nieść ten krzyż przez życie, i pewnie nie będzie łatwo. A jeszcze taka sytuacja stoję w kiblu i nic nie leci a obok mnie też ktoś sika, i nagle słyszę tekst: Co nie leci? A ja do nie go że to młodzieńcza prostata to się od+
następnym razem nie wyjdę chyba z pół godziny jak sobie przypomnę, że ktoś czeka