14 Wrz 2008, Nie 19:31, PID: 66014
Widzę, że nie ma z Warszawy żadnego chorego na paruresis, który chciałby zdrowieć. Jestem na etapie wychodzenia z choroby, każdy dzień jest krokiem do przodu, brakuje mi tylko osoby która byłaby tym zamknięciem terapii. Dla zainteresowanych powiem, że z tego można wyjść. Swego czasu nawet będąc sam w domu niemlaże rodziłem każdą kroplę, teraz oddaję normalną ilość moczu, mam za sobą dziesiątki udanych prób sikania przy pisuarze. Problem tkwi w głowie, ale ważne jest też przynajmniej na początku leczenie farmakologiczne lekami urologicznymi, które rozluźnią trochę dolne drogi moczowe, a także koniecznie trzeba brać któryś z nowych leków antylękowych nowej generacji. Wizyta u psychoterapeuty nakieruje nasze życie na prawidłowe tory. Jeśli jest ktoś, kto chciałby poznać bliżej metodę do wyzdrowienia w tej jakże ciężkiej chorobie, a także chciałby pomóc sobie i mi wspólnymi sesjami, to proszę o kontakt, we wcześniejszym moim pości jest nr gg do pisania. Bardzo mi zalezy na tym by była to osoba z Warszawy. Moze być chory lub zdrowy, potrzebuję pomocy i mogę pomóc. Dla tych co czytają o tym problemie, a nigdy o tym nie słyszeli- to jest jedna z najciężych fobii, najbardziej ograniczających ludzką kreatrywność na codzień, dlatego proszę się nie dziwić, że ktoś porusza kwestię na pewno intymnego problemu tak przy wszystkich. Właśnie w tym tkwi całe sedno, ludzie chorujący na paruresis są skryci ze swym schorzeniem i latami cierpią, więc aby coś zmienić trzeba o tym głośno krzyczeć a nie tylko myśleć. Pozdrawiam
PhS

Ciągle mi to doskwiera jak mam gdzieś wyjść, albo na zajęciach(nieraz przez 90 min. naprawdę ciężko wytrzymuje)Naszczęscie problem mam tylko przy pisuarze, w kabinie idzie normalnie
Czasami jednak się udaje.
już leci czy tym podobne teksty....dobijające. nie wiem czy jest w ogole szansa ze mi sie coś poprawi, strasznie się z tym męcze, no ale o tym doskonale wiedzą Ci co to mają.(i tak nawiasem mówiąc, ciesze sie mimo wszystko, że nie jestem z tym problemem sama na świecie, bo podobnie jak większość tak myślałam).w ogóle myślałam, że jestem jakaś nienormalna, przecież jak można mieć problem z czymś tak oczywistym, normalnym, ludzkim,mechanicznym......czasem jak już nie mam wyjścia-dom, goście, staram się zatkać uszy, myśleć o czymś innym. zastanawiałam sie nawet czy dobrym rozwiazaniem nie byłoby noszenie do wc jakiegos odtwarzacza mp3, taki mały do zadań specjalnych, żeby móc sobie zatkać uszy(skoro ja nie słysze,że coś tam chlapie, to moze inni też i jakoś sie uda:-) )no i żeby paruresis nie czuło się samotne mam jeszcze pare innych miłych przypadłości do kolekcji....żyć nie umierać

