23 Cze 2010, Śro 20:00, PID: 211797 
	
	
	
		Od jakichś 4 lat ''podkochuję'' się w pewnej dziewczynie. Miłość od pierwszego wejrzenia. Dostałem wtedy ogromnych skrzydeł które poniosły mnie do działania. Zdobyłem jej numer telefonu i napisałem  
 Pytania kim jesteś, skąd masz mój numer, czy my się znamy ? Pisaliśmy codziennie, bardzo dobrze się rozumieliśmy. 
Pani M. w końcu zapragnęła mnie poznać, ujrzeć. Na samą myśl robiło mi się słabo
 Po jakichś 2 miesiącach smsowania ustaliliśmy że spotkamy się na dyskotece. Obserwowałem ją godzinami i zastanawiałem się czy podejść. Odważyłem się... Przywitałem, spytałem o samopoczucie, zaproponowałem sok 
 Po 5 minutach ''rozmowy'' każdy poszedł w swoją stronę. O dziwo dziewczyna nie zraziła się, nasz kontakt utrzymywał się dalej. Zawróciła mi w głowie do tego stopnia że zacząłem uciekać z lekcji, byle jechać z nią jedym autobusem. Czasami zajmowała mi miejsce, miło się rozmawiało podczas trasy  
 (oczywiście każde nasze krótkie spotkania wiązały się z ogromnym stresem)
Kolejne spotkania, tym razem na łonie natury, z daleka od ludzkości. Wtedy zaczeło się coś złego dziać w mojej głowie. Pojawiły się myśli typu' ''co ja właściwie robie'', ''wypadłem fatalnie, jak zwykle miałem pustkę w głowie, nie wiedziałem co mówić''. Po spotkaniach przychodziłem do domu załamany, zacząłem unikać kolejnych spotkań chcąc uniknąć kolejnych moich kompromitacji, nasz kontakt się urywał a ja byłem w stanie załamania. Stało się coś czego się obawiałem, zerwaliśmy ze sobą kontakt, tak po prostu, ona nie jest dziewczyną która wychodzi z inicjatywą więc wszystko zależało odemnie. Niestety ''strach'' był silniejszy.
Minęły 2 lata, przez ten czas puszczaliśmy do siebie strzałki, bardzo bardzo rzadko, raz ja raz ona. Pare dni temu odbył się festyn w moim mieście. Była ona. Ja widząc ją zmieniałem kierunek trasy i poprostu uciekałem. Wyglądała przepięknie, zmieniła się strasznie przez ten czas. Lęk oczywiście zwyciężył.
 Strach przed spotkaniem, rozmową był znacznie silniejszy niż kiedyś, nawet mimo tego że byłem pod wpływem %. Następnego dnia napisała smsa  
 Że widziała mnie i niby ładnie wyglądałem. Pisaliśmy do siebie przez cały dzień. 
Wczoraj puściła strzałkę, nie odpuściłem
 Może to wyda się absurdalne ale jeszcze nigdy w życiu nie pragnąłem czegoś tak bardzo jak powrócić do dawnych czasów, jednocześnie robię wszystko żeby unikać kontaktu, nie sprowokować jakiegoś spotkania  
 Nigdy w życiu nie spotkałem podobnej dziewczyny, nigdy w życiu się tak nie czułem myśląc o niej. W tej chwili nie ma szans na jakiekolwiek przełamanie. To wszystko jakieś chore, im bardziej pragnę kogoś tym strach jest silniejszy. Myślę że nie dam rady, nie z osobą na której mi strasznie zależy. Kochana fobia społeczna  
 Przykro mi M.  
 
chciałem poprostu wyrzucić to z siebie, wygadać się - niestety to jedyne miejsce w którym mogę to zrobić.
	
	
	
	
 Pytania kim jesteś, skąd masz mój numer, czy my się znamy ? Pisaliśmy codziennie, bardzo dobrze się rozumieliśmy. Pani M. w końcu zapragnęła mnie poznać, ujrzeć. Na samą myśl robiło mi się słabo
 Po jakichś 2 miesiącach smsowania ustaliliśmy że spotkamy się na dyskotece. Obserwowałem ją godzinami i zastanawiałem się czy podejść. Odważyłem się... Przywitałem, spytałem o samopoczucie, zaproponowałem sok 
 Po 5 minutach ''rozmowy'' każdy poszedł w swoją stronę. O dziwo dziewczyna nie zraziła się, nasz kontakt utrzymywał się dalej. Zawróciła mi w głowie do tego stopnia że zacząłem uciekać z lekcji, byle jechać z nią jedym autobusem. Czasami zajmowała mi miejsce, miło się rozmawiało podczas trasy  
 (oczywiście każde nasze krótkie spotkania wiązały się z ogromnym stresem)Kolejne spotkania, tym razem na łonie natury, z daleka od ludzkości. Wtedy zaczeło się coś złego dziać w mojej głowie. Pojawiły się myśli typu' ''co ja właściwie robie'', ''wypadłem fatalnie, jak zwykle miałem pustkę w głowie, nie wiedziałem co mówić''. Po spotkaniach przychodziłem do domu załamany, zacząłem unikać kolejnych spotkań chcąc uniknąć kolejnych moich kompromitacji, nasz kontakt się urywał a ja byłem w stanie załamania. Stało się coś czego się obawiałem, zerwaliśmy ze sobą kontakt, tak po prostu, ona nie jest dziewczyną która wychodzi z inicjatywą więc wszystko zależało odemnie. Niestety ''strach'' był silniejszy.
Minęły 2 lata, przez ten czas puszczaliśmy do siebie strzałki, bardzo bardzo rzadko, raz ja raz ona. Pare dni temu odbył się festyn w moim mieście. Była ona. Ja widząc ją zmieniałem kierunek trasy i poprostu uciekałem. Wyglądała przepięknie, zmieniła się strasznie przez ten czas. Lęk oczywiście zwyciężył.
 Strach przed spotkaniem, rozmową był znacznie silniejszy niż kiedyś, nawet mimo tego że byłem pod wpływem %. Następnego dnia napisała smsa  
 Że widziała mnie i niby ładnie wyglądałem. Pisaliśmy do siebie przez cały dzień. Wczoraj puściła strzałkę, nie odpuściłem
 Może to wyda się absurdalne ale jeszcze nigdy w życiu nie pragnąłem czegoś tak bardzo jak powrócić do dawnych czasów, jednocześnie robię wszystko żeby unikać kontaktu, nie sprowokować jakiegoś spotkania  
 Nigdy w życiu nie spotkałem podobnej dziewczyny, nigdy w życiu się tak nie czułem myśląc o niej. W tej chwili nie ma szans na jakiekolwiek przełamanie. To wszystko jakieś chore, im bardziej pragnę kogoś tym strach jest silniejszy. Myślę że nie dam rady, nie z osobą na której mi strasznie zależy. Kochana fobia społeczna  
 Przykro mi M.  
 chciałem poprostu wyrzucić to z siebie, wygadać się - niestety to jedyne miejsce w którym mogę to zrobić.
 PhS

 
, gdy odchodziłem, czułem niewypowiedzianą ulgę, że zrobiłem wszystko, na co było mnie wówczas stać. I zakochanie przeszło - pozostała blizna, która zostanie być może na zawsze, ale ja sumienie mam czyste i dobrze się z tym czuję, że tak postąpiłem.