23 Mar 2012, Pią 15:56, PID: 295759 
	
	
	
		Też unikam... boję się, że kogoś spotkam, że będę musiała się przywitać, a nawet czuję lęk przed wyjściem z wynajmowanego pokoju, kiedy słyszę właścicielkę czy drugą osobę wynajmującą... Często jest tak, że wychodze tylko wtedy, kiedy ich nie słyszę. Nie pójdę do sklepu, bo boję się otworzyć drzwi pokoju. Osiągnęłam mistrzostwo w wychodzeniu i wchodzeniu bez szelestu 
 Pamiętam, że dawniej tak nie było. Jakieś 15 lat temu, w szkole średniej miałam nadzieję, że spotkam na ulicy kogoś znajomego, pogadam, a teraz się tego boję. Może dlatego, że uważam swoje życie za nieudane i nie mam o czym gadać jak ktoś zapyta, co słychać. Może nabawiłam się tego na poprzednim wynajmie, gdzie dwie dziewczyny terroryzowały najpierw trzecią lokatorkę, potem dziewczynę na jej miejscu, potem kolej przyszła na mnie 
 Nie wiem, jak to cholerstwo zwalczyć 
	
	
	
	
	
 Pamiętam, że dawniej tak nie było. Jakieś 15 lat temu, w szkole średniej miałam nadzieję, że spotkam na ulicy kogoś znajomego, pogadam, a teraz się tego boję. Może dlatego, że uważam swoje życie za nieudane i nie mam o czym gadać jak ktoś zapyta, co słychać. Może nabawiłam się tego na poprzednim wynajmie, gdzie dwie dziewczyny terroryzowały najpierw trzecią lokatorkę, potem dziewczynę na jej miejscu, potem kolej przyszła na mnie 
 Nie wiem, jak to cholerstwo zwalczyć 
	
 PhS
 tzn. stawiane wymagania i świadomość, że ich rozczaruję. a o bliższych relacjach nie wspominam, to jak sci-fi.
			
  najdziwniejszy lęk. Też to mam. Nieraz potrafię w miarę normalnie chodzić po mieście za to wyjście na klatkę to wyścig z czasem  
 Ludzi na ulicy cz w autobusie w zyciu sie nei balem, tłumów tez, al syndrom klatki jakis drobny mam... Faktycznie nie chce sie za bardzo napatoczyc na sasiadów, przynajmniej z wlasnej woli i winy... mialem/mam tez tak, ze gdy ktos wchodzil do bloku przede mna, czekalem az wejdzie i zamknie drzwi i otwieralem sobei sam, byleby tylko nie wejść razem z nim i nie narazić sie na bezposredni kontakt.
	
 
 Nie lubię też mówić do sąsiadek, które plotkują. No i nie chcę spotkać "niewygodnych" sąsiadów.
	
 Kto sieje wiatr zbiera burzę...
, dopiero teraz to zauważyłam). tez mieszkam w domu, ale naokoło sąsiadów nie mam, no... tylko po lewej natrętnego, który starymi perfumami psika i woła "waćpanny trzeba psikać, żeby tradycji stało się za dość". Aczkolwiek, wracając 'do klatki', kiedy jeszcze zdarzało mi się bywać u mojej babci- bałam się, że ktoś z góry wskoczy mi na grzbiet, albo zwyczajnie da w twarz, więc przez kilka dni nie wychodziłam w ogóle.