14 Maj 2010, Pią 19:06, PID: 205641 
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 14 Maj 2010, Pią 20:00 przez Hegel II.)
	
	
	
		Nie chce mi się żyć. Ale nie chodzi mi tu o jakieś myśli samobójcze, czy przygnębienie, czy depresje. Po prostu mi się nie chce. Tak samo jak nie chce się czasami iść po chleb rano, czy sięgnąć po pilota. Żyję, bo tak wyszło. Żyję bo nie umarłem, a nie dla jakiegoś konkretnego celu. Właściwie nie widzę żadnego powodu do robienia czegokolwiek, a funkcjonuję, bo nie chce mi się przestać funkcjonować. Właściwie nic mi się nie chce. Ale to nie jest depresja, tylko takie "lenistwo'. Czy Wy też tak macie?
PS: Dałem to w tym dziale, bo tu najlepiej pasowało
	
	
	
	
	
PS: Dałem to w tym dziale, bo tu najlepiej pasowało
	
 PhS

	
  I wtedy czuje ile trace.
	
 Mówiąc konkretniej- też mnie wszystko szybko nudzi, nie mam ochoty na nic, nawet jeśli wcześniej robienie tego sprawiało mi przyjemność. Ale nie wolno się poddawać. Ja wciąż szukam, sama nie wiem czego,ale szukam, bo marazm jest złyyyy i do niczego nie prowadzi, przynajmniej mama i koleżanka mi tak to tłumaczą.
	
 gdzies na odludzie i zyl tam z dala od wszystkiego i wszystkich.