03 Sty 2015, Sob 1:26, PID: 428048 
	
	
	
		No dobrze, ale to nie wyklucza czynników środowiskowych we wczesnym dzieciństwie, tym którego nie pamiętamy świadomie. Do tego rodzice są jedynym opisanym"materiałem badawczym" na którym możesz opierać swoje stwierdzenie, jednak fobii nie mają. Więc moim zdaniem nie ma przesłanek, aby to zrzucać na genetykę. Dokładnie tak samo mógłbyś stwierdzić, że matka autora piła alkohol w okresie prenatalnym i to stąd się wzięła fobia- również nie ma żadnych dowodów dla tego konkretnego przypadku. Więc jeśli twierdzisz, że 
	
	
	
	
Cytat:Kolejny raz potwierdza się, że uwarunkowania genetyczne grają ogromną rolę w rozwoju FS.to sorry, ale nic nie potwierdzasz. Co najwyżej wysuwasz hipotezę (która przy stanie wiedzy nt autora jaki oboje posiadamy jest nie do udowodnienia).
 PhS
			
/ rodzeństwo też jest niesamowite, jak z filmu... z tym, że co? też za każdym razem mają wszystkiego się wypierać? To było by gorsze dla mnie... a tak się ciesze, że przynajmniej wracają do mnie z dobrymi humorami i ładują jakąś dawką energii. Nie wiem czy pisałem ale jak nie oni to w szkole byłbym zgredem. Przez brata nikt na mnie nigdy krzywo nie spojrzał... może to wszystko źle ująłem i dlatego. 
 


 Uważam, że tam gdzie dzieciństwo było w miarę normalne, główną rolę odgrywają geny... Na potwierdzenie tego wklejam parę wypowiedzi użytkowników z działu "Przyczyny":
  byłam nawet u psychologa szkolnevo  ale za bordzo sie bałam i już  niechodze 
ops:  jakieś rady pomocy  
	
 dzieciństwo i nieśmiałe, zamknięte usposobienie, no to fobia społeczna gotowa. Wydaje mi się, że nieśmiałość na podatnym gruncie rozwija się właśnie w fobię społeczną.
	
  Otóż byłam ostatnio z moim chłopakiem na grillu (tak, o dziwo mam chłopaka, nasze poznawanie trwało dosyć długo, ale na szczęście jakoś się nam udało, chwała mu za to ♥ ). Na imprezie były osoby, które znałam przynajmniej z widzenia, niektóre trochę lepiej. Ktoś zaproponował, żeby każdy po kolei puścił jakąś piosenkę, bo nie mogliśmy się zdecydować na żadne radio/playliste. Ja oczywiście od usłyszenia tych słów, zaczęłam się stresować, kompletnie nie wiedziałam jaką piosenkę wybrać, bo bałam się, że innym się nie spodoba. Gdy nadeszła moja kolej powiedziałam ze spuszczoną głową (bardzo mnie stresuje mówienie do grupy ludzi, przy stole siedziało około 8 osób) , że nie chce nic puszczać, bo nie wiem co. Ktoś próbował mnie namawiać, żebym puściła cokolwiek, ostatnią piosenkę jaką słyszałam, nie wiedziałam co mam zrobić, chciałam po prostu stamtąd wyjść, albo zapaść się pod ziemię. Szczerze byłam tak zestresowana, że nie do końca pamiętam co się potem stało 
  Przez chwilę miałam już łzy w oczach, gdy czułam na sobie wzrok tych wszystkich ludzi.
 ).
  Miałam do niedawna przyjaciółkę, ale z wielu powodów, nie mamy teraz ze sobą praktycznie kontaktu, przez co jedyną bliską mi osobą został mój chłopak. (Z nią to też jest długa historia, między innymi wydaje mi się, że zostałam przez nią zdominowana, wszędzie chodziłyśmy razem, nie byłoby w tym nic dziwnego, ale wszędzie chodziłyśmy razem SAME. Myślę że, jest to też jakaś przyczyna mojego lęku przed kontaktami z ludźmi. Dużo by o tym mówić  :-P , ale to chyba nie miejsce na takie historie )
  Najgorszym przedmiotem jeśli chodzi o takie odpowiedzi była u mnie historia w pierwszej klasie liceum. Odpowiedź wyglądała następująco, na początku lekcji nasz pan od historii siadał przy swoim biurku, patrzył w dziennik i wybierał jakiś numer. Były to najgorsze minuty lekcji. Serce mi waliło jak głupie. Gdy już kogoś wybrał dana osoba musiała wstać i opowiadać o całej poprzedniej lekcji, kiedy w klasie była totalna cisza <masakra>. I tak przez cały rok szkolny. Jestem w klasie gdzie jest 5 dziewczyn, w tym ja. Nasz profesor zostawił nas sobie na koniec  
 