05 Sty 2010, Wto 19:37, PID: 192220 
	
	
	eric napisał(a):Postanowiłem że to kamień milowy - od tej pory otwarcie walczę o swoje SmileBrawo! Oby tak dalej!
| 
	 
		
		
		 05 Sty 2010, Wto 19:37, PID: 192220 
	
	 
	eric napisał(a):Postanowiłem że to kamień milowy - od tej pory otwarcie walczę o swoje SmileBrawo! Oby tak dalej! 
		
		
		 05 Sty 2010, Wto 19:41, PID: 192222 
	
	 
	
		Zazdroszczę Ci, gdybym mógł cofnąć czas ale czasu nie cofnie się nigdy. Też nienawidzę alkoholu i durnych potańcówek ( a jak jeszcze się gawiedzi rozchleje i śpiewać zacznie to można paść ze wstydu) albo pawia puścić od fałszu.
	 
	
	
	
	
		
		
		 05 Sty 2010, Wto 20:38, PID: 192230 
	
	 
	Cytat:ja jestem ciekaw, czy Wy, ktorzy byliscie mieliscie tez hmmm mowiac lagodnie poczatek dretwy?Jak dla mnie, to cały czas było drętwo... 
		
		
		 05 Sty 2010, Wto 21:35, PID: 192236 
	
	 
	Cytat:Podsumowując: może na początku trochę było bardziej drętwo, dopóki ludzie się nie roztańczyli i nie zaczęli pić.Kwintesencja naszego społeczeństwa... Po pijaku to każdy głupi jest odważny ;] Sztuka być takim na trzeźwo! 
		
		
		 21 Sty 2010, Czw 20:02, PID: 193923 
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 21 Sty 2010, Czw 20:07 przez nobody.)
	
	 
	
		Heh, ja wzbraniałem się, jak mogłem, by nie iść na studniówkę. Uległem w zasadzie w ostatnim momencie, w którym jeszcze mogłem się zapisać, tylko ze względu na moją byłą, która chodziła do równoległej klasy. 
	
	
	
	
Sama studniówka była, dla mnie osobiście rzecz jasna, najbardziej drętwą imprezą, którą miałem okazję zaliczyć. Oczywiście musiałem usiąść przy stole nieswojej klasy, toteż w zasadzie nic nie mówiłem i odliczałem godziny do końca   Żeby jeszcze była wódka, może... a raczej na pewno by się poprawiło   Ale nie, byłem trzeźwiutki całą noc i z ulgą przyjąłem wieść o końcu imprezy   I jeszcze te tańce... Ja nie umiem tańczyć, jestem sztywny i ruszać się nie potrafię. A tu przecież trzeba. Nie lubię i już, chociaż gdybym był bardziej wyluzowany, to pewnie by i się spodobała taka forma aktywności ;-)Jakkolwiek alkohol jest wyjściem na krótką metę, to przy takich wielkich, masowych spędach (typu właśnie studniówka, czy wesele), których ja po prostu nie rozumiem, jednak jest użyteczny. Dla mnie schemat spędu ludzi w jedno miejsce i odgórnego "nakazu" dobrej zabawy jest po prostu niepojęty   Ja się bawię wtedy, kiedy mam na to ochotę, a nie wtedy, kiedy "powinienem". Ale cóż, ja jestem poza społeczeństwem to i mogę nie rozumieć takich procesów  
	
		
		
		 21 Sty 2010, Czw 23:05, PID: 193947 
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22 Sty 2010, Pią 15:02 przez Matatjahu.)
	
	 
	
		W sobotę studniówka i lekki stresik jest  
	
	
	
	
  Teraz mi powiedzieli, że wypadałoby partnerce kwiaty kupić. Myślę o różach, ile ich kupić aby było miło ale żeby nie pomyślała sobie nie wiadomo czego?
	
		
		
		 22 Sty 2010, Pią 15:42, PID: 193969 
	
	 
	
		Jedną  
	
	
	
	
 .
	
		
		
		 22 Sty 2010, Pią 19:21, PID: 193986 
	
	 
	
		Właśnie, jedną, jedna wystarczy, a będzie jej na pewno bardzo miło. 
	
	
	
	
Uwierzycie, że od mojej studniówki już dwa lata mijają...? dopiero co mi się zdaje, że pisałam o tym na forum. dużo, dużo się zmieniło. 
		
		
		 23 Sty 2010, Sob 12:23, PID: 194039 
	
	 
	
		Na lepsze czy na gorsze?  
	
	
	
	
![]() Od mojej już 5 lat minęło... 
		
		
		 23 Sty 2010, Sob 14:32, PID: 194049 
	
	 
	
		To czekanie mnie dobija  
	
	
	
	
  Jak będę dał radę to jutro napiszę relacje z tej porażki.
	
		
		
		 23 Sty 2010, Sob 19:11, PID: 194087 
	
	 
	Luna napisał(a):Na lepsze czy na gorsze? Lunuś, raz na lepsze raz na gorsze. jak to w życiu ![]() Cytat:To czekanie mnie dobija Jak będę dał radę to jutro napiszę relacje z tej porażki. powodzenia! 
		
		
		 28 Mar 2010, Nie 14:42, PID: 200015 
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29 Mar 2010, Pon 20:21 przez eric.)
	
	 
	
		Powiem tak - nie byłem, widziałem jakieś tam zdjęcia, coś tam słyszałem. Nie znajduję w sobie nawet kropli żalu, że nie poszedłem. Zapomniałem już w ogóle że taka impreza miała miejsce. 
	
	
	
	
Kumpel coś wspomniał a ja tak sie zastanowiłem i mówię - kurde to już tak dawno było, a on mnie poprawia - przecież jeszcze 2 miesiące nie minęły ![]() Jak jesteś towarzyski, tylko fobia Cię blokuje zastanów się nad tym, jak nie pójdziesz być może będziesz żałował. Jak jesteś nietowarzyski i do tego masz fobię to daruj sobie na całej linii. Nie warto. Nie będziesz żałował. 
		
		
		 28 Mar 2010, Nie 16:39, PID: 200033 
	
	 
	
		Coś w tym jest, co Eric napisał. U mnie jednak bycie zwierzęciem społecznym wygrywa ze strachem, więc... więc nie uciekam od tego typu imprez. Już.
	 
	
	
	
	
		
		
		 28 Mar 2010, Nie 18:28, PID: 200055 
	
	 
	
		Ja nie poszedłem bo nie lubię takich imprez. Wolę książkę  
	
	
	
	
 
	
		
		
		 29 Mar 2010, Pon 10:56, PID: 200106 
	
	 
	
		Też nie poszedłem. Wydygałem.
	 
	
	
	
	
		
		
		 29 Mar 2010, Pon 12:50, PID: 200111 
	
	 
	
		Ja poszłam. Trochę beznadzieja, ale przynajmniej ostatecznie się przekonałam, że moja klasa jest do d.. i nie ma czego żałować.  
	
	
	
	
Teraz jeśli miałabym fajna klasę, to bym poszła, jeśli za nikim bym nie przepadała - to nie. Nie liczyłabym, że coś się zmieni. Ostatecznie to nawet nie bawiłam się najgorzej, niektórzy byli bardzo zawiedzeni, płakali w kiblu. Ale byłam z osobą towarzyszącą i nie oczekiwałam po tej imprezie za wiele  
	
		
		
		 29 Mar 2010, Pon 20:19, PID: 200151 
	
	 
	
		To mojego postu można by jeszcze dodać taki wyjątek - nawet jeśli instynkt stadny cie nakręca, jesteś towarzyski i chcesz pokonać strach, ale masz *ujową klasę - nie idź, nie łudź się, bo to chyba najgorsze dla co może być dla fobika, nawet towarzyskiego.
	 
	
	
	
	
		
		
		 01 Kwi 2010, Czw 16:42, PID: 200407 
	
	 
	
		Miałem napisać miesiąc temu, ale jakos nie chciało mi się o tym gadać 
	
	
	
	
![]() Wyjazd po partnerkę był stresujący, a nawet bardzo. Zajechałem z taksiarzem i pomyliłem domy... no ale dobra jedziemy do szkoły. Początkowo polonez, gadka szmatka i najgorsze: robienie zdjęć. Trzeba było z partnerką pozować, obejmować ją itp. stres mega na dodatek widać było, że dziewczyna najchętniej poszłaby do domu. Siadamy do stołu, jakieś tam dania i odrazu zaczęli walić wódę. Jak podnosiłem kieliszek to tak mi łapy się trzęsły, że wszyscy to widzieli. Nie obyło się bez żartów o delirce i moim alkoholiźmie. Przynajmniej trochę mnie to znieczuliło. Ruszamy na parkiet. Staram się unikać kamer i fotografów (na filmie jest scena jak staram się zablokować drogę kamerzyście tak żeby nie uchwycił mojej twarzy  ) Jako że tancerz ze mnie żaden, szybko odpadłem. wracamy do stołu.Widzę, że partnerka znudzona, a ja po tej wódce ledwo się trzymam i ogólnie wyglądam żałośnie. Później spotkała jakiegoś swojego kolegę co z jej siostrą przyszedł. Jak poszła z nim tańczyć to po godzinie wróciła... ogólnie odniosłem wrażenie, że woli się bawić z nim niż ze mną (co nie jest dziwne). Kiedy już wszyscy zaczęli rozchodzić się do domów stwierdziła, że nie chce mi robic kłopotów więc wróci do domu z tym partnerem siostry i samą siostrą. Dałem sobie spokój i polazłem do chaty. Niedawno przywieźli płyty z filmem i zdjęciami. Na 3 godziny filmu widać mnie może przez 15 sekund. Na 460 zdjęć jestem na 5. Mam to już za sobą i spokój. 
		
		
		 02 Kwi 2010, Pią 9:36, PID: 200465 
	
	 
	
		mowisz ze ona sie zle z toba bawila , a moze ona miala wrazenie ze ty sie z nia zle bawisz i nie chciala sie narzucac
	 
	
	
	
	
		
		
		 03 Kwi 2010, Sob 17:11, PID: 200551 
	
	 
	
		Jeśli nie chciała się narzucać to się jej udało. Połowę czasu to jej w ogóle nie widziałem, no ale nie ma co rozpamiętywać  
	
	
	
	
 
	
		
		
		 06 Kwi 2010, Wto 15:20, PID: 200880 
	
	 
	
		Szkoda, że nie będziesz wspominać swojej studniówki najlepiej. Moja była w tamtym roku, ale nie poszłam na nią. Pewnie bym się na niej zbyt dobrze nie bawiła. Ale teraz gdybym miała taką okazję to chyba bym jednak poszła. Zawsze bym miała jakieś wspomnienia a tak nie mam żadnych.
	 
	
	
	
	
		
		
		 08 Kwi 2010, Czw 14:48, PID: 201128 
	
	 
	
		Podsumowując- studniówka to rzeczywiście najgorszy okres. I może nie chodzi o samą zabawę, ale o tę całą szopkę 'przed' i 'po'. Niedługo dostanę film z 'najważniejszego balu'. Great...
	 
	
	
	
	
		
		
		 12 Kwi 2010, Pon 12:36, PID: 201598 
	
	 
	
		Najważniejszy bal.. przygnębia mnie ta nazwa tym bardziej iż moja studniówka przebiegła tragicznie, żałośnie i podkreśliła to czemu chciałem zaprzeczyć - że zwyczajnie nie umiem się bawić. Wmawiałem sobie że to tylko strach który można pokonać skokiem na głęboką wodę.. że wszystko skończy się pozytywnie niczym scena finałowa jakiegoś musicalu.. uśmiech, radość i napisy końcowe. Nie, nie było tak.. jak wielokrotnie w moim życiu i ta impreza okazała się porażką a sama zmiana nastawienia nie pomogła. Nie będę opisywał co poszło nie tak bo.. właściwie wszystko, i gdy wspomnę o radości matki gdy widziała mnie w garniturze to aż gardło mi się zaciska.  
	
	
	
	
Czy żałuję ? Tak. Mam nadzieję że Ty nie będziesz. Pozdrawiam. 
		
		
		 12 Kwi 2010, Pon 13:37, PID: 201605 
	
	 
	
		Dlatego z fobią nie można się rzucać na głęboką wodę. Jak wcześniej czułeś się okropnie skrępowany na tego typu imprezach, to samo pozytywne nastawienie tego nie zmieni. Trzeba się dobrze zastanowić jak było wcześniej i czy damy radę.
	 
	
	
	
	
		
		
		 16 Kwi 2010, Pią 16:11, PID: 201989 
	
	 
	
		Ja uważam, że studniówka nie jest aż taka ważna zwłaszcza jeżeli nie jest się zżytym z klasą i nie ma się z kim iśc. Tak więc zdezerterowałem i nie poszedłem jako jedyny z klasy i nikt się tym nie przeją, ja zresztą też nie. 
	
	
	
	
Fakt faktem, że może to byc (nie licząc wesela) impreza twojego życia. Kto nie ryzykuje ten nie zyskuje - kto czuje się na siłach niech próbuje.  | 
| 
				
	 | 
		
| Podobne wątki… | |||||
| Wątek: | |||||
| Jak wyglądała wasza studniówka? | |||||
| matura, studniowka, 18 urodziny, -Rok koszmar-rezygnuje | |||||