12 Lut 2008, Wto 11:11, PID: 12268 
	
	
	
		To że ktoś się śmieje, z czegośtam daję radę przeżyć, ale gorzej jest gdy hołota śmieje się ze mnie, wtedy jest okropnie i niewygodnie jak cholera
	
	
	
	
	
| 
	 
		
		
		 12 Lut 2008, Wto 11:11, PID: 12268 
	
	 
	
		To że ktoś się śmieje, z czegośtam daję radę przeżyć, ale gorzej jest gdy hołota śmieje się ze mnie, wtedy jest okropnie i niewygodnie jak cholera
	 
	
	
	
	
		
		
		 26 Lut 2008, Wto 1:39, PID: 13693 
	
	 
	
		Ze mnie się śmiali, i dalej śmieją. W klasie przestali (mniej więcej), to inni się doczepili. Wołają na korytarzach, debilnie zagadują, a ja w konfrontacjach jestem beznadziejna. W domu się kłócę, a w szkole siedzę cicho. Co do śmiechu, pomijając szkołę, to owszem, mam wrażenie, że obcy ludzie na ulicy, którzy mnie nie znają, i tak się ze mnie śmieją. Ja jestem normalnie jak magnes... Ludzie jakby wyczuwają, ze coś jest ze mną nie tak...
	 
	
	
	
	
		
		
		 28 Lut 2008, Czw 0:04, PID: 13858 
	
	 
	
		Też mam czasem wrażenie, że jak ktoś się z czegoś śmieje, a ja nie wiem z czego, to pewnie ze mnie. To jednak raczej rzadko, częściej mi się wydaje, jak idę ulicą, czy korytarzem w szkole, że wszyscy sie na mnie gapią. Wiem, że to irracjonalne, bo jak ja siedzę gdzieś na korytarzu, albo idę ulicą, to na nikogo specjalnie nie zwracam uwagi, a w takim razie inni też tego raczej nie robię. Mimo to, uczucie obserwacji jest tak czy inaczej.
	 
	
	
	
	
		
		
		 08 Cze 2009, Pon 14:58, PID: 155256 
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08 Cze 2009, Pon 15:09 przez zdesperowanafobiczka.)
	
	 
	
		Nie umiem powstrzymac mysli - widac u mnie stres, co za wstyd, oni sie ze mnie smieja 
	
	
	
	
  to jest najgorsze co moge pomyslec w sytuacji stresowej, bo wtedy czuje sie jeszcze gorzej  jeszcze gorzej, kiedy ktos dodatkowo powie mi to....wtedy to juz jest paranoja.Jestem przekonana ze taki ktos dzieki mnie czuje sie lepiej. Prosze...poradzcie cos...nie radze juz sobie (( probowalam walczyc, nie mam sily  nie umiem normalnie zyc.
	
		
		
		 08 Cze 2009, Pon 15:29, PID: 155263 
	
	 
	
		Spróbuj jakiejś terapii z forum, dowiaduj się więcej o tym, jak błędnie postrzegasz świat. Świadomość tego pomaga, gdy jesteś w takiej sytuacji. Bez pracy nad myśleniem to nie ma sensu. Z fobią się nie walczy, nie idziesz jak przez mur mając nadzieję, że lęk się zmiejszy. Musisz się nauczyć myśleć inaczej, inaczej na siebie patrzeć, budować poczucie własnej wartości, bo każdy je ma, tylko u fobików to rzadko kto czuje tą swoją wartość. Powodzenia.
	 
	
	
	
	
		
		
		 08 Cze 2009, Pon 18:24, PID: 155283 
	
	 
	Fanka_Franco napisał(a):Witajcie Ja tam mam :-( i od razu myśle, że to ze mnie i mam ochote uciec gdzieś lub się rozpłakać :-/ nienawidze tego... 
		
		
		 08 Cze 2009, Pon 20:45, PID: 155289 
	
	 
	
		post usunięty przez autora
	 
	
	
	
	
		
		
		 11 Cze 2009, Czw 20:56, PID: 155970 
	
	 
	
		Ja widziałam miesiąc temu, jak ktoś się ze mnie śmiał - nawet nie w negatywnym sensie, mimo wszystko do tej pory to przeżywam. Nienawidzę tego ._.
	 
	
	
	
	
		
		
		 11 Cze 2009, Czw 23:15, PID: 156016 
	
	 
	
		mierzi. mieszkam w takim miejscu, gdzie wszyscy są identyczni. chłopcy chodzą w dresach, dziewczynki robią sobie tipsy, co sobotę chłopcy i dziewczynki idą na disco (polo). no i w tym wszystkim ja - różnię się od nich, niewątpliwie. 
	
	
	
	
od zawsze robili sobie ze mnie żarty. teraz może trochę mniej, ale uraz pozostał. nie lubię ludzi, którzy się śmieją, jakkolwiek idiotycznie to zabrzmi. 
		
		
		 12 Cze 2009, Pią 20:32, PID: 156164 
	
	 
	
		Śmiech innych nieźle potrafi mnie zdenerwować. Jak ktoś się śmieje z czegoś co nie jest śmieszne po trochu traci w moich oczach. Najgorszy jest koleś z klasy, z którym siedzę w ławce (bo wszyscy inni maja swoich kumpli a ja sam z nim zostałem), wydarzy się coś śmiesznego, wszyscy tam zachichoczą i jest ok, a ten cymbał normalnie konwulsji ze śmiechu dostaje na ławce, ryje na całą klasę, wali w ławkę... aż udusić się chce drania  
	
	
	
	
 
	
		
		
		 12 Cze 2009, Pią 21:54, PID: 156195 
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 12 Cze 2009, Pią 22:05 przez npd:m.)
	
	 
	
		mam tak samo. 
	
	
	
	
pewnego razu przekonałem się, że nie zawsze są to tylko wyobrażenia. idę sobie koło centrum handlowego, stoi grupa ostro rozbawionych ziomków, przechodzę koło nich, oczywiście z deczka straciłem koordynację ruchu oni coś tam gadają i w pewnym momencie ktoś przerywa i mówi "z lewej" i kilku ziomków odwróciło się do mnie, trudno było ustalić czy się śmiali ze mnie, bo jak mówię byli ostro rozbawieni. tak czy owak nie było to przyjemne  
	
		
		
		 12 Cze 2009, Pią 22:12, PID: 156198 
	
	 
	
		Jeśli nawet, to ludzie zwracają uwagę nie na to, że jesteś dziwny, tylko w dziwny sposób się zachowujesz. To przykuwa ich uwagę. A zachowujesz się w dziwny sposób przez swoje mylne wyobrażenia. Błędne koło. Gdybyś przechodził tak samo ubrany i uczesany, i z tą samą twarzą tylko byłbyś pewny siebie, to nawet by oka nie zwrócili. Dlatego trzeba pracować nad tym co mamy w głowie, bo to w większości przypadków stwarza takie sytuacje.  
	
	
	
	
Oczywiście mówię o tym co jest teraz. W przeszłości to pewnie było przyczyną nasilenia się problemu. Teraz to myślenie go podtrzymuje. 
		
		
		 13 Cze 2009, Sob 0:59, PID: 156274 
	
	 
	
		Lubię się śmiać, lubię jak inni się śmieją (byle nie ze mnie), sama dużo się śmieję (zwłaszcza jak jestem zestresowana i zakłopotana, a że zdarza mi się to praktycznie cały czas, to ciągle śmieję się głupkowato). Uwielbiam jak inni śmieją się z moich tekstów (jakoś mnie to podbudowuje), szkoda tylko, że tak rzadko jestem w stanie wydusić z siebie cokolwiek.
	 
	
	
	
	
		
		
		 30 Cze 2009, Wto 20:24, PID: 160866 
	
	 
	
		Miałam tak samo jakiś czas temu, teraz można powiedzieć że przechodzi, odpędzam od siebie te myśli bo są nieracjonalne. Np parę lat temu nawet gdy siedziałam w mieszkaniu na 4 piętrze i usłyszałam śmiech grupki ludzi gdzieś na zewnątrz, wierzyłam że śmieją się ze mnie... Coś strasznego, dzisiaj widzę że było to kompletnie nierealne, niemożliwe i idiotyczne, ale jednak wtedy byłam święcie przekonana że mam rację. Siedziałam ze znajomymi w jakiejś knajpie, usłyszałam śmiech na drugim końcu sali i miałam ochotę się zapaść pod ziemie  
	
	
	
	
  Trochę pomaga mi terapia Richardsa,  trochę zrozumiałam mechanizmy fobii i to w jaki sposób powstaje. Sam autor na początku terapii opowiadał że wydawało mu się że wszyscy się z niego śmieją, gdy tylko słyszał śmiech był przekonany że to o nim, gdy jechał samochodem bał się innych mijających go kierowców bo był przekonany że się z niego śmieją. Prawda jest taka że większość tych ludzi nawet nie zwraca na nas uwagi, rozmawiają o czymś zabawnym ze znajomymi, są zajęci sobą i swoim zyciem.  Ja sama wcześniej nawet nie skojarzyłam że to objawy fobii.
	
		
		
		 01 Lip 2009, Śro 1:10, PID: 160952 
	
	 
	
		Też mam ten problem, tylko, że u mnie nie są to urojenia. Wiem, że moim wyglądem zwracam na siebie uwagę i wiem, że w tym społeczeństwie innej reakcji na mój widok oczekiwać nie mogę. Świadomie kreuje swój wizerunek i liczę się z taką a nie inną reakcją, ale normalne chyba jest to, że w takiej sytuacji czuję się, bardzo delikatnie mówiąc, źle i niekomfortowo… 
	
	
	
	
Niestety ja z moimi wszystkimi problemami radzę sobie agresją…   (jak to się mówi najlepszą formą obrony jest atak). Mój psychiatra uświadomił mi, że wszystkie uczucia zamieniam na agresję, bo to stan, który najlepiej poznałam i tylko z nią umiem sobie poradzić. Agresja i mizantropia (bo mam wrażenie że nienawiść do ludzi doszła już do skrajnej formy)  też sprawia mi dyskomfort w normalnym funkcjonowaniu, nie mogę się wyluzować, do wszystkich spotkanych ludzi podchodzę z nieufnością i nienawiścią. Czasem mażę o tym, żeby zabijać ludzi za najmniejszą uwagę skierowaną w moją stronę. Może zrobiłam mały off od tematu, ale śmiech ludzi jest jedną z wielu przyczyn budzących we mnie takie emocje, wiec chyba się zmieściłam w ramach  
	
		
		
		 01 Sie 2009, Sob 6:32, PID: 166988 
	
	 
	
		Drx, ja mam podobnie. Nienawisc do ludzi odczuwam praktycznie codziennie, i tez mam fantazje o zabijaniu. 
	
	
	
	
Az tak milo jest spotkac bratnia dusze na forum  
	
		
		
		 01 Sie 2009, Sob 10:56, PID: 166996 
	
	 
	
		Jak widzę, że grupa nastolatków się śmieje i odwraca głowy w moją stronę to zatanawiam się dlaczego się ze mnie śmieją. Dyskretnie patrzę czy mam zapięty rozporek lub, czy nie mam dziury w spodniach. A może mam jakąś plamę na koszuli. Gdy wszystko jest w porządku rzucam w ich stronę szyderczy uśmiech i olewam totalnie albo śmieję się razem z nimi.  
	
	
	
	
Śmiech to zdrowie  
	
		
		
		 02 Sie 2009, Nie 2:02, PID: 167135 
	
	 
	
		Ja podobnie tego nie lobię bo często mam takie właśnie wrażenie że to zemnie się śmieją
	 
	
	
	
	
		
		
		 13 Sie 2009, Czw 17:30, PID: 169927 
	
	 
	
		Za smiechem jestem jak najbardziej za. ALE ZA INTELIGENTNYM SMIECHEM. a nie smiechem z d*bilstwa  
	
	
	
	
 
	
		
		
		 13 Sie 2009, Czw 18:52, PID: 169949 
	
	 
	
		Wyobraźcie sobie co ja mam, kiedy muszę w czasie roku szkolnego siedzieć na przerwach i słuchać dobiegających ze wszystkich stron śmiechów innych ludzi (w moim wieku). Zawsze mi się wydaje, że to ze mnie się śmieją i o mnie rozmawiają. Wiem, że to zazwyczaj nieprawda ale to jest taka automatyczna myśl której nie mogę powstrzymać. I wtedy bardzo się denerwuję. W ogóle mam jakiś lęk przed ludźmi mniej więcej w moim wieku, nawet mijając na ulicy kogoś takiego zwyczajnie czuję strach 
	
	
	
	
Ale się naużalałam nad sobą  
	
		
		
		 13 Sie 2009, Czw 19:02, PID: 169952 
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13 Sie 2009, Czw 19:08 przez bocian.)
	
	 
	
		Drogie Jajo, każdy z nas chodzi(ł) do szkoły i wie jak to jest 
	
	
	
	
Za to na studiach raczej problem znika, po prostu osobniki które moglibyśmy podejrzewać o wyśmiewanie nas zostają naJczęsciej odsiane przy rekrutacji. Podobnie jest w tzw "lepszych" liceach... Warto się uczyć zatem ![]() Kiedyś też śmiechy mi przeszkadzały, teraz już w mniejszym stopniu, i tylko wśród niektórych ludzi - ale z nimi nie mam raczej do czynienia. 
		
		
		 13 Sie 2009, Czw 19:16, PID: 169957 
	
	 
	
		Wiecie, wiecie...  ale zapomnieliście  wapniaki jedne wy   
	
	
	
	
  Oczywiście żartuję. A jeśli chodzi o studia to nie wiem czy sobie poradzę z tyloma nowymi ludźmi w jednym miejscu, czy nie ucieknę...  
	
		
		
		 13 Sie 2009, Czw 19:20, PID: 169961 
	
	 
	Cytat:po prostu osobniki które moglibyśmy podejrzewać o wyśmiewanie nas zostają naJczęsciej odsiane przy rekrutacji.nie zawsze. w koncu to slynne zycie studenckie, a ja kurcze nie chce tak: nauka byle jak byle zaliczyc, zalosna praca (czesto poza krajem podczas wakacji) no i przede wszystkim prawie codziennie impry i chlanie. rzygam gdy widze taka wizje  
	
		
		
		 02 Cze 2019, Nie 14:44, PID: 794318 
	
	 
	
		Śmiech dorosłych mi jakoś mocno nigdy nie przeszkadzał. Ale śmiech nastolatków mi zawsze przeszkadzał, bo zdecydowana większość z nich chodzi albo naćpana albo jest dosłownie chora psychicznie (przynajmniej w moim regionie tak jest) i śmieją się nawet z tego, że istnieją.
	 
	
	
	
	
 | 
| 
				
	 |