10 Lis 2007, Sob 20:56, PID: 5993 
	
	
	
		Leon, używając określenia "savoir-vivre", przypomniał mi o sprawie, o której chciałem napisać.
Chodzi mi o to, że dziwnie się czuję jak wychodzę z windy i mam powiedzieć do widzenia lub dziękuję. Zresztą jak wchodzę to też. Różnie to bywa i tym mocniej się objawia im bardziej obce są osoby. Albo np. powiedzenie "dziękuję" (w domyśle za towarzystwo m. piętrem 3 a 4 [Obrazek: zeby.gif]).
	
	
	
	
Chodzi mi o to, że dziwnie się czuję jak wychodzę z windy i mam powiedzieć do widzenia lub dziękuję. Zresztą jak wchodzę to też. Różnie to bywa i tym mocniej się objawia im bardziej obce są osoby. Albo np. powiedzenie "dziękuję" (w domyśle za towarzystwo m. piętrem 3 a 4 [Obrazek: zeby.gif]).
 PhS
 

  I przez to wychodzę na chama, a jak mam szczęście to tylko na aroganta 
	
ops:
	
	
 
	
 "Dziękuję" tez mi się dosyć często wypsnie 
 Oczywiście tylko wtedy, gdy mam dobry humor, bo w przypadku nagłego ataku wściekłości, czy dołka, raczej nie powiem żadnych z tych słów 
 
	
 ! Mnie to wciąż nie przestaje zadziwiać i pomyśleć, że jeszcze jakieś pół roku temu czułem się tak, jakbym należał do jakiejś zupełnie innej rasy. Tzn. ciągle się tak czuję, ale przynajmniej wiem, że jest nas, takich kosmitów, więcej