19 Lut 2009, Czw 14:24, PID: 125908 
	
	
	
		zgadzam sie, najgorzej schizowac sie ciagle jakas sytuacjas i unikac jej, wtedy staje sie tak straszna, ze wywoluje coraz wiekszy lek, Kiedys psycholog mi powiedziala, ze  wszedzie,gdziekolwiek pojde sa zwykli ludzie, maja swoje wady zalety tak samo jak Ty. Powiem szczerze ze jak sobie to uswiadomie to troche pomaga
	
	
	
	
	
 PhS
 
.
	
	
	
 

ops: ). Czy jest gdzieś dostępna taka wersja ( ale juz bez łacińskich akcentów 
 )? Jednego jeszcze nie rozumiem. Jak to się właściwie ma: samodzielna praca nad SF i odnajdowanie się w społeczeństwie. Trochę mi się to wyklucza. Wiem, że sama zapytałam o możliwość pracy indywidualnej, ale teraz przyszła mi właśnie taka wątpliwość do głowy. Tzn. czy uczę się sama, a potem wypróbowuję to wśród ludzi?
	
	
... czy Ja pierd..., jestem dobitnie poinformowany, że z takim ludźmi, to mogę się jedynie co najwyżej "porajcować", bo o konkretnej gadce nie ma mowy. I nie ma zanaczenia, że ustalamy prawo dżungli - jesteś rekinem, więc jadasz płotki... - wykolejeńcy. Sposób w jaki wyraża się powszechnie stosunek do życia i obowiązków chyba powinien wskazywać mi źródło moich obaw, co do możlwości uczciwej współpracy z takimi wykolejeńcami, bo wyrażany stosunek do pracy odzwierciedla sposób, w jaki Ci ludzie się na co dzień prowadzą. Nie jestem zwykle świadomy tego faktu, bo wizja życia z ludźmi nieskłonnymi do ustępstw, niepowściągliwymi, niesprawiedliwymi, niecierpliwymi, a przede wszystkim wypaczającymi wspólną budowę - co nas wszystkich przytłacza wizją zguby, każe mi poszukiwać bezpiecznego azylu, w celu przeczekania chaosu. Reasumując, to ludzie, którzy upadli tak nisko, by prowokować stale napięcia międzyludzkie przez brak duchowej dyscypliny, są odpowiezialni za to, że ja nie kwapię się już do usilnego integrowania ze społeczeństwem. Gdybym chciał im dorównać, to musiałbym poddać się współczesnemu trendowi ku stałemu prowokowaniu napięć, które przekładając się na naszą cielesną sferę, skutkują spotęgowaną formą ...chuci. A to zjawisko nie stwarza optymalnych warunków do rozwiązywania problemów i konfliktów. - Tak napędza się błędne koło absurdu, a liczba ofiar stale rośnie... Nie jestem świnią, ja nie pier... wszystkiego i wszystkich! 
 bytu".