02 Lut 2009, Pon 18:38, PID: 119891 
	
	
	
		Ostatnio 'odkryłem', że jak idę sobie ulicą automatycznie zastanawiam się ciągle, czy jestem w zasięgu czyjegoś wzroku. Jak odkryję, że kogoś nie zauważyłem wcześniej, np. ktoś siedział w zaparkowanym aucie, czuję się 'zaskoczony', chociaż  zwyczajnie sobie szedłem...  
 
Jestem ciekawy, czy też tak macie.
	
	
	
	
 Jestem ciekawy, czy też tak macie.
 PhS
  Niby nie zastanawiam się nad tym, czy ktoś na ulicy mnie obserwuje (a racjonalnie patrząc - wątpię, żeby tak było, bo każdego tak naprawdę interesują tylko jego własne sprawy, a nie obcy ludzie), ale jednak gdzieś tam w podświadomości pojawia się taki błysk - 
 taka ich ciekawska natura.Ja czasem też patrze na mijających mnie ludzi...Ale przyznam,że nie lubię być obserwowana przez większą grupkę osób wtedy czuje się zażenowana 
 
	
 


 
	
  Co gorsza, mam jakieś dodatkowe zaburzenie, które każe mi niektóre osoby idące ulicą uznawać za "podejrzane", zwłaszcza jeżeli przez chwilę mi się przyglądają. Wtedy jestem na 100% pewny, że zaraz przez daną osobę (jeszcze gorzej, gdy jest to grupa) zostanę zaczepiony albo napadnięty i okradziony, nawet w biały dzień, w centrum miasta. Dlatego też, widząc już w oddali takiego "podejrzanego" człowieka lub grupę, np. skręcam w jakąś uliczkę albo przechodzę na drugą stronę ulicy. Jeżeli nie da się zrobić takiego uniku, zaczynam przyspieszać, by jak najszybciej minąć "podejrzanych" osobników. O ile by to było normalne, gdyby zdarzało się raz na jakiś czas, gdy widzi się bandę ewidentnie szemranego towarzystwa, o tyle zdecydowanie nie jest to normalne, jak przydarza się co kilka dni, a często "podejrzaną osobą, która ma mi zrobić krzywdę" jest starszy pan poruszający się o dwóch kulach. Choć może czasem nie tyle boję się, że ktoś zrobi mi coś złego, ale że np. podejdzie i zacznie gadać, prosić o pieniądze itp. i dlatego robię wszystko, żeby nie dopuścić do jakiegokolwiek kontaktu werbalnego z daną osobą. Jeszcze co do "bycia obserwowanym", to prawie zawsze zasłaniam okna, bo jestem przekonany, że sąsiedzi z naprzeciwka nie mają nic lepszego do roboty niż gapienie się, co ja robię i to w dodatku na pewno przez lornetkę z aparatem i boję się, że np. porobią mi jakieś zdjęcia i będą wrzucać do neta