02 Sty 2012, Pon 14:53, PID: 286784
wlasnie...taki wstyd ..przed sama soba ze nawet jesli ksiadz hm to czlowiek .. bez wzgledu an to czy zgadzam sie ze wszystkim co glosi kosciol czy nie ..ale tu chodzi o to by umiec porozmawiac ..by sie nie chowac..poczucie utraty swojej godnosci ..prawda jest taka ze gdybym nie miala leku spolecznego moglabym, byc bardziej asertywna a pytania te nietatktowne moznaby zawsze potraktowac odpowiedzia asertywna i pokazac ze gdzies kontrolujemy bieg 'wydarzen' a tak boimy sie bo wiemy ze bez w zgledu na to co uslyszymy i tak nie bedziemy umieli zareagowac..
PhS
bez przesady czlowiek to tylko czlowiek
zle zrozumiales..z ta godnoscia chodzilo mi o to ze czuje ze ja trace z kazda taka 'ucieczka' to moze byc wizyta ksiedza ale kazdej innej osoby osób..ze nie umiem im stawic czola..bo co innego nie lubic takich spotkan i unikac ich 'dobrowolnie' a co innego gdy glownym bodzcem jest strach nie mozesz napwet sparwdzic czy ta osoba osoby beda faktycznie przez ciebie nie do zaakceptowania ..czasami wydaje mi sie ze to jest takie wmawianie sobie w zastepstwie zeby usparwiedliwc swoj strach ze czegos sie nie lubi ze cos nie ejst dla nas..tak jest latwiej niz przyznac sie do narastajacego poczucia zagrozenia ...chodzi o to ze uciekam nie dlatego ze cos mi nie pasuje tylko dlatego ze mimo ze cos mi nie pasuje nie umeim temu stawic czola..dobrze by bylo zostac chocby po to by cos odburknac popatrzec sie krzywo gdy cos nam nie spasuje ..zeby zareagowac zeby wykazac jakas samodzielnosc ..a tak kolejna ucieczka przybliza kolejne ..i tak w kolko ..niestety boje sie jak cholera..




