09 Lut 2009, Pon 19:42, PID: 122379 
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25 Lip 2009, Sob 0:02 przez KoktajlTruskawkowy.)
	
	
	
		...
	
	
	
	
	
| 
	 
		
		
		 09 Lut 2009, Pon 19:42, PID: 122379 
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25 Lip 2009, Sob 0:02 przez KoktajlTruskawkowy.)
	
	 
	
		...
	 
	
	
	
	
		
		
		 09 Lut 2009, Pon 21:22, PID: 122443 
	
	 
	KoktajlTruskawkowy napisał(a):. Najgorsze w tym wszystkim jest to że robili to wszystko dla mnie i dla mojego brata a ja jestem tak niewdzięczna , wychowali mnie , kochają mnie na swój sposób a ja nie potrafię tego docenić . Stara gadka   nie lubie słuchać takich pierdół, dziecko potrzebuje rodziców a nie pieniędzy  
	
		
		
		 09 Lut 2009, Pon 21:28, PID: 122452 
	
	 
	
		No ja nie chce, żeby moje dzieci takie były (o ile bede je mieć? ). A jak już je bede miała, to nie bede chyba ich tak rozpieszczać sobie myśle i od dziecka bedą sie usamodzielniać, anie tylko polegać na rodzicach. Aaaa i bedą od małego rozwijac swoje pasje: taniec, sport albo coś żeby byli między ludzmi, a jak nie bedą mieli pasji to sama im je poszukam. Wiem chyba bede okrutna, az tak bardzo zmarnuje im dzieciństwo? eee nie mogą być przecież łamagami jak mamusia  
	
	
	
	
 
	
		
		
		 09 Lut 2009, Pon 21:36, PID: 122467 
	
	 
	
		Obawiam się że z takim stosunkiem możesz przedobrzyć w drugą stronę  
	
	
	
	
  zostaw je swojemu losowi, jak coś to daj przykład a nie wymagaj od nich czegoś, czego nie widzą u Ciebie i czego sama nie potrafisz, bo to je tylko skrzywdzi  
	
		
		
		 09 Lut 2009, Pon 21:48, PID: 122478 
	
	 
	
		Na szczęście jeszcze ich nie mam  
	
	
	
	
![]() Pomyśle za ileś tam lat o tym  
	
		
		
		 09 Lut 2009, Pon 21:52, PID: 122484 
	
	 
	
		Ja już myślę (mimo że jestem nieletni  
	
	
	
	
  ). Wszyscy się śmiali ze mnie, że wszystkie moje dzieci pójdą do GROM-u     takie im szkolenie zafunduje   ale oczywiście rodzic powinien dawać przykład, i uczyć pewnych zachowań poprzez np. zabawę   kurna... o dzieciach znowu zaczynam gdybać   dobra, chyba za bardzo zmęczony jestem   już się nie odzywam  
	
		
		
		 09 Lut 2009, Pon 22:00, PID: 122488 
	
	 
	
		No GROM całkiem niezły pomysł hehe  
	
	
	
	
  Nie no masz rację z dziećmi trzeba delikatniej jednak, one są takie kochaneeeeee ![]() Haha no właśnie Hircyn o czym my gadamy?   za młodzi jesteśmy na to jeszcze  
	
		
		
		 09 Lut 2009, Pon 22:04, PID: 122491 
	
	 
	Malutka74100 napisał(a):Haha no właśnie Hircyn o czym my gadamy? eee my?    tzn że...    aaaa my, że i ja i Ty jesteśmy za młodzi   bo już myślałem że ten.. a nie ważne ![]() nie wiem czy są kochane, ja dzieci nie lubię   ale swoje się zawsze kocha i akceptuje, to wiadomo  
	
		
		
		 09 Lut 2009, Pon 22:11, PID: 122498 
	
	 
	
		Hehe się czepiasz Hircynie  
	
	
	
	
![]() No ma się rozumieć oddzielnie ja i Ty, a nie razem no   ![]() A ja lubię dzieci fajne są, ale nie wiem czy miałabym taką cierpilowość 
		
		
		 09 Lut 2009, Pon 22:20, PID: 122512 
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25 Lip 2009, Sob 0:05 przez KoktajlTruskawkowy.)
	
	 
	
		...
	 
	
	
	
	
		
		
		 10 Lut 2009, Wto 1:50, PID: 122600 
	
	 
	
		Pamiętam że w dzieciństwie niebyłem zbytnio nieśmiały.Może tak delikatnie.Byłem pewnie predysponowany do tego.Stałem się taki w gimnazjum,jakoś tak w połowie.Pewnie przez okres dojrzewania.Wolniej się trochę rozwijałem.Pewnie to miało spory wpływ na nieśmiałość.
	 
	
	
	
	
		
		
		 20 Kwi 2009, Pon 11:50, PID: 142134 
	
	 
	
		a ja nie bede miał dziciaczków . . . Nigdy. Wolę auto ...
	 
	
	
	
	
		
		
		 10 Maj 2009, Nie 21:00, PID: 147791 
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10 Maj 2009, Nie 21:01 przez krys840.)
	
	 
	
		Idealizujemy otoczenie pod wpływem pierwszych życiowych doświadczeń, ale rodzice bardzo zniekształcają wyobrażenia na jego temat, powodując poczucie uprzedzeń, wstydu i nieśmiałości. Dziedziczymy po nich grzech pierworodny, czyli światopogląd ograniczający nam możliwość wyboru drogi życia. Ich postawa jest sposobem na przekazanie nam dziedzictwa kulturowego, opartego na systemie filozoficzno - moralnym, z dominującą wartością swojej pracy i wkładu w dorobek ojczyzny, mający nam służyć na rzecz ładu i porządek społeczny oraz jednostkowego. Jeśli poczucie tożsamości rodziców nie jest zbyt silne, wówczas rodzi się w nas zaścianek, który niezwykle zawęża nam możliwości rozwoju, a te zawsze wiążą się jednak z przełamywaniem barier interpersonalnych. Nie mając pojęcia o źródłach swoich zachowań, a zatem nie rozumiejąc swoich motywów postępowania, rodzi się w nas poczucie wstydu. Przyjmujemy postawę uprzedzeń, stajemy się niecierpliwi i agresywni, kiedy nieśmiałość powoduje zwiększanie barier, a nie ich przełamywanie. Dlatego można powiedzieć, że wychowanie nie jest najistotniejsze, jeśli chodzi o wewnętrzny kodeks moralny, bo kiedy agresywna postawa uniemożliwia porozumienie, wówczas dochodzi do niekontrolowanych działań. Jakakolwiek dana kultura i obyczajowość - kształtujące mentlność - bez ujęcia dorobku całej cywilizacji, jest źródłem fobii, ponieważ niezweryfikowana z innymi, powoduje jednostkowe napięcia, a zatem też i społeczne.  
	
	
	
	
Kiedy przepracuje się sumiennie pewien okres, tracąc przy tym wiele sił, nie mając godnego wynagrodzenia, wówczas można stracić kontrolę nad swoim zachowaniem. Można zacząć bojkotować współpracę, robiąc to dosyć frywolnie i mimowolnie, czyli nie mając wpływu na swoją postawę społeczną. Można zacząć chorować, bo próby i zaangażowanie są wartościami nadrzędnymi w pamięci ludzkiej. ![]() EDYCJA: Można wpaść w depresję, bądź można być niesfornym... 
		
		
		 10 Maj 2009, Nie 21:13, PID: 147798 
	
	 
	karyma napisał(a):a ja nie bede miał dziciaczków . . . Nigdy. Wolę auto ... Nigdy nie mów nigdy   Ja też kiedyś tak myślałem , a teraz mam dwójkę i jestem bardzo szczęśliwy z tego powodu. Co może w życiu piękniejszego spotkać niż narodziny dziecka  : Kupno samochodu ? Jedno nie wyklucza drugiego. Po prostu trzeba kupić większe auto      
	
		
		
		 13 Maj 2009, Śro 13:15, PID: 148602 
	
	 
	
		Uważam ,że najlepszą rzeczą jaką rodzice mogą zafundować dziecku to wysoka i pewna  samoocena. Pewna czyli taka ,która po prostu jest i nie zależy od czynników zewnętrznych takich jak porażki czy zwycięstwa. Dziecko z wysoką samooceną i tak pewnie nie będzie używało określenia porażka czy klęska tylko nazwie to zbiegiem niesprzyjających okoliczności zupełnie niezależnych ode mnie  
	
	
	
	
 
	
		
		
		 16 Maj 2009, Sob 15:43, PID: 149561 
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16 Maj 2009, Sob 15:55 przez krys840.)
	
	 
	
		Może jednak jest tak, że sposób nasilenia przeżyć przez ludzi z zaburzeniami emocjonalnymi, jaki opisujesz, spowodowany jest aktualną sytuacją w życiu. Czyli ktoś ma zbyt wiele problemów, by te nie przytłaczały go i nie powodowały rozdarcia wewnętrznego - po to, by poszukać bardziej optymalnych dróg samorealizacji, albo uświadomić sobie położenie, w którym się znajdujemy. Niestety nie można mieć pretensji do siebie, jeśli nie mieliśmy możliwości zrealizować planu życiowego, ale należy pamiętać, że bez rozumienia swoich bieżących możliwości można źle oceniać sytuację i ciągle ulegać rozczarowaniom. Tak, że najczęściej przytłoczeni, tracimy wiarę w siebie, by mimowolnie zacząć wyciągać wnioski z niepowodzeń. Jest tak, że można wpaść w tzw. pętlę doświadczeń, a dzieje sie tak dlatego, że najprawdopodobniej nie mamy porównywalnych szans jak inni, by osiągać to, co u innych pozornie jawi się nam jako jedynie słuszne stanowisko wobec szeregu spraw.  
	
	
	
	
Tryb życia uwarunkowany jest napięciami społecznymi i sytuacją ekonomiczną. Dlatego ludzie mający silnie ugruntowaną tożsamość i swiadomość swoich możliwości, są bardziej podatni na symptomy płynące z otoczenia, ponieważ te bardziej ich obciążają. Jakkolwiek pomagają im zrozumieć szereg zależności, mogących niweczyć ich wysiłki. Taka jest społeczna natura, która polega na tym, że Ci, którzy są odpowiedzialni, mają zazwyczaj więcej wyobraźni. Jednocześnie mają obowiązek wziąć odpowiedzialność za tych, którzy mogą rodzić nasze obawy. Nie chcąc rozumieć tego faktu, ujmujemy problem szczątkowo, dywagując na temat objawów fobii społecznych i zniechęcenia do życia. Można również stać się zbyt nieśmiałym, by nawiązywać relacje z tymi, którym nie bylibyśmy w stanie wyperswadować, że cierpimy z powodu niesprawiedliwości. Mówię tutaj raczej o bardziej metafizycznym kontekście tego pojęcia, dlatego w kontakcie z innymi, emocje przytłaczaja nas, bądź biorą górę. ![]() EDYCJA: Dlaczego miałbym nie traktować instrumentalnie kogoś, komu wszystko dałem bądź wskazałem mu drogę? Tak, że ta osoba nie rozumiejąc wartości mojej pracy, jest znudzona i rozczarowana i pozostaje bez możliwości trwania w pokoju - przez wzgląd na rodzące się wątpliwości i uprzedzenia.. Moje świńskie mięso...  
	
		
		
		 16 Maj 2009, Sob 15:59, PID: 149566 
	
	 
	krys840 napisał(a):Niestety nie można mieć pretensji do siebie, jeśli nie mieliśmy możliwości zrealizować planu życiowego Nie można mieć pretensji do siebie i nie wolno ich mieć!!! krys840 napisał(a):ale należy pamiętać, że bez rozumienia swoich bieżących możliwości można źle oceniać sytuację i ciągle ulegać rozczarowaniom. Dlatego najlepiej skupić się na tym, co z całą pewnością zakończy się sukcesem. Tak jak pisałem w manifeście reakcjonistycznych optymistów ![]() krys840 napisał(a):Tryb życia uwarunkowany jest napięciami społecznymi i sytuacją ekonomiczną. Nigdy nie widziałem takiej potrzeby żeby o tym pisać(i nadal nie widzę), ale to prawda - nerwice zrodziły się w wyniku konfliktów na tle społeczno-ekonomiczno-obyczajowym. Dla nas jednak nie ma to żadnego znaczenia gdyż współcześnie są problemem samym w sobie i funkcjonują w oderwaniu od tych problemów. Można oczywiście opisywać genezę problemu neurotyczności, ale dla mnie to zwykła strata czasu. 
		
		
		 05 Paź 2012, Pią 19:06, PID: 319061 
	
	 
	
		Ważne jest też to żeby rozumieć dziecko - o czym pisał Zimbardo w swojej "Nieśmiałośći". Nie można go krytykować za to że jest nieśmiałe i na silę próbować go "ośmielać" mówiąc "nie wstydź się" itp. To onieśmiela jeszcze bardziej i tylko obniża samoocenę. Ważne jest żeby dziecko akceptowało siebie bo inaczej nie może być pewne siebie.  
	
	
	
	
Zimbardo pisał też że dla wielu osób nieśmiałość staje się większy problemem, wtedy kiedy ktoś zwraca im uwagę że są nieśmiali. Nie można dziecku przypominać że jest nieśmiałe bo to przynosi w efekcie tylko odwrotne skutki. Dobrze to znam. Moim rodzicom brakowało takiej wiedzy. 
		
		
		 08 Paź 2012, Pon 0:32, PID: 319400 
	
	 
	
		Nie myślałem nigdy o takim"ośmielaniu" w ten sposób. A w sumie - logiczne...
	 
	
	
	
	
		
		
		 08 Paź 2012, Pon 11:14, PID: 319420 
	
	 
	
		Moim zdaniem dziecko często małpuje swoich rodziców. Więc trzeba samemu być pewnym siebie i traktować to jak najnormalniejszą rzecz na świecie i jeszcze ,że się opłaca i ,że jesteśmy po czymś takim zadowoleni. Seligman udowodnił ,że tak jest z optymizmem. Tyle ,że w jego optymizmie zawiera się też samoocena i stopień lęku. Spodziewasz się korzystnego obrotu spraw nie ma lęku ,spodziewasz się niekorzystnego ,więc musi być obawa. Dziecko podpatruje ten tzw. styl wyjaśniania od swojego rodzica. Każdy nieautentyczny zgrzyt będzie zgrzytem w psychice dziecka. Dlatego nie wiem jak fobik społeczny (nienaprostowany) ,może wychować pewne siebie dziecko. Potrzeba pewnych siebie, optymistycznych ,mających dobrą samoocenę wzorców. Nie wystarczy nie bić, nie wyzywać i nie robić dziecku wiochy wśród rówieśników.
	 
	
	
	
	
		
		
		 08 Paź 2012, Pon 11:36, PID: 319427 
	
	 
	
		Ależ to jasne - tak samo jak to, zę konieczne są obydwa elementy. Pewny siebie rodzic też wychowa pokrakę, jeśli będzie dziecko gnoić, wyzywać i robić wiochę, sądząc np. ze przecież to nic takiego, gdy jest się pewnym siebie.
	 
	
	
	
	
		
		
		 10 Paź 2012, Śro 15:46, PID: 319830 
	
	 
	
		W moim przypadku to chyba największy wpływ miała moja starsza o rok siostra... Dziwne,ale prawdziwe. W dzieciństwie mnie ponizala,przeżywała,zabierała najlepsze zabawki. Jak byłam trochę starsza to przeczytała mój pamiętnik i śmiała się ze mnie w glos przytaczając mi niektóre fragmenty i chyba powiedziała mamie co tam było...Kiedys wymierzyla mi policzek bo bawiłam się z koleżanka a ona nie... Jak sobie to przypomnę to czuje to samo co wtedy, jakies 15-20 lat temu. Zresztą później też mnie nie oszczędzała,aż do teraz kiedy juz się wyprowadziłam z domu. No i mój kochany tatuś,który był alkoholikiem i jest nim do dzis też swoja polowe dorzucił. Jak fajnie mieć taka rodzinę nie? Ale muszę odciąć pepowine i do przodu. Teraz życie wynagrodzi mi te wszystkie przykrości. Wiem jedno nigdy nie pozwolę,żeby moje dziecko wychowywalo się w takim domu!!!
	 
	
	
	
	
 | 
| 
				
	 | 
		
| Podobne wątki… | |||||
| Wątek: | |||||
| Philip Zimbardo - "Nieśmiałość" | |||||
| Nieśmiałość to ciężka choroba | |||||
| Nieśmiałość - czy jestem na nią skazany? ...artykuł... | |||||