07 Gru 2010, Wto 18:57, PID: 230957
Ja zwiększyłem do 40 mg i póki co lekko do pionu doszedłem ale wiatru w żagle nie ma, troche zaczynam się irytowac i myślec czy aby ten lek na pewno jest dla mnie.Powracaja załamki i doły które mnie przerastają jak fala surfera, więc tone czasem w mrocznej depresji, a widmowa mysl o sznurze znowu sie przybliża i czasem łapie oddech i łudze sie że wszystko wróci do normy.Czuje sie jak więzień który przez kraty okna widzi normalne zycie.
PhS
***ą depreche dostałem to dziadostwo - fluoksetyne. Obniżyło mi nastrój tak bardzo że wylądowałem w szpitalu z myślami samobójczymi. Potem dostałem Tegretol + sulpiryd nie wiem dlaczego to mi przepisali. Ogólnie działanie prawie żadne deprecha była nadal , dosyć długo chyba z rok. Następnie odstawiałem to zacząłem się bawić imprezowac luzować , browarki i te sprawy , odpuściłem uczelnie - czułem się dość dobrze przy tym. Następnie Seroxat - miło wspominam nawet bardzo . Niestety uzależnienie od alko , detox dłuuugi powrót do normalności.....

upz
ops: trafiłam do psychiatryka. oczywiście wyłgałam się i na własne życzenie wyszłam do domu. Obiecałam jednak że skontaktuję sie z psychiatrą. tak zrobiłam. odstawiłyśmy fluoksetynę i zaczęłam brać wenlafaksynę i jakieś tam inne dopalacze. Po 2 latach "brania" doszłam do siebie , ale organizm przestał ją tolerować. Przeszłam znowu na fluoksetynę- miałam straszne obawy... złe doświadczenia z tym lekiem. Długo czekałam na jego działanie... aby nie zwariować przez ten okres 3 miesięcy raczyłam sie "dopalaczami".Prozac biorę od roku i jestem zadowolona. fakt - najpierw musiałam wyleczyć sie wenlafaksyną - to był fundament pod prozac. skutki uboczne? mjają... te dopalacze mają większe... libido - chyba nic sie nie zmieniło- nadal jestem erotomanką he he
aha ... tylko ciekawe po co to trafia do wątroby i po co cytochrom p450 coś przy tym majstruje ... ("zmienia" na inne substancje zwane metabolitami :-P )
. 