05 Maj 2017, Pią 20:25, PID: 700386 
	
	
	Cytat:Nie chcę być programistą. Nie chcę być grafikiem. Księgową. Architektem. Czy też nauczycielem. Ani nie chcę być fryzjerką czy też kosmetyczką. Ja...chciałabym być pisarką. Pisać książki. Pisać teksty piosenek. Pisać scenariusze. Chciałabym być krytykiem filmowym. Być piosenkarką. Tworzyć. Być artystą.
jakbym czytał o sobie (po części). W życiu nigdy nie miałem jakiejś stałej pasji. Od małego lubiłem najbardziej rozmyślać, wymyślać, marzyć, analizować. Do niczego nie miałem talentu. Dwie lewe ręce. Jedynie na polskim odnosiłem jakieś sukcesy lub na przedmiotach gdzie trzeba było napisać artykuł, esej czy coś w tym guście. Byłem chwalony od podstawówki po studia włącznie, a moje prace wyróżniane.
Mam 30 lat, mizerne doświadczenie w kilku branżach, własną rodzinę na głowie i nie wiem co ze sobą zrobić. Pisanie było tym, co uwielbiałem, w czym się zatracałem kompletnie. Niestety, po części z powodu rodziny (ciężko tworzyć/pisać, gdy trzeba zajmować się prozaicznymi obowiązkami domowymi, dziećmi etc. choć wiem, że są tacy ludzie i dają radę), po części z powodu choroby nic z pisania nie wyszło. Od czasu kiedy nasiliła się fobia/nerwica/introwertyzm moja kreatywność bardzo spadła. Patrząc z perspektywy czasu, zauważyłem ponadto, że dużo trudniej zaczęło mi przychodzić pisanie dialogów. Im moje wycofanie się pogłębiało, tym interakcji między bohaterami/dialogów było coraz mniej i stały się płytsze, sztuczne, trochę infantylne. To widać w prozie. Koleżanka po psychologii od razu zauważyła po przeczytaniu mojego opowiadania, że mam problemy w relacjach społecznych.
ale Ciebie chyba proza nie interesuje, więc ten problem masz z głowy.
tak czy siak, zajmuję się teraz inną dziedziną 'artystyczną', którą próbuję przekuć na pieniądze/zawód, ale średnio to idzie. Nie widzę w sobie tego zacięcia... Staram się odrzucić w sobie myśli o pisaniu, ale to wraca. Od lat wraca. Możesz nie wiem jak bardzo cisnąć tymi marzeniami w kąt, one i tak wrócą. Podczas zasypiania, podróży pociągiem, zwykłej rozmowy... Niespodziewanie i z pełną siłą.
Gdy widzę książkę wydaną przez autora w moim wieku... czuję się jak ptak z połamanymi skrzydłami obserwujący orła szybującego po niebie
 PhS
 Wspominałam w pierwszym poście, że pisze wspólne opowiadanie/pseudo-rpga z kilkoma osobami 
 
 tylko o innym kształcie i konsystencji, które i tak finalnie tak samo śmierdzi. Paradoksalnie, to mnie nie motywuje, a bardziej załamuję.
	
. No i jak wyszło to widać. Chyba już 3 tydzień zamierzam się z skontaktowaniem się do szkoły nauki jazdy. Po prostu nie chcę tutaj utkwić, obawiam się że ciężko będzie mi będzie się zmotywować by ogarniać te rzeczy, które mam ogarniać. Z drugiej strony po prostu się boję, że trafię jeszcze gorzej, bo i też w mojej obecnej sytuacji, wybór mam kiepski.
	
			
ą, z 4h człowiek odpoczywa, otrząsa się po pracy. 20 godzina i zaraz trzeba spać bo o 4 pobudka. Wspaniałe życie + całkowite gnojenie w pracy przez ludzi = [...]. Inni ludzie oczywiście pracują - ale bez tego drugiego -> im ludzie dodają energii w pracy i mogą jakoś tą energię wykorzystać w ciągu dnia. U mnie praca zabiera energię + ludzie zabierają energię równie dobitnie. To zbyt duża mieszanka utraty energii, człowiek traci wszelkie siły, czuje się jak wyciśnięta ścierka do ostatniej kropli, jak niewolnik przywiązany do łańcucha w miejscu pracy - bo ja traciłem poczucie czasu - czułem że jestem w pracy nie 8h a 24h, bo sen 10-12h + praca 8h + 3h na dojazdy + odpoczynek bez relaksu żadnego 3h = jesteś w pracy wracasz -> i zanim się obejrzysz już jest rano i znowu praca w zakładzie pracy. Szapo ba dla kolesi którzy wymyślili ten świetnie działający system niewolniczy - że się ludzie na to zgodzili... na KFC, pizze hut ludzie nie mogą sobie pozwolić - a to restauracje dla mas - a co dopiero mówić o normalnych restauracjach z normalnym jedzeniem, dobrym jakościowo i smakowo. Internet który powoduje chaos w mózgu, głupoty, oglądanie przez dzieci i ostatnio przez dorosłych streamy z gierek, z życia patologii etc. - i tak całymi dniami. To ma być ten piękny system według mediów i polityków. A w rzeczywistości ludzie jedzą ryż, czasem kurczaka, makaron ze zważoną śmietaną z biedronki, zepsute/przeterminowane przekąski z biedronki po których są nieprzyjemności trawienne etc. - a to tylko jedzenie... Nie mówiąc o własnościach typu mieszkanie, działka, dom, samochód etc. To jest śmiech na sali. Gdzie rewolucje ? Gdzie ? Gdzie ? Gdzie ? Dziękuję.
	
 Nie wiem jakie masz relacje z ojcem ale pewnie wydaje mu się że działał żeby ci pomóc i nie rozumie co czujesz odnośnie pracy. Jednocześnie wykorzystał swoje znajomości i pozycje żeby załatwić tą pracę więc obawia się że taki obrót sprawy nadszarpnie jego relacje z tą znajomą oraz wiarygodność.