20 Cze 2011, Pon 13:04, PID: 258788 
	
	
	
		Pamiętam mój egzamin na prawo jazdy, to było moje 3 podejście. Cud, że w ogóle miałem siłę przystąpić do egzaminu. Wsiadam do auta, zaczynam egzamin, plac zrobiony teraz miasto... 25 min, wracam na plac, zatrzymuje się i słyszę: "Zdał Pan". - powiedziałem dziękuje i wyszedłem z auta. Nic, zero radości, w środku się cieszyłem ale nie było tego po mnie widać. Babcia się mnie pyta:
- nie zdałeś ?
* zdałem !
- to dlaczego się nie cieszysz ?
* cieszę się
- jakoś tego po tobie nie widać.
To była moja pierwsza sytuacja po której uświadomiłem sobie, że nie potrafię się cieszyć nawet z tak dużych rzeczy.
	
	
	
	
- nie zdałeś ?
* zdałem !
- to dlaczego się nie cieszysz ?
* cieszę się
- jakoś tego po tobie nie widać.
To była moja pierwsza sytuacja po której uświadomiłem sobie, że nie potrafię się cieszyć nawet z tak dużych rzeczy.
 PhS
 



 Właściwie juz nic mnie nie cieszy tak ja kiedyś. Gdy zdarzy się coś miłego, zaraz przypominam sobie o moich problemach i uśmiech z twarzy znika...