21 Wrz 2008, Nie 11:31, PID: 68733 
	
	
	
		...Mam takie przemyślenia, które spokojnie mogłabym "podpiąć" pod już istniejący jakiś temat, ale wtedy może nikt by tego nie zauważył (?), zwłaszcza, że nurtujące mnie tematy straciły na "świeżości" -->ostatnie wpisy są już stare...
Chciałam zapytać, czy rozmawiacie ze swoimi rodzicami/rodziną, znajomymi o tym, co was dręczy - o fobii? Czy w jakiś sposób oswajacie ludzi, tzw. "normalnych" z tym, że istnieje coś takiego, co wam się przytrafiło? Pytam, bo kiedyś na terapii grupowej, w której uczestniczyłam chłopak z grupy zapytał, po co w ogóle mówię ludziom (znajomym) o tym, co mi dolega? [cierpię na paruresis]
Wyszłam z innego założenia. Chcę, żeby ludzie oswajali się z tym, że istnieje coś takiego, a ja nie jestem jedyną osobą, która na to cierpi. Najbliższym koleżankom na uczelni powiedziałam, że mam problemy z sikaniem i w ten sposób jest mi łatwiej- wiedzą, że nie chcę, żeby towarzyszyły mi podczas "wizyty" w WC, a wcześniej gdy się z tym kryłam- musiałam kombinować, wykręcać się, że idę coś załatwić/ zadzwonić bla bla bla... {bo u dziewczyn często jest tak, że na hasło "idę do ubikacji" któraś mówi: "idę z tobą!" - KOSZMAR}
Moi rodzice i dziadkowie też wiedzą o tym i chociaż na początku myśleli, że to jakieś fanaberie, teraz mądrzej do tego podchodzą, wiedzą, że nie mam tego na życzenie i nie wmówiłam sobie tego...
Chciałabym, żeby mówiło się o takich sprawach publicznie, bo nam żyłoby się może (?) lepiej. Czy Wasze wywnętrznienia znalazły żywy oddźwięk u kogoś? Jaki był ich wydźwięk?
	
	
	
	
Chciałam zapytać, czy rozmawiacie ze swoimi rodzicami/rodziną, znajomymi o tym, co was dręczy - o fobii? Czy w jakiś sposób oswajacie ludzi, tzw. "normalnych" z tym, że istnieje coś takiego, co wam się przytrafiło? Pytam, bo kiedyś na terapii grupowej, w której uczestniczyłam chłopak z grupy zapytał, po co w ogóle mówię ludziom (znajomym) o tym, co mi dolega? [cierpię na paruresis]
Wyszłam z innego założenia. Chcę, żeby ludzie oswajali się z tym, że istnieje coś takiego, a ja nie jestem jedyną osobą, która na to cierpi. Najbliższym koleżankom na uczelni powiedziałam, że mam problemy z sikaniem i w ten sposób jest mi łatwiej- wiedzą, że nie chcę, żeby towarzyszyły mi podczas "wizyty" w WC, a wcześniej gdy się z tym kryłam- musiałam kombinować, wykręcać się, że idę coś załatwić/ zadzwonić bla bla bla... {bo u dziewczyn często jest tak, że na hasło "idę do ubikacji" któraś mówi: "idę z tobą!" - KOSZMAR}
Moi rodzice i dziadkowie też wiedzą o tym i chociaż na początku myśleli, że to jakieś fanaberie, teraz mądrzej do tego podchodzą, wiedzą, że nie mam tego na życzenie i nie wmówiłam sobie tego...
Chciałabym, żeby mówiło się o takich sprawach publicznie, bo nam żyłoby się może (?) lepiej. Czy Wasze wywnętrznienia znalazły żywy oddźwięk u kogoś? Jaki był ich wydźwięk?
 PhS
	
 Myślę, że wiele zależy od wrażliwości. I empatii. Ja nie mówię o swoim problemie tym, którym nie ufam. W obawie, że nie zrozumieją, wyśmieją, zbagatelizują ( w moim przypadku może to być tekst: jak można mieć problemy z sikaniem?!) Ale żeby jakoś funkcjonować- tym, którzy są blisko powiedziałam. Moja bardzo bliska koleżanka z uczelni powiedziała, że dopiero do niej dotarło jakie to dla mnie uciążliwie, gdy zastanawiałam się, czy w ogóle wybrać się na nockę do koleżanki przed egzaminem, gdzie miałyśmy w piątkę się uczyć. Jak do niej przyjeżdżam i zostaję na noc, to ona wchodzi ze mną do kibla(!) --> u siebie w domu(!) i mówi mi kawały, żebym się odstresowała. Żeby jej mama głupio sobie nie pomyślała, poprosiłam ją, żeby jej powiedziała, co mi dolega, podobno była bardzo zdziwiona, że można mieć coś takiego. Najważniejsze jest jednak to, że mogę robić wiele rzeczy, bo mam te bliskie osoby, które mi pomagają. Ale nie zawsze jest tak "różowo". Nie zawsze mam przy sobie takie osoby. Są sytuacje, kiedy muszę sama na sobie polegać. Dużo kombinuję. Znam to błędne koło.
 
	
 
 ale to nie zabija