08 Sie 2015, Sob 19:59, PID: 459316 
	
	
	Roza napisał(a):USiebie napisał(a):Roza napisał(a):A co do zapomnienia - czyli dajmy na to, wszystko się układa po Twojej myśli, życie zmierza we właściwym kierunku - rzuciłabyś wtedy książki i muzykę? Bo jeśli nie, to chyba coś jest na rzeczy, a jeśli tak, to widocznie się myliłam.
Gorzej jak koleżanka nie ma pojęcia w jakim kierunku chciałaby by jej życie zmierzało.
No to niech nie ma, co za różnica, przecież to zdanie odnosi się do sytuacji w przyszłości, w której dark_angel wreszcie poczułaby, że jej życie jest okey i nie potrzebuje uciekać w "coś" od "złej" rzeczywistości. Pytam czy gdyby teoretycznie nie potrzebowała ucieczki, zrezygnowałaby z czytania i muzyki bez jakiejkolwiek tęsknoty, czy po prostu by jej tego brakowało.
Na pewno bym ograniczyla, ale nie odrzuciłabym tego na zawsze.
Co do kierunku mojego zycia to nie wiem kim chce zostac w przyszlosci. Chce w przyszlosci wyjechac z Polski i tam poszukac pracy. Chodze do technikum i ucze sie na logistyka.
 PhS

	
	
. Nie chodziłem do przedszkola, czasem moja nadopiekuńcza mamusia zabierała mnie na podwórko, żebym pobawił się z dziećmi, ale ja je miałem w dup*e i zazwyczaj nie bawiłem się z nimi, tylko robiłem swoje rzeczy. Może gdyby moja mamuśka gała mi choć trochę wolności, to nawiązałbym jakieś relacje z dziećmi, ale oczywiście instynkt macierzyński jest nieposkromiony.
mt019
ł sobie trzeciego dnia- kiedy to dzieciarnia słuchała jakiejś bajki czytanej przez Panią (włącznie ze mną). Ja siedziałem za dziewczynka, których kudły (a właściwie siano) denerwowały mnie bo elektryzowały się i lepiły do mnie. Ja w odzewie geniuszu wziąłem nożyczki w celu ich obcięcia- ale nie! Przedszkolanka wszystko zobaczyła i wydarła się na mnie. Ja byłem w szoku, bo nigdy nie doświadczyłem czegoś takiego, więc oczywiście w ryk. Potem wiadomo co było- słabego osobnika trzeba wyeliminować i ciągnęło się to za mną całą zerówkę. Następnie pierwszego dnia w pierwszej klasie miałem jeszcze większego pecha, bo nasza nowa Pani posadziła mnie z psychopatą- grubym wieprzem który pierwszego dnia chciał uciąć mi ucho. Potem mój brak sprzymierzeńców i nieporadność, sprawiła że część chłopaków z klasy regularnie prześladowało mnie..., do tego nie uwierzycie co się stało w drugiej klasie- zmieniła się wychowawczyni, która była koleżanką matki tego psychopaty. 
). Pierwszą klasę przewegetowałem, tyle że po jakimś czasie wbiłem się w grupkę sensownych chłopaków. W drugiej rozkwitły moje zdolności interpersonalne- cieszyłem się życiem, uczyłem się dużo. Chciałem brać udział w olimpiadzie biologicznej i uznałem że najlepiej zabrać się za nią w trzeciej klasie. Wybrałem sobie temat pracy badawczej- zbyt ambitny i trudny do wykonania. Pomyślałem sobie że jak nie zrobię pracy, to napiszę sobie tylko poster i będzie z głowy. Pracy nie zrobiłem, bo okazało się że gatunek, który chciałem wykorzystywać podczas badań był pod ochroną. Nie przejąłem się tym- pomyślałem że wezmę inny- nie zdobyłem go. A tam- sfabrykuję poster. Zrobiłem poster, ale nie oddałem go, gdyż stwierdziłem że nie zaprzedam duszy, a z resztą zbyt bardzo stresowałbym się tym. Odpuściłem i poszedłem do matury. Uczyłem się. Zrobiłem za mało testów i nie dostałem się na medycynę.