21 Sie 2015, Pią 16:58, PID: 463376
Cytat:Chyba nie wiesz czym są zaburzenia osobowości, prawda? Niska samoocena nie oznacza, że ktoś ma zaburzoną osobowość.Jezeli chodzi o FS, to ludzie mają zazwyczaj skrajnie zaniżoną samoocenę. Zazwyczaj samoocena jest na poziomie prokarioty. Ja mimo tego, że pod wieloma względami radzę sobie przynajmniej dobrze i z głodu nie przymieram, samoocenę mam na poziomie płaza
Cytat:Te kilka poznanych osób, które mają problem z wyleczeniem fobii, doprowadziło cię do wniosku, że FS jest nieuleczalne? Brawo! Żelazna logika.
Nie, nie te osoby mnie doprowadziły do takiego wniosku, tylko moje doświadczenia. Te osoby, są bardzo fajne, no i nie ma to jak pogadać sobie z kimś, kto ma ten sam problem
Cytat:Zdajesz sobie sprawę, że FS może mieć różne stadium zaawansowania? Dla jednych będzie to niewykonalne, dla drugich jak najbardziej.Każdy kto ma zdiagnozowaną FS jest praktycznie taki sam i to bez względu na płeć, wiek, wygląd. No może różni się rodzajem lęków oraz sytuacjami, które te lęki potęgują lub mimimalizują
Cytat:do odpowiedzi sprowokował mnie nowy specjalista od FSNie wiem, o mnie to było ? Rozumiem, że na temat FS mają prawo wypowiadać się tylko "starzy" specjaliści ? Dodam tylko, ze ja te Twoje poradniki znam, bo czytałem je kilka lat temu. Dodam do tego wszystkiego, że terapia richardsa zwyczajnie nie działa i generalnie szkoda na to wszystko czasu
Czy tak trudno jest przyjąć do wiadomości czyjeś zdanie ? Pewnie, ze możemy o tym dyskutować, ale po co ? Wy mnie zarzucicie cytatami pochodzącymi z bardzo mądrych książek, które sa napisane przez bardzo mądrych profesorów, a ja jedyne co mogę napisać, to to, ze dostaje sraczki na samą myśl, że muszę pójść jutro bo Banku.
Zresztą ja na tym forum jestem z zupełnie innych powodów
PhS
Znacznie lepiej poczułem się właśnie teraz, dowiedziawszy się, że to reakcja na osobę nowego specjalisty.
Rozumiesz ?
z tego wyjdzie. Swój przykład podałem, żebyś przestał bezmyślnie twierdzić, że z fs się nie da wyjść.
k: Zadowolony ? Ten od poradników domowych, tez zadowolony ?




W takim razie wolałbym się zesrać
. Mnie, mojego brata i 2 znajomych. Pracę mieliśmy, ale nie mieliśmy mieszkania. Z całej grupy tylko ja znałem angielski. Byłem zmuszony załatwiać wszystkie sprawy, na mnie spadła odpowiedzialność za znalezienie mieszkania. Wyjścia miałem dwa. Albo zdechnąć na ulicy, albo wziąć się w garść. Wybrałem drugą opcję. Udało się, ale ile się przez to strachu najadłem, ile razy ogarniał mnie taki lęk, że nie byłem w stanie wydusić z siebie słowa, nie zliczę. Z początku było cholernie ciężko, ale z każdym wykonanym telefonem, z każdą załatwioną sprawą czułem ogromną satysfakcję. Ba, po czasie załatwianie spraw przez telefon nie tylko nie wiązało się z lękiem, ale sprawiało mi przyjemność. Robiłem coś, co jeszcze niedawno uważałem za niewykonalne. Takie uczucie mocno podbudowuje pewność siebie i sprawia, że pomimo odczuwanego lęku, zaczynasz działać. Usamodzielnienie się, wzięcie odpowiedzialności za własne życie i przy okazji za życie kolegów i brata. Ich komentarze, że gdyby nie ja, to byśmy zdechli na ulicy, sprawiały, że w końcu nie czułem się gorszy od innych. 