06 Sty 2010, Śro 2:51, PID: 192266 
	
	
	eric napisał(a):Po drugie, nawet jeśli bym nie chciał to pewnie popełnię wszystkie błędy moich rodziców. Nie wybaczę sobie jeśli moje dziecko będzie musiało przechodzić przez to samo to ja do tego na moich oczach. To byłby dla mnie prawdziwy gwóźdź do trumny.A ja z kolei boję się (bo ja bardzo chciałbym być kiedyś ojcem), że moje dziecko wychowam przeginając w drugą stronę i np. na prawdę może mu się coś złego stać, bo w ogóle munie powiem: "nie rozmawiaj" z obcymi itp...
eric napisał(a):Bo jesteśmy zerami urodzonymi frajerami nieudacznikami, takiego człowieka nie da się wychować na ludzi, święty by z nami nie wytrzymał itp. itd. etc; Boże drogi ile razy ja to słyszałem...A ja właśnie nie. To że wysokie mieli wymagania to jedno, ale ogólnie to jednak rodzina mnie chwaliła (albo raczej "mną się chwaliła") itp. ... to nawet takie w jakiś sposób zabawne, że rodzina się zachwycała a rówieśnicy jakoś nie podzielali tego zachwytu i nie byłem lubiany...
eric napisał(a):Jak jadę na rower na miasto i na przykład autobus wyprzedzi mnie niebezpiecznie blisko czy cokolwiek sie stanie, to nie mówię o tym rodzicom bo mi rower na złom sprzedadzą, dla ich przewrażliwionych głów ominięcie przez autobus na ulicy równa się z końcem świata.Też nigdy nie mówiłem, a dwa razy prawie pod coś wpadłem i raz mnie jakiś starszy facet "zapraszał" do klatki schodowej... I co? Ano nic, nie wpadłem, a facetowi grzecznie powiedziałem, że się spieszę. Bo "oczekiwanie na niebezpieczeństwo jest gorsze niż moment gdy ono na człowieka spada" - znalazłem gdzieś ostatnio taki cytat i się z nim zgadzam.
eric napisał(a):Konkretnie strach przed wszystkim co jest poza domem. Wydaje mi się że mnie tego po prostu nauczyli. Boję się iść chodnikiem, ciągle patrzę na lewo i prawo, oglądam się za siebie czy nie widać gdzieś dresów czy kogoś innego kto chciałby mnie zabić. Kiedy ktoś mnie zagaduje to owszem jestem w stanie rozmawiać normalnie (jeśli oczywiście osobnik nie przypomina dresa, szpanera i tym podobnych, jestem na nich uczulony), ale nawet jeśli normalnie porozmawiam i odejdę to czuję jakieś krępujące złe uczucie.Normalnie jakbym czytał siebie, mam tak samo
	
 PhS

 


ć o każde 
. Wcześniej tak robiła bo nie kłuciłem się z nią, zawsze wszystko załatwiali za mnie "kulturalnie" rodzice (patrz moje ostatnie posty w tym temacie), a ja jakby nie istniałem, więc się na mnie wyżywała bo myślała że się nie umiem postawić, a tutaj taka niemiła niespodzianka. Z każdym zdaniem widziałem jak jej szczena opadała, nie wiedziałem czy może gadam za ostro, może to tylko taka jej gra żeby mi pokazać że nawet nie potrafię kulturalnie wyrazić swojego zdania, a zaraz i tak mnie zjedzie i wygra sprawę. A tutaj okazało się że ją prawdziwe zdziwko złapało - jak takie zero śmie się postawić. A jednak...... nie chwal dnia przed zachodem słońca.
	
((((( HELP
	
. Gdyby wychowywali Cię odpowiednio, to byś jej nie miał. Zdaję sobie sprawę, jak trudno jest dostrzec swoje własne błędy i Twoi rodzice też w najlepszej wierze mogli podjąć złe decyzje nie wiedząc o tym.
 fobii...Ludzie całe życie pdoporządkowują żeby usunąć fobię,zmieniają sposob odżywiania,zaczynają intensywny sport,chodzą do psychologa,biorą leki,suplementy i  itak h z tego żal...zazdroszcze Ci że nie masz fobii...[/b]
	
 