16 Sie 2008, Sob 12:19, PID: 54928 
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16 Sie 2008, Sob 12:31 przez Alutka.)
	
	
	
		Kochani  
  
 
Od ponad tygodnia (po kilku latach zazywania leków) nie biore NIC (bralam afobam, seroxat itp) - dopiero teraz mogę powiedzieć jak bardzo niekonfortowo się czuję
 
Juz nawet nie chodzi o same objawy lęku (strach przed spojrzeniem na kogoś, przed wyjściem na ulicę, przyjmowaniem w domu znajomych) - czuję się taka pusta, nieszczęsliwa, mam zawroty głowy, zupełną pustkę, na ulicy czuję się oszołomiona i mam wrażenie ze zemdleję, poce się i mam straszne migreny... Te objawy powodują, że CZUJĘ SIĘ BARDZO CHORA! bo oprócz zwykłego strachu czuję te wszytkie dolegliwości i ból ...
nie wspomniałam o swoistym towarzyszącym mi trzesięniu ciała i głowy oraz niemozliwości oddychania w momencie gdy kogoś mijam ...
Czuję, że się pogrążam, nie mam siły naszykować posiłku, uprzątnąc domu, wykąpać się czy choćby chęci by pogadać z kimkolwiek...
Podejrzewam, że to nie jest już TYLKO LĘK, musze cierpieć na coś o wiele powazniejszego
  
 
Wiecie co, mysl o smierci staje sie wybawieniem [/quote]
ps zapomniłam dopisać - odstawienie leków miało być początkiem odrodzenia i powrotu do normalności a jest sięgnięciem dna,
oczywiście są teorie, że takie objawy to norma przy odwyku i że wszytko minie ...
ciekawa jestem czy dożyje (jestem w takim stanie, że nie musze popełniac samobójstwa, zejde chyba samoistnie)
sorki za takie przytłaczające posty, ale nie widze juz swiatełka w tunelu - chce to zakończyć i być wolna
	
	
	
	
  
 Od ponad tygodnia (po kilku latach zazywania leków) nie biore NIC (bralam afobam, seroxat itp) - dopiero teraz mogę powiedzieć jak bardzo niekonfortowo się czuję
 Juz nawet nie chodzi o same objawy lęku (strach przed spojrzeniem na kogoś, przed wyjściem na ulicę, przyjmowaniem w domu znajomych) - czuję się taka pusta, nieszczęsliwa, mam zawroty głowy, zupełną pustkę, na ulicy czuję się oszołomiona i mam wrażenie ze zemdleję, poce się i mam straszne migreny... Te objawy powodują, że CZUJĘ SIĘ BARDZO CHORA! bo oprócz zwykłego strachu czuję te wszytkie dolegliwości i ból ...
nie wspomniałam o swoistym towarzyszącym mi trzesięniu ciała i głowy oraz niemozliwości oddychania w momencie gdy kogoś mijam ...
Czuję, że się pogrążam, nie mam siły naszykować posiłku, uprzątnąc domu, wykąpać się czy choćby chęci by pogadać z kimkolwiek...
Podejrzewam, że to nie jest już TYLKO LĘK, musze cierpieć na coś o wiele powazniejszego
  
 Wiecie co, mysl o smierci staje sie wybawieniem [/quote]
ps zapomniłam dopisać - odstawienie leków miało być początkiem odrodzenia i powrotu do normalności a jest sięgnięciem dna,
oczywiście są teorie, że takie objawy to norma przy odwyku i że wszytko minie ...
ciekawa jestem czy dożyje (jestem w takim stanie, że nie musze popełniac samobójstwa, zejde chyba samoistnie)
sorki za takie przytłaczające posty, ale nie widze juz swiatełka w tunelu - chce to zakończyć i być wolna
 PhS
 


	
	
 no ale pozory mylą 
ops:
	
  
 
 Może mi przejdzie, ale wątpię. Jutro pójdę do psychologa i przy okazji zarejestruję się do psychiatry, którego poproszę o ten mój środek nasenny i benzodiazepinki, którymi chciałbym się truć 
  8)
	
 ale juz teraz rozumiem co znaczy bać się wyjśc z domu, wogóle mam obnizony nastroj, nic mnie nie cieszy...