16 Paź 2012, Wto 20:41, PID: 321153
Jeśli komuś do spełnienia potrzebny jest tylko orgazm, to istotnie wystarczy mu ręka lub wibrator, upraszczając - nawet nie partner (zdarza się i tak!). U takiej osoby dominuje potrzeba rozładowania napięcia i przyjemności fizycznej, i oczywiście (odpowiadam na Twoje pytanie) - miłości do tego nie trzeba.
Ale powtórzę: potrzeby seksualne nie sprowadzają się wyłącznie do rozładowania napięcia seksualnego i doznań zmysłowych. Niektórzy (zwłaszcza kobiety) poprzez seks pragną przede wszystkim utwierdzić się w poczuciu bliskości i więzi z partnerem. Potrzeba ta dominuje na tyle, że pragnienie przyjemności stricte cielesnej schodzi na dalszy plan, a czasem wręcz zanika, bo wystarcza im to pierwsze.
A tego akurat nie da się osiągnąć z kimś przypadkowym i niekochanym tudzież przy pomocy wibratora lub ręki... I mniej więcej to jest ten punkt, w którym satysfakcjonujący seks = miłość.
Wydaje mi się, że nic odkrywczego nie napisałam.
I nie ma chyba w tej wypowiedzi nic, co mogłoby wskazywać, że seks jako taki, wyrwany z kontekstu uczuć wyższych, uważam za coś zepsutego, nieczystego. NIE. Choć próby nakłaniania do rozwiązłości i nazbyt szeroko pojętej wolności seksualnej uważam za tak samo szkodliwe, co zmuszanie do trzymania się konserwatywnych, wytyczonych (np. przez KK) standardów.
Ale powtórzę: potrzeby seksualne nie sprowadzają się wyłącznie do rozładowania napięcia seksualnego i doznań zmysłowych. Niektórzy (zwłaszcza kobiety) poprzez seks pragną przede wszystkim utwierdzić się w poczuciu bliskości i więzi z partnerem. Potrzeba ta dominuje na tyle, że pragnienie przyjemności stricte cielesnej schodzi na dalszy plan, a czasem wręcz zanika, bo wystarcza im to pierwsze.
A tego akurat nie da się osiągnąć z kimś przypadkowym i niekochanym tudzież przy pomocy wibratora lub ręki... I mniej więcej to jest ten punkt, w którym satysfakcjonujący seks = miłość.
Wydaje mi się, że nic odkrywczego nie napisałam.
I nie ma chyba w tej wypowiedzi nic, co mogłoby wskazywać, że seks jako taki, wyrwany z kontekstu uczuć wyższych, uważam za coś zepsutego, nieczystego. NIE. Choć próby nakłaniania do rozwiązłości i nazbyt szeroko pojętej wolności seksualnej uważam za tak samo szkodliwe, co zmuszanie do trzymania się konserwatywnych, wytyczonych (np. przez KK) standardów.