31 Paź 2017, Wto 16:47, PID: 715067
Ja miałem osobowość schizoidalną, przynajmniej tak wychodziło mi z testów. Mniej więcej od 21 do 24 r.ż. Nie tyle bałem się ludzi, co kompletnie ich nie potrzebowałem. To był ten okres w moim życiu, kiedy zupełnie nic nie mówiłem. Nie czułem samotności. Po prostu ludzie nie byli mi potrzebni do życia.
Na początku byłem jakby dumny, że to mam. Tzn. kiedy zorientowałem się, że coś takiego istnieje i że ja to mam. W testach wychodziły mi bardzo wysokie wyniki, często osiągałem maximum punktów .
W pewnym sensie to zaburzenie było zasługą mojej pierwszej terapii .
Było to także jedno z takich zaburzeń, które udało mi się pokonać od samego czytania o objawach. Po prostu przeczytałem, co robią schizoidzi i zacząłem robić na odwrót. Wtedy przekształciło mi się to w normalną fobię społeczną, którą miałem następne kilka lat .
Czytałem gdzieś, że zaburzenie schizoidalne jest powiązane z zaburzeniem narcystycznym. Że to jakby zaburzenia z tego samego spektrum. Chory czuje się do tego stopnia ważny, że nie odczuwa potrzeby kontaku z mniej ważnymi istotaki, jakimi są ludzie. Tak jakby był bogiem. Potwierdzam.
Po wyleczeniu schizoidalnego pozostają często objawy narcystycznego i to też potwierdzam. Zwykle wypadam wysoko w testach na narcyzm.
No ale fakt jest faktem - udało mi się pokonać schizoidalne samemu, samym negowaniem objawów, czyli klasyczną "biblioterapią". Większość osób mi nie wierzy, że kiedyś taki byłem.
Na początku byłem jakby dumny, że to mam. Tzn. kiedy zorientowałem się, że coś takiego istnieje i że ja to mam. W testach wychodziły mi bardzo wysokie wyniki, często osiągałem maximum punktów .
W pewnym sensie to zaburzenie było zasługą mojej pierwszej terapii .
Było to także jedno z takich zaburzeń, które udało mi się pokonać od samego czytania o objawach. Po prostu przeczytałem, co robią schizoidzi i zacząłem robić na odwrót. Wtedy przekształciło mi się to w normalną fobię społeczną, którą miałem następne kilka lat .
Czytałem gdzieś, że zaburzenie schizoidalne jest powiązane z zaburzeniem narcystycznym. Że to jakby zaburzenia z tego samego spektrum. Chory czuje się do tego stopnia ważny, że nie odczuwa potrzeby kontaku z mniej ważnymi istotaki, jakimi są ludzie. Tak jakby był bogiem. Potwierdzam.
Po wyleczeniu schizoidalnego pozostają często objawy narcystycznego i to też potwierdzam. Zwykle wypadam wysoko w testach na narcyzm.
No ale fakt jest faktem - udało mi się pokonać schizoidalne samemu, samym negowaniem objawów, czyli klasyczną "biblioterapią". Większość osób mi nie wierzy, że kiedyś taki byłem.