20 Mar 2012, Wto 16:48, PID: 295404
Napisze jak wyżej. Powtórzę się w pewien sposób.
To jest mój punkt odniesienia, jeśli chodzi o zdrowie. A mało kto jest tak naprawdę zdrowy. Każdy (niestety) udaje, pozuje w jakimś stopniu. Ale nie mogę tego przyjąć za standard i normę, tylko dlatego, że tak robi większość. Zdrowy człowiek ma ważne dla siebie relacje. Szczere relacje, w których zaspokaja swoje ludzkie potrzeby. Nie nosi ze sobą wiecznie balastu, ponad którym musi udawać i starać się być fajnym, wygadanym. Fobik to robi. Nie wiem w jakim stopniu inni fobicy noszą ten balast. Na pewno każdy w jakimś stopniu, większym czy mniejszym. Nie zaspokojenie swoich potrzeb w dzieciństwie, to np ja. Jestem pewny, że większość fobików ma tak samo. Na samym starcie przegrani, zdradzeni. I później zastanawiający się na forum, jak tu dobrze wypaść. Otóż nie da się. Bo nie tędy droga. Trzeba najpierw przywrócić sobie spokój, zrzucić balast. Znaleźć taką relację, która pozwoli nam w szczery sposób rozprawić się z przeszłością, i nauczyć zaspokajać swoje potrzeby w teraźniejszości. Wtedy można w normalny, ludzki, szczery sposób czuć się spokojnym, wyluzowanym. Wszelkie inne sposoby uważam za chorobę, uzależnienia, pozerstwo, od którego niestety w żadnym stopniu nie jestem wolny. Ale niech mi nikt nie mówi, ze to normalne. Nie, nie jest. Większość ludzi jest chora.
To jest mój punkt odniesienia, jeśli chodzi o zdrowie. A mało kto jest tak naprawdę zdrowy. Każdy (niestety) udaje, pozuje w jakimś stopniu. Ale nie mogę tego przyjąć za standard i normę, tylko dlatego, że tak robi większość. Zdrowy człowiek ma ważne dla siebie relacje. Szczere relacje, w których zaspokaja swoje ludzkie potrzeby. Nie nosi ze sobą wiecznie balastu, ponad którym musi udawać i starać się być fajnym, wygadanym. Fobik to robi. Nie wiem w jakim stopniu inni fobicy noszą ten balast. Na pewno każdy w jakimś stopniu, większym czy mniejszym. Nie zaspokojenie swoich potrzeb w dzieciństwie, to np ja. Jestem pewny, że większość fobików ma tak samo. Na samym starcie przegrani, zdradzeni. I później zastanawiający się na forum, jak tu dobrze wypaść. Otóż nie da się. Bo nie tędy droga. Trzeba najpierw przywrócić sobie spokój, zrzucić balast. Znaleźć taką relację, która pozwoli nam w szczery sposób rozprawić się z przeszłością, i nauczyć zaspokajać swoje potrzeby w teraźniejszości. Wtedy można w normalny, ludzki, szczery sposób czuć się spokojnym, wyluzowanym. Wszelkie inne sposoby uważam za chorobę, uzależnienia, pozerstwo, od którego niestety w żadnym stopniu nie jestem wolny. Ale niech mi nikt nie mówi, ze to normalne. Nie, nie jest. Większość ludzi jest chora.