03 Mar 2012, Sob 15:57, PID: 293733
Loozactwo w rozmowie to zazwyczaj pozerstwo. Moim zdaniem normalny jest człowiek, który gdy ma problem potrafi o nim rozmawiać, o tym co czuje, rozwiązuje swój problem, i ma wtedy powód, żeby być zrelaksowany, i mówić o pierdołach, czuć radość.
Fobik od zawsze ukrywa swoje problemy, to wszystko się kłębi, więc jak ma rozmawiać o głupotach, kiedy tyle jest rzeczy nienazwanych i nierozwiązanych? To jest niemożliwe. I nie chodzi mi tutaj o zamartwianie się, tylko rozmowę o tym, co się czuje, a do tego jest niestety potrzebna druga osoba.
Zamiast rozmawiać tutaj o tym, dlaczego jesteśmy tacy spięci, próbujemy sobie doradzać, w jaki sposób pozorować rozmowę, żeby wyjść na normalnych. Czy to jest normalne? I co, do końca życia tak? Jasne, w pewnym momencie wejdzie nam to w krew, i bycie pozerami stanie się dla nas normalne. Tylko czy o to w życiu chodzi, żeby sprawiać pozory. A gdzie prawdziwe relacje?
Fobik od zawsze ukrywa swoje problemy, to wszystko się kłębi, więc jak ma rozmawiać o głupotach, kiedy tyle jest rzeczy nienazwanych i nierozwiązanych? To jest niemożliwe. I nie chodzi mi tutaj o zamartwianie się, tylko rozmowę o tym, co się czuje, a do tego jest niestety potrzebna druga osoba.
Zamiast rozmawiać tutaj o tym, dlaczego jesteśmy tacy spięci, próbujemy sobie doradzać, w jaki sposób pozorować rozmowę, żeby wyjść na normalnych. Czy to jest normalne? I co, do końca życia tak? Jasne, w pewnym momencie wejdzie nam to w krew, i bycie pozerami stanie się dla nas normalne. Tylko czy o to w życiu chodzi, żeby sprawiać pozory. A gdzie prawdziwe relacje?