12 Paź 2011, Śro 17:58, PID: 275297
Mam ten problem, choć nie w takiej skali. Myślałem, że to jedno z moich największych dziwactw, nie spodziewałem się spotkać kogoś z podobnymi oporami. Podobnie wiele podróży nie odbyłem antycypując to, a uroki odbytych są przyćmione tym ciągłym lękiem.
Granicę mojego lęku wyznacza miasto. Nie ma znaczenia pora dnia czy roku. Wielokrotnie byłem za granicą, ale okupywałem to potwornym cierpieniem. Lękiem silnym jak ten społeczny, ale ciągłym, bez możliwości odizolowania się, oznaczającej ulgę. Jedynym wyjściem jest powrót do miejsca, które nazywam swoim domem, czyli miejscem, gdzie dostatecznie długo już się zasiedziałem. Nie było u mnie tak, jak u freddy'ego, że kolejne wyjazdy zmniejszały ten lęk. Podobnie jak w przypadku lęku społecznego, powtarzanie ekspozycji na stres nie powoduje istotnej adaptacji.
Jest to najbardziej niezrozumiała dla mnie cecha. Od lat zastanawiam się, co ten lęk może oznaczać, skąd się bierze, jakie ma źródło. Jest to dla mnie jednak zbyt wieloznaczne, prawie wszystko mogę podciągnąć pod jego źródło, nie poddaje się analizie. Z tego wynika przygnębiające, zawstydzające uczucie ułomności wręcz niepełnosprawności.
Granicę mojego lęku wyznacza miasto. Nie ma znaczenia pora dnia czy roku. Wielokrotnie byłem za granicą, ale okupywałem to potwornym cierpieniem. Lękiem silnym jak ten społeczny, ale ciągłym, bez możliwości odizolowania się, oznaczającej ulgę. Jedynym wyjściem jest powrót do miejsca, które nazywam swoim domem, czyli miejscem, gdzie dostatecznie długo już się zasiedziałem. Nie było u mnie tak, jak u freddy'ego, że kolejne wyjazdy zmniejszały ten lęk. Podobnie jak w przypadku lęku społecznego, powtarzanie ekspozycji na stres nie powoduje istotnej adaptacji.
Jest to najbardziej niezrozumiała dla mnie cecha. Od lat zastanawiam się, co ten lęk może oznaczać, skąd się bierze, jakie ma źródło. Jest to dla mnie jednak zbyt wieloznaczne, prawie wszystko mogę podciągnąć pod jego źródło, nie poddaje się analizie. Z tego wynika przygnębiające, zawstydzające uczucie ułomności wręcz niepełnosprawności.