16 Lip 2014, Śro 20:04, PID: 403234 
	
	
	
		Mam problem z tym jak się często umawiam z koleżankami,to gdy jestem już umówiona i zostaje na przykład godzina przed spotkaniem często myślę sobie "teraz na pewno pójdę ,muszę,nigdzie nie pójdziemy,w żadne tłoczne miejsce,nie będzie dużo ludzi" i parę minut przed spotkaniem dzwonie albo piszę,że nie przyjdę,w większości pisze. A powód ten sam "mój ojciec nie ma kluczy od domu". Zawsze działa. Jako,że matki nie mam,to każda koleżanka rozumie,to że ja zajmuję się domem. Ale jak zwalczyć to,że się stresuje przed spotkaniem? Po prostu to przeżywam,boję się. Boję się,że pójdziemy w bardzo tłoczne miejsce albo gdzie będzie dużo chłopaków. Jak są jacyś "panowie" stresuję się,boję się,że mnie wyśmiewają bo mam coś na twarzy albo podejdą i będą chcieli gadać ze mną. W innych sytuacjach po prostu nic nie mówię,nie dzwonię,nie piszę,nie podając powodu nie przyjścia na spotkanie. Potem koleżanka sama dzwoni a ja nie odbieram. Jak sobie radzić w takich sytuacjach? Jak się zmusić na spotkanie,jak namówić koleżankę aby nie szła w tłoczne miejsce? A jak będzie następnym razem chciała sama wybrać gdzie pójdziemy?
	
	
	
	
	
 PhS
 Za którymś razem, może po miesiącu, może po kilku latach, zauważymy trwałą poprawę. Będzie to sygnał że mózg oswoił się z sytuacją, trwałe kontrolowane przebywanie w "strefie zagrożenia" i ciągły brak fizycznych konsekwencji ostatecznie spowodowały osłabienie reakcji lękowej.
	
			
 - nie jestem sama.
	