20 Sie 2013, Wto 13:24, PID: 360759
Cytat:Tego typu pytania powstają zwykle gdy coś się psuje w związku, coś jest nie tak, pojawia się zwątpienie, albo masz kogoś innego na oku i zaczynasz analizować.Twoim zdaniem ludzie zadaja sobie pytania typu: z kim chce byc, co mnie pociaga w drugiej osobie, czego bym chcial - dopiero, gdy w zwiazku juz sa i gdy sie cos sypie? A wczesniej co? Spotkanie dusz czy jak? Nie mysla, nie rozmawiaja? Idę sobie ulica i , wpadlem na jakas dziewczyne, jestesmy w zwiazku, kochamy sie, a jak sie juz zwiazek zaczyna sypac, to ja sie zastanawiam czemu.
Także pytanie wskazuje na jakiś brak. Gdy nie czujesz braku, twoje serce szaleje z miłości, to nie ma pytań w rodzaju "po co ja z nią jestem", "dlaczego jestem z nią teraz, a nie z inną?", itp. Pytania i wątpliwości powstają gdy wszystko się sypie.
Twoja filozofia sie sypie
Cytat:Nie są lepsze ani gorsze, ja tego nie mówię. Nie sugeruje tego innym. Mówię tylko o własnych odczuciach, to co dla mnie jest prawdziwe.kolejne mądre zdania i teorie na temat tego co jest dobre, albo co jest prawdą.
Ostatecznie jak zapytasz palącego trawkę dlaczego pali to powie Ci: 'bo jest przyjemnie'. Nie powie Ci, "bo uwierzyłem w teorie mówiącą, że dzięki paleniu wzrasta poziom testosteronu w mózgu, ta wiara trzyma mnie przy paleniu."
A gdy spytasz jogina dlaczego nie pali trawki to powie Ci: "to nie jest przyjemne, zakłóca to czystość umysłu i ostatecznie odczuwam po tym cierpienie".
Coś w nas pragnie błogości, więc każdy dązy do niej w taki sposób w jaki jest mu dostepny. Palący trawkę powie do jogina: "siedzenie w spokoju przez godzinę to dla mnie agonia, wolę jednak trawkę".
Mądre pytanie to byłoby: 'pragniecie ciągle błogości i przez większość czasu jesteści spragnieni, ale może jest inna droga, która prowadzi do zakońćzenia tych zmagań?'
Tak czy inaczej ostatecznie chodzi o błogość, szczęście, wolność, itp. bo pragnienie błogości zakłada brak błogości, itp.
A gdy spytasz oświeconego, gdzie szuka błogości to powie ci: "moją naturą jest błogość i nie moge jej stracić, i postrzegam to tak, że gdyby cały świat został zniszczony ja pozostaje niezmienny"
Zadajesz mu pytanie: "więc polegasz na twojej teorii w nieznieszczalną błogość. Dlaczego nie pojedziesz na Wyspy Zielonego Przylądka zbierac kokosy i składać je w ofierze rytualnie lokalnemu bóstwu?"
Jogin tylko usmiecha się do ciebie nie odpowiadając na to.
przeczytales jakas przypadkowa ksiazke, ogladnales jakis przypadkowy film, poczules sie z tym dobrze i wybrales sobie religię. Niektorzy ludzie sa bardziej leniwi i wybieraja ta w ktorej sie wychowali, wiec props for you for that, i suppose.
Ta przypadkowosc wyboru troche mnie smuci, bo to czesto przeklada sie potem na jakosc zycia. Mam wrazenie, ze nie ucza nas w szkolach myslec, szukac odpowiedzi. Raczej mamy podane rozne prawdy "na tacy" i tak potem ludzie są nauczeni funkcjonowac. Zamiast szukac rozwiazan, to oczekujemy ze odpowiedzi same splyna. Pierwsze, co uslyszane/przeczytane i co sprawi, ze zagubiony czlowiek poczuje sie lepiej, wydaje sie byc świetna odpowiedzią. Tak jakby z jakiegos powodu rzeczywistosc tak miala funkcjonować: wedlug jakiegos ustalonego sensu - jak interpretacje lektur wedlug klucza na jezyku polskim?
Anyway, nie chce juz brnać w tę dyrgresję i nie rozpisze się wiecej na temat tego, co myśle o naiwnej obietnicy oświecenia, którą mami ten quasi-buddyzm. "Oswiecony czlowiek" imo nie jest już czlowiekiem. No ale nieodpowiedni temat, zeby sobie o tym pisac
I tak teraz Ty nie jestes w stanie odpowiedziec mi dlaczego Twoja religia jest lepsza od innych, dlaczego wybrales wlasnie ją. Zamiast tego powtarzasz "prawdy", ktore sa prawdziwe tylko dla wyznawcow Twojej religii, ktore dla innych brzmia abstrakcyjnie i zupelnie niezrozumiale.
zamiast przypowiastki o joginie moglbys mi napisac o starym indianinie palacym trawkę w wigamie.
A gdy spytasz starego indiania, dlaczego nie medytuje, zeby wyzbyc sie cierpienia, tylko jara zielsko, to ten odpowie: "twoj duch jest zbyt slaby, by samemu szukac odpowiedzi, musisz zatem pytac przodków".
zapytalbys wtedy: "dlaczego nie umacniać samemu swojego ducha w medytacji?"
stary indianin zasmieje sie pod nosem tylko, ale nie zlosliwie, tylko tak jak ojciec, ktory widzi swojego najmlodszego syna, ktory uczy sie chodzic i ciagle upada. I wtedy ojciec przywoluje do siebie syna i pomaga mu, łapie delikatnie w dlonie, podpiera i prowadzi tak, by nie natrafil na kamien o ktory moze sie zranic. Czy dziecko mogloby samo przejsc przez swiat, gdyby nie troskliwy ojciec? Czy strumień wiedziałby jak płynąć sprytnie omijając wzgórza, głazy czy grzęzawiska, gdyby duchy przodków nie pokazały mu ściezki? Tam gdzie duchy nie mają dostępu, by prowadzić jak troskilwy ojciec, zaczyna się chaos."
The end.
Kreatywnosc mnie rozpiera