15 Maj 2010, Sob 13:43, PID: 205778
Po mnie raczej na pewno widać, że mam fobię. Tzn. tak jak już ktoś napisał inni myślą, że jestem nieśmiała.
Najgorzej jest z wyrazem twarzy. Jak się stresuję, to mam twarz-maskę. Takie spojrzenie "spod byka", brak uśmiechu, przez co spotkałam się z opinią, że patrzę na innych z góry, wywyższam się. A ja po prostu nie mam neutralnego wyrazu twarzy. Boję się, że jak będę się uśmiechać, nieodpowiednie osoby uznają, że się z nich śmieję...
Zresztą, jak czasami chcę się uśmiechnąć, to też to wychodzi jakoś sztucznie.
Najgorzej jest jak mam coś mówić na głos, czytać referat itp. Wtedy się czerwienię i trzęsą mi się ręce. Czasami przekręcam słowa.
Na przystankach i w tramwajach/autobusach raczej nie mam takich problemów. Chyba że stoi jakaś grupa młodzieży, która potencjalnie może mnie zaczepić, wtedy wolę się odsunąć, niż narażać się na zaczepki, bo wtedy raczej mogę się rzucać w oczy swoim zachowaniem...
Najgorzej jest z wyrazem twarzy. Jak się stresuję, to mam twarz-maskę. Takie spojrzenie "spod byka", brak uśmiechu, przez co spotkałam się z opinią, że patrzę na innych z góry, wywyższam się. A ja po prostu nie mam neutralnego wyrazu twarzy. Boję się, że jak będę się uśmiechać, nieodpowiednie osoby uznają, że się z nich śmieję...
Zresztą, jak czasami chcę się uśmiechnąć, to też to wychodzi jakoś sztucznie.
Najgorzej jest jak mam coś mówić na głos, czytać referat itp. Wtedy się czerwienię i trzęsą mi się ręce. Czasami przekręcam słowa.
Na przystankach i w tramwajach/autobusach raczej nie mam takich problemów. Chyba że stoi jakaś grupa młodzieży, która potencjalnie może mnie zaczepić, wtedy wolę się odsunąć, niż narażać się na zaczepki, bo wtedy raczej mogę się rzucać w oczy swoim zachowaniem...