18 Sty 2010, Pon 0:03, PID: 193662
W moim otoczeniu ludzie wiedzą, że jest coś takiego jak fobia społeczna, ale rodzina jakoś nie zatroszczyła się nigdy o zaprowadzenie mnie do lekarza, uważają, że fobicy to "dziwolągi".
Raczej nikt nie widzi, że mam fobię, bo mimo wielkiego stresu staram się nie unikać sytuacji takich jak egzaminy, wystąpienia publiczne, nie mówię cicho, chodzę na koncerty itd. W sumie to ja nikogo nie znam... a przed tymi osobami, które w jakichś okolicznościach spotykam, robię wszystko, żeby się nie ujawnić. Mam przez to od 2 lat problemy ze zdrowiem, co ciekawe, żaden z kilkudziesięciu lekarzy różnych specjalności nawet nie zasugerował wizyty u psychologa. Wie i doświadcza tylko mój chłopak, biedny
Wszyscy inni uważają mnie za spokojną i małomówną, mimo że tak naprawdę taka nie jestem. Na szczęście tacy spokojni to wielka liczba osób, więc się nie odróżniam i niby jest ok.
Ale mam wrażenie, że np. w autobusie widać - zupełnie nie wiem jaką minę przybrać, z żadną nie czuję się naturalnie, i mimo że nie czuję się wzroku ludzi na sobie, to wydaje mi się, że w moich oczach widać fobię.
Raczej nikt nie widzi, że mam fobię, bo mimo wielkiego stresu staram się nie unikać sytuacji takich jak egzaminy, wystąpienia publiczne, nie mówię cicho, chodzę na koncerty itd. W sumie to ja nikogo nie znam... a przed tymi osobami, które w jakichś okolicznościach spotykam, robię wszystko, żeby się nie ujawnić. Mam przez to od 2 lat problemy ze zdrowiem, co ciekawe, żaden z kilkudziesięciu lekarzy różnych specjalności nawet nie zasugerował wizyty u psychologa. Wie i doświadcza tylko mój chłopak, biedny
Wszyscy inni uważają mnie za spokojną i małomówną, mimo że tak naprawdę taka nie jestem. Na szczęście tacy spokojni to wielka liczba osób, więc się nie odróżniam i niby jest ok.
Ale mam wrażenie, że np. w autobusie widać - zupełnie nie wiem jaką minę przybrać, z żadną nie czuję się naturalnie, i mimo że nie czuję się wzroku ludzi na sobie, to wydaje mi się, że w moich oczach widać fobię.