17 Maj 2015, Nie 22:26, PID: 446072
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17 Maj 2015, Nie 22:29 przez mc.)
Powiedzmy tak, co było to było, temat zamknięty. Trzeba się otworzyć na nowe, nieznane, żeby iść do przodu.
To, co opisujesz, jest znanym zjawiskiem. To jest główna przeszkoda w rozwoju. Czyli to, co człowiek mówi, o świecie, że ten świat jest taki, a nie inny, że mu źle, albo, że inni ludzie są niedobrzy, albo, że został zesłany w takie, a nie inne warunki, i chodzi i narzeka, w rzeczywistości mówi o sobie samym, jakby na ekranie "świata' oglądał siebie samego, dlatego, że to jak wygląda jego percepcja świata, jest funkcją tego czym on sam jest. Nie w sensie absolutnym, a w sensie jego własnego naprawienia, bądź też zepsucia. Powiedzmy, że dotyczy to niższej świadomości człowieka, niższej formy, w którą zanurzona jest sama dusza człowieka, która powiedzmy, jest czystą świętością i boskością.
Patrząc jednak szerzej, to wewnętrzna naprawienie, transformacja, nie dotyczy tylko indywidualnej duszy, a globalnie, bo wszystkie dusze połączone w jedną jedyną, więc nie naprawiasz się "dla siebie', choć de facto wszystko jest w tobie, a cały proces dotyczy jedynej duszy. Więc jak stwierdzasz, "nie chce tego robić, wolę święty spokój mieć", to tak jakby serce albo wątroba powiedziało tak całemu ciału (a mysląc, że bije samo dla siebie, nie widząc reszty). To i zmienia perspektywę.
To, co opisujesz, jest znanym zjawiskiem. To jest główna przeszkoda w rozwoju. Czyli to, co człowiek mówi, o świecie, że ten świat jest taki, a nie inny, że mu źle, albo, że inni ludzie są niedobrzy, albo, że został zesłany w takie, a nie inne warunki, i chodzi i narzeka, w rzeczywistości mówi o sobie samym, jakby na ekranie "świata' oglądał siebie samego, dlatego, że to jak wygląda jego percepcja świata, jest funkcją tego czym on sam jest. Nie w sensie absolutnym, a w sensie jego własnego naprawienia, bądź też zepsucia. Powiedzmy, że dotyczy to niższej świadomości człowieka, niższej formy, w którą zanurzona jest sama dusza człowieka, która powiedzmy, jest czystą świętością i boskością.
Patrząc jednak szerzej, to wewnętrzna naprawienie, transformacja, nie dotyczy tylko indywidualnej duszy, a globalnie, bo wszystkie dusze połączone w jedną jedyną, więc nie naprawiasz się "dla siebie', choć de facto wszystko jest w tobie, a cały proces dotyczy jedynej duszy. Więc jak stwierdzasz, "nie chce tego robić, wolę święty spokój mieć", to tak jakby serce albo wątroba powiedziało tak całemu ciału (a mysląc, że bije samo dla siebie, nie widząc reszty). To i zmienia perspektywę.