25 Wrz 2009, Pią 16:31, PID: 178112
stap!inesekend napisał(a):Cytat:obeszłoby bez numerów jakie wywijałam wszystkim.Ciekawe, jakie to były numery...
naah, o tym etapie mojego CV nie będę rozpowiadać. Ale wtedy zraziłam do siebie wszystkich z którymi miałam jakiekolwiek relacje. Powoli się odbudowałam i teraz już jest lepiej, zmieniam się. w sumie , tak mi się widzi, że dobre relacje z ludźmi (wystarczy jedna bliska dusza, osoba do której mozna przyjsć choćby nie wiem co) sprawiaja,że widmo szarości dnia powszedniego oddala się. Tylko trzeba się zdobyc na odwage i wyciągnąć do ludzi rękę (bez obawy,że odgryzą). Dla mnie właśnie to jest najtrudniejszym krokiem ale bardzooo pooowoli przełamuję się. Traktuję to w pewnym sensie jako terapie i trening (które sama sobie przepisałam). Myślę, że ci, którzy przeczołgują się aktualnie przez tunel samotności załapią o co mi chodzi. Żeby nie popaść w szarość i prozę życia, trzeba być po trochu artystą.Pozdrawiam