09 Lis 2009, Pon 23:41, PID: 185168
Embody napisał(a):Wychodzę ile się da. Siedzenie w domu mnie dobija, chyba że mam coś ciekawego do roboty.Tak samo ja, się da to wychodzę. I zarzuciłem korzstanie z komunikacji miejskiej, wszędzie łażę pieszo, choćbym miał w perspektywie dwie godziny marszu (odległośc mierzę przez czas, takie zboczenie wyniesione z górskich szlaków). To jest dobre, organizm pracuje, męczy się, trochę endorfin się produkuje. Rewelacji nie ma, ale jest lepiej niż jakbym tkwił w domu przyklejony do kompa 24/7. Szkoda, że pogoda jest taka nędzna (i będzie jeszcze gorzej dopóki nie spadnie śnieg), ale nie można mieć wszystkiego. Miasto mam powiedzmy, że spore, więc jest gdzie chodzić. A jak się skończą miejsca do odwiedzenia w granicach miasta, to akurat powinna się zacząć wiosna, a z wiosną - rower. I góry. I w ogóle.
Wychodze też na uczelnię i zwykle z raz w tygodniu na piwo z kilkoma znojomymi osobami, nawet jak mi się nie chce. Nic nie boli tak jak siedzenie w domu, gdzie i tak spędzam za dużo czasu.