27 Lip 2021, Wto 10:45, PID: 845862
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27 Lip 2021, Wto 10:51 przez Bobek90.)
@Promyk
Ja wiem że to tak może brzmieć, weź pod uwagę że to tyle trwa i tyle sytuacji że siłą rzeczy muszę to maksymalnie streszczać. Wiem że czasami może to brzmieć jakbym myślał że mnie kocha bo popatrzyliśmy sobie w oczy, a to nie tak. Chce też jasno powiedzieć że wiele rzeczy pisze z perspektywy czasu, wcześniej nawet nie zdawałem sobie sprawy że ona szuka mojego zainteresowania, myślałem że jest po prostu sympatyczna, nawet że może ją to bawi że się tak stresuje i dlatego tak na mnie patrzy, itp. Tak naprawdę zdałem sobie sprawę że ona coś chce w grudniu 2019 czyli w momencie kiedy się zauorczyłem, z perspektywy czasu wiem że przynajmniej od 2018 wzbudzałem u niej jakieś zainteresowanie.
Moja reakcja była taka "olabago, zobaczy w jakim stanie jestem i straci zainteresowanie. Będę udawał głupka, tj. że niby daje się adorować i jestem bardzo miły ale nic nie wiem, czyli jak zaraz zacznę jej unikać to nie dlatego że ją odrzuciłem, za kilka miesięcy będę w lepszym stanie, i wtedy może jeszcze będzie zainteresowana, bo teraz jak mnie pozna to na pewno nie będzie". Głupie wiem, fobia. Jak widzisz to też nie tak że ja, nawet jak już zdałem sobie sprawę z jej zainteresowania, to i tak nie byłem pewien jej intencji. Wszystko pisze z perspektywy czasu. Ba, jak zaczęła chodzić z Adrianem, to byłem przekonany że to koniec z jej strony. Podejrzewam że ona ma takie domysły względem moich intencji.
Brak rozmowy, tak to chyba mechanizm obronny, ale w inny sposób. Żeby taka rozmowa miała sens musiałbym przyznać się do wszystkiego, że mam fobie, że jestem uzależniony od pornografii, że ostatnie 10 lat spędziłem zamknięty we własnym pokoju. Z perspektywy czasu wiem że powinienem się na szczerość zdecydować kiedy był na to czas, ale teraz jest już za późno. Poczucie odrzucenia i upokorzenia - uzasadnione bardziej lub wcale - za każdym razem kiedy Adrian się przechwala, za każdym razem kiedy przychodzi fala smutku i staram się ją ukryć za maską obojętności, jest cholernie ciężka nawet wtedy kiedy udaje że dziewczyna mnie już nie interesuje. W obecnej konstelacji najbardziej bałbym się tego że dziewczyna powiedziałaby tak, a potem by mnie odrzuciła po poznaniu i automatycznie wróciła do Adriana. Wtedy poczucie odrzucenia i upokorzenia nie byłoby już urojone, tylko prawdziwe i publiczne. I wszyscy znaliby jaki jestem naprawdę, za maską którą nosze. Albo że w dalszym ciągu wracałaby do Adriana. No i chyba nie zniósłbym psychicznie ciągłego porównywania z Adrianem, a wiem że siła rzeczy przynajmniej w pierwszych miesiącach musiałbym wypaść dużo gorzej bo mam zero doświadczenia i jestem niepewny. I nie mam na myśli tylko sexu, ale wszystkiego. Ja staram się dopiero odbudowywać moje życie społeczne, Adrian to jeden z tych ludzi którzy ma pie*dyliat znajomych.
Akurat te obawy mogą się zamknąć w zakładce "będę niewystarczający" i miałem je już dużo wcześniej, kiedy Adriana nie było na horyzoncie, i z każdą dziewczyną która wyrażała mną zainteresowanie. Tutaj one się tylko potęgują ze względu na specyficzną sytuacje, plus nawet jakby nam wyszło to nie jestem pewien czy byłbym jej w stanie wybaczyć ostatnie miesiące. Nie że zrobiła coś złego, ale że mnie zawiodła, czułbym się dużo bardziej "upokorzony" przez Adriana niż teraz kiedy udaje że dziewczyna już mnie nie interesuje.
Czyli nie było stanowczego kroku bo bałem się odrzucenia. Pewnie w którymś punkcie u niej zadziałał ten sam mechanizm, bo w pewnym momencie stała się bardzo niepewna w mojej obecności, mimo że wcześniej tak nie miała. Po tyle miesiącach gdzie każdy drugiego zawodził na swój własny sposób, strach przed odrzuceniem, resentyment, brak zaufania, publiczność całej tej sytuacji, tak naprawdę wykluczają koncept szczerej rozmowy. Chyba należy po prostu przeczekać aż chemia wróci do normy i wyciągnąć wnioski.
Ja wiem że to tak może brzmieć, weź pod uwagę że to tyle trwa i tyle sytuacji że siłą rzeczy muszę to maksymalnie streszczać. Wiem że czasami może to brzmieć jakbym myślał że mnie kocha bo popatrzyliśmy sobie w oczy, a to nie tak. Chce też jasno powiedzieć że wiele rzeczy pisze z perspektywy czasu, wcześniej nawet nie zdawałem sobie sprawy że ona szuka mojego zainteresowania, myślałem że jest po prostu sympatyczna, nawet że może ją to bawi że się tak stresuje i dlatego tak na mnie patrzy, itp. Tak naprawdę zdałem sobie sprawę że ona coś chce w grudniu 2019 czyli w momencie kiedy się zauorczyłem, z perspektywy czasu wiem że przynajmniej od 2018 wzbudzałem u niej jakieś zainteresowanie.
Moja reakcja była taka "olabago, zobaczy w jakim stanie jestem i straci zainteresowanie. Będę udawał głupka, tj. że niby daje się adorować i jestem bardzo miły ale nic nie wiem, czyli jak zaraz zacznę jej unikać to nie dlatego że ją odrzuciłem, za kilka miesięcy będę w lepszym stanie, i wtedy może jeszcze będzie zainteresowana, bo teraz jak mnie pozna to na pewno nie będzie". Głupie wiem, fobia. Jak widzisz to też nie tak że ja, nawet jak już zdałem sobie sprawę z jej zainteresowania, to i tak nie byłem pewien jej intencji. Wszystko pisze z perspektywy czasu. Ba, jak zaczęła chodzić z Adrianem, to byłem przekonany że to koniec z jej strony. Podejrzewam że ona ma takie domysły względem moich intencji.
Brak rozmowy, tak to chyba mechanizm obronny, ale w inny sposób. Żeby taka rozmowa miała sens musiałbym przyznać się do wszystkiego, że mam fobie, że jestem uzależniony od pornografii, że ostatnie 10 lat spędziłem zamknięty we własnym pokoju. Z perspektywy czasu wiem że powinienem się na szczerość zdecydować kiedy był na to czas, ale teraz jest już za późno. Poczucie odrzucenia i upokorzenia - uzasadnione bardziej lub wcale - za każdym razem kiedy Adrian się przechwala, za każdym razem kiedy przychodzi fala smutku i staram się ją ukryć za maską obojętności, jest cholernie ciężka nawet wtedy kiedy udaje że dziewczyna mnie już nie interesuje. W obecnej konstelacji najbardziej bałbym się tego że dziewczyna powiedziałaby tak, a potem by mnie odrzuciła po poznaniu i automatycznie wróciła do Adriana. Wtedy poczucie odrzucenia i upokorzenia nie byłoby już urojone, tylko prawdziwe i publiczne. I wszyscy znaliby jaki jestem naprawdę, za maską którą nosze. Albo że w dalszym ciągu wracałaby do Adriana. No i chyba nie zniósłbym psychicznie ciągłego porównywania z Adrianem, a wiem że siła rzeczy przynajmniej w pierwszych miesiącach musiałbym wypaść dużo gorzej bo mam zero doświadczenia i jestem niepewny. I nie mam na myśli tylko sexu, ale wszystkiego. Ja staram się dopiero odbudowywać moje życie społeczne, Adrian to jeden z tych ludzi którzy ma pie*dyliat znajomych.
Akurat te obawy mogą się zamknąć w zakładce "będę niewystarczający" i miałem je już dużo wcześniej, kiedy Adriana nie było na horyzoncie, i z każdą dziewczyną która wyrażała mną zainteresowanie. Tutaj one się tylko potęgują ze względu na specyficzną sytuacje, plus nawet jakby nam wyszło to nie jestem pewien czy byłbym jej w stanie wybaczyć ostatnie miesiące. Nie że zrobiła coś złego, ale że mnie zawiodła, czułbym się dużo bardziej "upokorzony" przez Adriana niż teraz kiedy udaje że dziewczyna już mnie nie interesuje.
Czyli nie było stanowczego kroku bo bałem się odrzucenia. Pewnie w którymś punkcie u niej zadziałał ten sam mechanizm, bo w pewnym momencie stała się bardzo niepewna w mojej obecności, mimo że wcześniej tak nie miała. Po tyle miesiącach gdzie każdy drugiego zawodził na swój własny sposób, strach przed odrzuceniem, resentyment, brak zaufania, publiczność całej tej sytuacji, tak naprawdę wykluczają koncept szczerej rozmowy. Chyba należy po prostu przeczekać aż chemia wróci do normy i wyciągnąć wnioski.