15 Cze 2021, Wto 20:43, PID: 844105
(14 Cze 2021, Pon 19:30)Bobek90 napisał(a): @NonnaaDalej nie widzę tu twojej winy. Wydaje mi się, że bierzesz na siebie jej emocje, a jej każde zachowanie usprawiedliwiasz.
Poczucie winny, bo przez dłuższy czas ją olewałem - ze strachu - wytrzymała tak kilka miesięcy i zaczęła chodzić z tym Adrianem. Wcześniej była pewna przy mnie, po tych kilku miesiącach, zwłaszcza kiedy pierwszy raz z nim zerwała (w lipcu zeszłego roku) była mega niepewna wobec mnie. Takie przykłady, schodzi na dól i się kręci, ja pół żartem proszę ją żeby się trochę przesunęła bo nie chciałbym jej potrącić a ona mega sztywna "tak, tak, dziękuje". Albo stoimy w kolejce przed praca żeby zmierzyć temperaturę, ja do niej że jak chce to może wejśc przede mną, a ona piskliwym głosem że to nie w porządku się tak wpychać przed innymi ludźmi (a byliśmy tylko dwaj). Dopiero gdy dostałem dwóch ataków paniki w jej obecności poczuła się znowu troche pewniej.
A że o mnie chodzi to chyba jasne. Jakby nie chodziło o mnie to by nie szukała mnie za każdym razem kiedy z nim zrywała, albo kiedy coś powiedziałem co jej mogło dawać nadzieje. W zimie komuś przyznałem że miałem ciężkie dzieciństwo i tak dalej, i następnego dnia była. W kwietu przyznałem że to wszystko moja wina, i następnego dnia była. Olałem ją, wraca z Adrianem. I tak dalej. Ona oczekuje że coś zrobię, a ja oczekuje że wytrzyma bez Adriana przynajmniej jakiś czas. Tak wygląda ostatni rok.
Mimo wszystko ona, mimo tej niepewności, musi zdawać sobie sprawę że coś do niej czuje i mam pewne problemy. A mimo to robi to co robi. Czyli z jednej strony mam ogromne poczucie winy, wciąż ją kocham, ona też coś do mnie czuje, a z drugiej strony po prostu nie mogę wejść w takie coś gdzie w każdej sekundzie, w każdym moim geście, będzie nade mną krążyło widmo powrotu do Adriana.
Poza tym czytając to co piszesz nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to co robisz jest ogromnym nadinterpretowaniem. Przypisujesz jej jakieś emocje, i zachowania i znasz zawsze jej motywację. Ty coś powiedziałeś, ona zerwała z Adrianem, zaczęła szukać kontaktu, zeszła na dół jak byłeś w kuchni ale ją olałeś więc wróciła do Adriana. Potem powiedziałeś komuś, że miałeś trudne dzieciństwo i ona znów zaczęła szukać konatktu Ale jeśli ona zdaje sobie sprawę z tego co czujesz i nie jest nieśmiała, i się jej podobasz to myślę, że zrobiłaby sama pierwszy krok już dawno o ile jej wyrażnie nie zniechęcałeś- np. nie byłeś wobec niej chamski itd.
Więc tak naprawdę zastanawia mnie czemu nie zrobiła nigdy pierwszego kroku.
A ten Adrian tak po prostu sobie jest w związku, dziewczyna z nim zrywa kiedy chce, i wraca kiedy chce, a on się na to zgadza?
Nie brzmi zbyt ciekawie to ciągłe zrywanie z nim.