14 Cze 2021, Pon 19:30, PID: 844052
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 14 Cze 2021, Pon 19:38 przez Bobek90.)
@Nonnaa
Poczucie winny, bo przez dłuższy czas ją olewałem - ze strachu - wytrzymała tak kilka miesięcy i zaczęła chodzić z tym Adrianem. Wcześniej była pewna przy mnie, po tych kilku miesiącach, zwłaszcza kiedy pierwszy raz z nim zerwała (w lipcu zeszłego roku) była mega niepewna wobec mnie. Takie przykłady, schodzi na dól i się kręci, ja pół żartem proszę ją żeby się trochę przesunęła bo nie chciałbym jej potrącić a ona mega sztywna "tak, tak, dziękuje". Albo stoimy w kolejce przed praca żeby zmierzyć temperaturę, ja do niej że jak chce to może wejśc przede mną, a ona piskliwym głosem że to nie w porządku się tak wpychać przed innymi ludźmi (a byliśmy tylko dwaj). Dopiero gdy dostałem dwóch ataków paniki w jej obecności poczuła się znowu troche pewniej.
A że o mnie chodzi to chyba jasne. Jakby nie chodziło o mnie to by nie szukała mnie za każdym razem kiedy z nim zrywała, albo kiedy coś powiedziałem co jej mogło dawać nadzieje. W zimie komuś przyznałem że miałem ciężkie dzieciństwo i tak dalej, i następnego dnia była. W kwietu przyznałem że to wszystko moja wina, i następnego dnia była. Olałem ją, wraca z Adrianem. I tak dalej. Ona oczekuje że coś zrobię, a ja oczekuje że wytrzyma bez Adriana przynajmniej jakiś czas. Tak wygląda ostatni rok.
Mimo wszystko ona, mimo tej niepewności, musi zdawać sobie sprawę że coś do niej czuje i mam pewne problemy. A mimo to robi to co robi. Czyli z jednej strony mam ogromne poczucie winy, wciąż ją kocham, ona też coś do mnie czuje, a z drugiej strony po prostu nie mogę wejść w takie coś gdzie w każdej sekundzie, w każdym moim geście, będzie nade mną krążyło widmo powrotu do Adriana.
Poczucie winny, bo przez dłuższy czas ją olewałem - ze strachu - wytrzymała tak kilka miesięcy i zaczęła chodzić z tym Adrianem. Wcześniej była pewna przy mnie, po tych kilku miesiącach, zwłaszcza kiedy pierwszy raz z nim zerwała (w lipcu zeszłego roku) była mega niepewna wobec mnie. Takie przykłady, schodzi na dól i się kręci, ja pół żartem proszę ją żeby się trochę przesunęła bo nie chciałbym jej potrącić a ona mega sztywna "tak, tak, dziękuje". Albo stoimy w kolejce przed praca żeby zmierzyć temperaturę, ja do niej że jak chce to może wejśc przede mną, a ona piskliwym głosem że to nie w porządku się tak wpychać przed innymi ludźmi (a byliśmy tylko dwaj). Dopiero gdy dostałem dwóch ataków paniki w jej obecności poczuła się znowu troche pewniej.
A że o mnie chodzi to chyba jasne. Jakby nie chodziło o mnie to by nie szukała mnie za każdym razem kiedy z nim zrywała, albo kiedy coś powiedziałem co jej mogło dawać nadzieje. W zimie komuś przyznałem że miałem ciężkie dzieciństwo i tak dalej, i następnego dnia była. W kwietu przyznałem że to wszystko moja wina, i następnego dnia była. Olałem ją, wraca z Adrianem. I tak dalej. Ona oczekuje że coś zrobię, a ja oczekuje że wytrzyma bez Adriana przynajmniej jakiś czas. Tak wygląda ostatni rok.
Mimo wszystko ona, mimo tej niepewności, musi zdawać sobie sprawę że coś do niej czuje i mam pewne problemy. A mimo to robi to co robi. Czyli z jednej strony mam ogromne poczucie winy, wciąż ją kocham, ona też coś do mnie czuje, a z drugiej strony po prostu nie mogę wejść w takie coś gdzie w każdej sekundzie, w każdym moim geście, będzie nade mną krążyło widmo powrotu do Adriana.