24 Cze 2009, Śro 15:54, PID: 159447
Hmm... Moje stanowisko w tej sprawie jest dość luźne.
Ja przewiduję kilka form:
- Zmniejszenie lęku i objawów z nim związanych do stosownego minimum. Tak, ażeby dyskusja stała się narzędziem, a nie usilnym wytworem. To jest dla mnie krok numer jeden. Taki, by móc minimalnie żyć.
- Zrozumienie faktu, że inni ludzie też są ludźmi. Nauczenie się zaufania, świadomości, że nie wszyscy chcą mnie skrzywdzić, bądź wykorzystać. Zaufanie do samego siebie.
- Zaprzestanie obsesyjnego unikania mówienia o sobie, swoich przygodach etc.
Te 3 podstawowe kroki napędziłyby w duże mierze machinę, która już samoistnie wwiercała by się coraz dalej, z pomocą - już zaufanych - ludzi. By móc osiągąć szczęście, spełnienie. By zrozumieć to wszystko. By wewnętrzne me źródło wybiło się na wierzch, by życie przestało być udręką.
By móc siebie rozliczyć i innych, który przyczynili się do tego stanu.
By móc działać.
By dotrzeć do problemu i celnie go zestrzelić, bądź reinkarnować w coś pożytecznego.
To tylko takie moje przemyślenia.
Zgodzę się z ostatnim zdaniem Sosena
Ja przewiduję kilka form:
- Zmniejszenie lęku i objawów z nim związanych do stosownego minimum. Tak, ażeby dyskusja stała się narzędziem, a nie usilnym wytworem. To jest dla mnie krok numer jeden. Taki, by móc minimalnie żyć.
- Zrozumienie faktu, że inni ludzie też są ludźmi. Nauczenie się zaufania, świadomości, że nie wszyscy chcą mnie skrzywdzić, bądź wykorzystać. Zaufanie do samego siebie.
- Zaprzestanie obsesyjnego unikania mówienia o sobie, swoich przygodach etc.
Te 3 podstawowe kroki napędziłyby w duże mierze machinę, która już samoistnie wwiercała by się coraz dalej, z pomocą - już zaufanych - ludzi. By móc osiągąć szczęście, spełnienie. By zrozumieć to wszystko. By wewnętrzne me źródło wybiło się na wierzch, by życie przestało być udręką.
By móc siebie rozliczyć i innych, który przyczynili się do tego stanu.
By móc działać.
By dotrzeć do problemu i celnie go zestrzelić, bądź reinkarnować w coś pożytecznego.
To tylko takie moje przemyślenia.
Zgodzę się z ostatnim zdaniem Sosena