PhobiaSocialis.pl
Co rozumiemy poprzez "wyleczenie się z FS" ? - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Pomoc (https://www.phobiasocialis.pl/forum-3.html)
+--- Dział: Inne wątki związane z wychodzeniem z nieśmiałości i leczeniem fobii (https://www.phobiasocialis.pl/forum-47.html)
+--- Wątek: Co rozumiemy poprzez "wyleczenie się z FS" ? (/thread-3334.html)



Co rozumiemy poprzez "wyleczenie się z FS" ? - uno88 - 24 Cze 2009

Jak wyżej. Pytanie niby banalne, błahe i na pewno nie potrzeba zakładać nowego tematu by uzyskać odpowiedź :Stan - Uśmiecha się - LOL:
Jednak zdecydowałem się je zadać ponieważ mam wrażenie ,że niektórzy (łącznie ze mną) mają zawyżony poziom roszczeń wobec życia. Większość fobików marzy by zostać duszami towarzystwa, z ogromną pewnością siebie, potrafiącą zdobywać rzesze osób płci przeciwnej. Zaraz będą protesty ,ale wiem ,że faceci-fobicy o tym właśnie mogą marzyć :Stan - Uśmiecha się: Jednak czy to jest możliwe? Teoretycznie tak. W praktyce? Raczej nie mimo ,że są wyjątki. Więc dlaczego uporczywie czepiamy się tego odległego i abstrakcyjnego celu, w porównaniu z którym codzienność wydaje się być tak :Różne - Koopa: ,że odbiera nam chęć do pokonywania fobii?
Weźmy na warsztat arachnofobika. Tak boi się pająków ,że musi wzywać sąsiada, by ten zabił jakiegoś 3 cm krzyżaka wiszącego z rogu obrazu. Wyleczenie w tym przypadku będzie równoznaczne z pozbyciem się tego, co utrudnia jemu życie ,czyli były arachnofobik będzie w stanie sam obronić swój dom przed atakami wrednych pajęczaków. Nie padnie na zawał gdy ,któryś nagle wbiegnie mu na rękę. Ale czy możliwe jest by ten sam były arachnofobik został hodowcą jadowitych tarantul i by była to jego ogromna pasja? W teorii tak. A w praktyce? Pewnie też ,ale szanse są marne.
Zmniejszenie lęku do poziomu , który nie utrudnia życia - to moim zdaniem jest realny cel.
Jak ktoś nienawidzi i zawsze unika wystąpień publicznych to racjonalne jest jego oczekiwanie ,że kiedyś je polubi?
Też macie zawyżone wymagania, bardzo ciężkie do spełnienia? Zastanawialiście się nad tym co one mogą oznaczać i do czego doprowadzają?


Re: Co rozumiemy poprzez "wyleczenie się z FS" ? - Sosen - 24 Cze 2009

Moim zdaniem celem nie powinno być przeskakiwanie lęku, jego przezwyciężanie, tylko dotarcie do prawdziwego siebie, do miejsca, gdzie ten lęk nie będzie nam już potrzebny. Ale moje podejście do tego tematu jest zupełnie inne, bo mój problem był/jest głębszy. Podobno w przypadku zwykłej fobii społecznej(chociaż nie potrafię powiedzieć co to znaczy) wystarczy CBT, który ten poziom zmniejszy i pozwoli na normalne życie.

Wyleczenie będzie oznaczało różne rzeczy dla różnych ludzi, bo każdy ma tak naprawdę inny problem, którym objawem jest lęk społeczny.


Re: Co rozumiemy poprzez "wyleczenie się z FS" ? - stamp - 24 Cze 2009

Hmm... Moje stanowisko w tej sprawie jest dość luźne.

Ja przewiduję kilka form:
- Zmniejszenie lęku i objawów z nim związanych do stosownego minimum. Tak, ażeby dyskusja stała się narzędziem, a nie usilnym wytworem. To jest dla mnie krok numer jeden. Taki, by móc minimalnie żyć.

- Zrozumienie faktu, że inni ludzie też są ludźmi. Nauczenie się zaufania, świadomości, że nie wszyscy chcą mnie skrzywdzić, bądź wykorzystać. Zaufanie do samego siebie.

- Zaprzestanie obsesyjnego unikania mówienia o sobie, swoich przygodach etc.

Te 3 podstawowe kroki napędziłyby w duże mierze machinę, która już samoistnie wwiercała by się coraz dalej, z pomocą - już zaufanych - ludzi. By móc osiągąć szczęście, spełnienie. By zrozumieć to wszystko. By wewnętrzne me źródło wybiło się na wierzch, by życie przestało być udręką.
By móc siebie rozliczyć i innych, który przyczynili się do tego stanu.
By móc działać.
By dotrzeć do problemu i celnie go zestrzelić, bądź reinkarnować w coś pożytecznego.

To tylko takie moje przemyślenia.
Zgodzę się z ostatnim zdaniem Sosena :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Re: Co rozumiemy poprzez "wyleczenie się z FS" ? - Whisper - 24 Cze 2009

Wyleczeniem z FS byłoby trwałe stłumienie lęku społecznego do poziomu jaki odczuwa przeciętny człowiek.

Z tym, że tak jak pisał Sosen, FS może (i moim zdaniem jest) częścią grubszej afery, z którą trzeba walczyć dogłębniej(choć słowo walka nie jest tu chyba odpowiednie).


Re: Co rozumiemy poprzez "wyleczenie się z FS" ? - gradius - 24 Cze 2009

Dla mnie "wyleczenie fobii społecznej" oznacza zaakceptowanie tej części swojej osobowości, bo w wyleczenie jako takie nie bardzo wierzę. Mogę nabyć jakieś przydatne umiejętności interpersonalne, ale na tym koniec.


Re: Co rozumiemy poprzez "wyleczenie się z FS" ? - Whisper - 24 Cze 2009

gradius napisał(a):Dla mnie "wyleczenie fobii społecznej" oznacza zaakceptowanie tej części swojej osobowości

Dla mnie to samo, tylko, że zupełnie odwrotnie :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Re: Co rozumiemy poprzez "wyleczenie się z FS" ? - Clarissa - 25 Cze 2009

Stan, w którym przestanę skupiać się na sobie, lęk nie będzie mną rządził, a moją słabość będzie moją siłą i będę mogła lepiej, pełniej "być dla innych".


Re: Co rozumiemy poprzez "wyleczenie się z FS" ? - ramirez - 25 Cze 2009

Może lepiej starać się osiągać jak najwięcej, po co się ograniczać już na starcie? Ja ostatnio mam kilka takich pomysłów, które "normalni" ludzie boją się realizować. Z publicznymi występami od jakiegoś czasu nie mam żadnych problemów, zwykle robię większe show niż sytuacja tego wymaga i czasem myślę, że przeginam w drugą stronę. Wydaje mi się, że z każdym elementem FS należy walczyć (tak walczyć :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:) osobno, poprzez przystosowanie się do danej sytuacji.
A moim celem jest pozbycie się lęku. Całkowicie. A na ile się to uda, to się zobaczy.


Re: Co rozumiemy poprzez "wyleczenie się z FS" ? - Whisper - 25 Cze 2009

ramirez napisał(a):Wydaje mi się, że z każdym elementem FS należy walczyć (tak walczyć :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:)

Fobia tkwi w Twojej głowie. Walcząc z nią, walczysz ze sobą. Moim zdaniem lepiej się jej pozbyć, zastępując ją czymś innym.


Re: Co rozumiemy poprzez "wyleczenie się z FS" ? - Whisper - 25 Cze 2009

Luna napisał(a):
Cytat:Moim zdaniem lepiej się jej pozbyć, zastępując ją czymś innym.
A co przez to rozumiesz?

Rozumiem to tak, że jeżeli wyjdziemy z założenia, że przyczyną-matką FS jest ogólna nerwicowość reakcji to zakładam, że to ją trzeba usunąć.
Jak to zrobić? - Tak samo jak powstała, tylko, że odwrotnie.

Tylko zmiany biologiczne w odpowiednich częściach mózgu mogą trwale zakończyć problem FS.
Jak ich dokonać? - Myślę, że najpierw każdy powinien sobie odpowiedzieć na pytanie, jak to się stało, że zaszły złe zmiany. Którędy neurotyzm przedostawał się do naszej psychiki, które zmysły były odpowiedzialne za nasiąknięcie nim?


Re: Co rozumiemy poprzez "wyleczenie się z FS" ? - Clarissa - 25 Cze 2009

Hektor napisał(a):Myślę, że najpierw każdy powinien sobie odpowiedzieć na pytanie, jak to się stało, że zaszły złe zmiany. Którędy neurotyzm przedostawał się do naszej psychiki, które zmysły były odpowiedzialne za nasiąknięcie nim?

Też mi się tak wydaję, że to najlepszy, o ile nie jedyny sposób. To jak z raną, którą najpierw trzeba oczyścić...
Tylko to bardzo boli...


Re: Co rozumiemy poprzez "wyleczenie się z FS" ? - soulja - 25 Cze 2009

post usunięty przez autora


Re: Co rozumiemy poprzez "wyleczenie się z FS" ? - Clarissa - 26 Cze 2009

soulja napisał(a):Najzabawniejsze jest to ,że w zasadzie analizując osoby które mają bardzo dużo znajomych i są bardzo lubiani (z mojego otoczenia) praktycznie nie wiele różnią się ode mnie.
Nie są inteligentniejsi ,zabawniejsi i nie posiadają jakieś wielkiej wiedzy.
Zawsze zastanawiało mnie co odpowiada za ich sukces.

Także zastanawiałam się nad tym. Dostrzegłam, że jedne osoby miały zupełnie inne priorytety, drugie inną wrażliwość lub jej brak, inne osoby były bezrefleksyjne, bezkrytyczne i hedonistyczne. Zawsze obserwowałam w nich jakiś "brak", brak jakiejś cechy która czyniła by ich "pięknymi ludźmi". Byli w centrum zainteresowania, mieli dużo znajomych ale był to ich sposób na życie, nie jestem pewna, czy tak naprawdę, nie wiedząc o tym, byli samotni w tłumie.

soulja napisał(a):W zasadzie mało takich ludzi w życiu spotkałem.
Też nie mierze w to bo z takim czymś trzeba się po prostu urodzić.

I myślę, że tu jest sedno - ja też spotkałam bardzo mało takich osób - prawdziwych naturalnych "iskier", pięknych wewnętrznie, "poukładanych" utalentowanych, ciepłych, dobrych - do których wszyscy lgnęli.
Może dywagując na tematy "normalności" zapomina się dodać, że takie osoby są rzadkością. Może nie należy uogólniać i wrzucać wszystkich do jednego worka - bo ile osób na świecie, tyle będzie talentów, darów, fobii, ułomności - piękna różnorodności?...


Zaczęłam się zastanawiać dlaczego jeżeli ktoś jest inny, ma odwagę żyć "po swojemu", tworzyć własny świat - oczywiście w granicach współżycia społecznego, jest piętnowany i rugowany ze społeczności?
Czy to nie jest tak, że wbrew pozorom system, który równał wszystkich, w którym nie liczyła się osoba ale tłum, wcale nie upadł, lecz jest głęboko zakorzeniony w naszych umysłach, w umyśle społeczeństw?
A może tzw. normalność wcale normalnością nie jest, ale po prostu postawą godzenia się z rzeczywistością bez głębszej refleksji nad nią, bez chęci ingerencji w nią, czy naprawy.
Może to, że czujemy, widzimy, myślimy inaczej...może pełniej, może głębiej, dalej.. może to, że jesteśmy bardziej uwrażliwieni na samych siebie i na świat to nasze wielkie bogactwo? Błogosławieństwo?
Może wcale nie jesteśmy "ułomni" - ale mamy dar "odczuwania" świata, jego bólu, trosk i cierpienia? Może możemy się w pewien sposób tym naszym bólem przysłużyć? A może to my, dla równowagi, w pewien meta-sposób jesteśmy wrażliwi zamiast tych, którzy nie są, nie chcą...

soulja napisał(a):Czy wy też prawie dzień w dzień myślicie o swoich problemach psychicznych? To ma być życie ?

Był czas, w którym wciąż myślałam. Bardzo obwiniałam siebie za to jaka jestem, że się różnię i na siłę starałam się uczynić z siebie istotę towarzyską i taką "jak wszyscy". Można ale jest to oszukiwanie siebie i innych. Przestałam kiedy zorientowałam się, że zaczynam niszczyć, zatracać "siebie". Rozpoczęłam "powrót do siebie", a to ciężki i bolesny proces, bo trzeba posprzątać wszystkie śmieci jakimi zatruło się swój umysł i ciało.
Postanowiłam w miarę możliwości nic nie robić wbrew sobie i na siłę. Przede wszystkim postanowiłam nie oskarżać siebie i nie roztrząsać.


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.